Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję
Artykuł

Czytelnia FILMu: Superwoman Milla Jovovich

FILM / 19-07-2010 15:51
W czytelni miesięcznika "Film" na Filmwebie pojawił się kolejny artykuł z lipcowego numeru. Tym razem jest to sylwetka modelki i aktorki Milli Jovovich, którą możemy oglądać w kinach w thrillerze "Czwarty stopień".


MILLA  JOVOVICH  -  SUPERWOMAN

Królowa wybiegów, zdjęć reklamowych i kina akcji śpiewa, komponuje, pisze poezję i projektuje ubrania. Próbuje walczyć z opinią, że jest modelką, która usiłuje zostać kimś innym. Ale rola w psychologicznym thrillerze "Czwarty stopień" na razie tej opinii nie zmieni.

Trudno byłoby znaleźć osobę, która nie wie, jak wygląda Milla Jovovich. Jej twarz spogląda na nas z billboardów, uśmiecha się do nas w reklamach prasowych i telewizyjnych. Jest charakterystyczna i trudna do zapomnienia. Dla pracującej od prawie 25 lat modelki taka uroda to dar. Dla Milli Jovovich, która chce być traktowana także jako poważna aktorka – utrudnienie

Thriller "Czwarty stopień" Olatunde Osunsanmi mógłby stać się okazją do pokazania, że bezpodstawnie wątpi się w jej  umiejętności aktorskie. 35-letnia Jovovich dostała w nim rolę psychologicznie rozbudowaną i wymagającą czegoś więcej niż strzelania, popisów sprawności fizycznej i prezentowania swoich niewątpliwych walorów fizycznych. Mógłby, gdyby nie był tak słaby i gdyby Jovovich po raz kolejny nie przyćmiła swojej postaci zarówno urodą jak i fizycznością. W roli niedbale ubranej psycholożki z Alaski ciągle jest supermodelką.    
 
Ale Jovovich jest uparta i od czasu, kiedy została modelką, ciągle usiłuje udowadniać, że ma inne talenty. Gra w filmach, nagrywa płyty, komponuje muzykę, projektuje ubrania. "Nie sądzę, żebym próbowała coś udowodnić innym – mówiła w wywiadzie dla magazynu "Mean– Chyba próbuję coś udowodnić sobie. Że mogę, umiem, potrafię. Że jak się czegoś chce, zawsze można to osiągnąć

To ostatnie zdanie jest zapewne cytatem z jej matki, która przez lata wymyślała i organizowała karierę córki. I to bez wątpienia ona zaszczepiła w córce uparte dążenie do sukcesu.

Lolita trafia na okładki

Kontrowersyjnych początków kariery Milli Jovovich nie da się zrozumieć bez historii jej rodziny. Szczególną rolę odgrywa w niej jej matka, Galina Loginowa. Galina wróciła do Kijowa na początku lat 70., po studiach aktorskich w Moskwie. Była gwiazdą filmową i teatralną, kiedy w jednej z kijowskich restauracji poznała jugosłowiańskiego studenta medycyny Bogdana Jovovicha. Wybuchła wielka miłość. I choć związek gwiazdy filmowej z obcokrajowcem nie podobał się komunistycznym władzom, zakochani wzięli ślub w 1974 roku, a rok później  urodziła się im Milica Natasha Jovovich. Już wtedy oboje wiedzieli, że chcą wyjechać ze Związku Radzieckiego. Bogdanowi udało się to dość łatwo, jednak Galina nie mogła dostać paszportu. Wreszcie w 1981 roku razem z pięcioletnią córką wyjechała do męża do Londynu. Tu zdecydowali, że nowe życie zaczną w Ameryce.
Galina miała być aktorką, Bogdan zgodnie z wykształceniem, które zdobył w Kijowie – lekarzem pediatrą. Wybrali Los Angeles. Ale amerykański sen okazał się niełatwy do zrealizowania. Jej nie powiodło się w Hollywood, głównie z powodu słabej znajomości angielskiego, a on też nie potrafił znaleźć sobie miejsca w nowej rzeczywistości... I oboje zaczęli sprzątać w rezydencjach hollywoodzkich gwiazd, m.in. u Briana De Palmy.    

Milla, która w Stanach poszła do szkoły publicznej, nie dogadywała się z rówieśnikami. Szybko nauczyła się języka, ale w szkole wołali na nią "rosyjski szpieg" albo "komuch", bo – poza pochodzeniem – nosiła ubrania kupowane w second handach, a na lunch jadła przynoszone z domu w pudełkach rosyjskie potrawy. Galina, rozczarowana brakiem własnych sukcesów, przeniosła ambicje na córkę. Dziewięcioletnią Millę zapisała na lekcje śpiewu, stepowania, baletu, gry na pianinie, aktorstwa i prowadzała na wszystkie możliwe castingi. "Moja matka miała jednoznaczny pomysł na moją przyszłość – wychowywała mnie na gwiazdę" – przyznaje Milla. Uroda predestynowała ją do roli lolity, a że wśród fotografów panowała moda na bardzo młode modelki, na efekt nie trzeba było długo czekać.

Pierwszy zauważył ją Herb Ritts – to on zrobił jej pierwsze zdjęcie na okładkę kobiecego pisma – włoskiego "LeiPotem Richard Avedon wybrał ją do kampanii reklamowej firmy Revlon i sfotografował dla pisma "Mademoiselle11-letnia Milla przeszła do historii jako najmłodsza modelka, jaka kiedykolwiek pojawiła się na okładce kobiecego pisma. I zrezygnowała ze szkoły, żeby zostać gwiazdą.

Ale zdjęcia Avedona wzbudziły w Stanach kontrowersje. Atakowano zarówno matkę młodej modelki, jak i fotografa. Konserwatywni publicyści sugerowali konieczność ustanowienia granic wiekowych dla modelek pojawiających się na okładkach i w reklamach. "Nigdy nie pozowałam nago, a mimo to uznano moje zdjęcia za kontrowersyjne – mówiła w »Purple Fashion« Jovovich. – Organizacje katolickie oskarżały Avedona o produkowane dziecięcej pornografii. Pod wpływem protestów z powodu reklamy Rev-lona wydawcy »Mademoiselle« chcieli zrezygnować z mojego zdjęcia na okładce, ale Avedon zaszantażował wydawnictwo Conde Nast [wydawca m.in. pism "Vogue", "Glamour", "W", "Allure" – red.], że już nigdy nie zrobi dla nich żadnego zdjęcia. Wspominam bardzo dobrze pracę z nim, bardzo mnie wspierał na początku mojej kariery

Ale mimo że jako młoda modelka Milla broniła swoich zdjęć i fotografów, którzy je zrobili, w 2006 roku w wywiadzie dla "Telegraph" miała już trochę inną opinię: "Jestem przeciwna zatrudnianiu tak młodych modelek – mówiła. – Swoim dzieciom nigdy bym na to nie pozwoliła. Ale jako emigranci byliśmy w trudnej sytuacji i robiłam to, co koniecznePrzyznała też, że jako nastolatka nie przepadała za pozowaniem i nie podobają się jej własne zdjęcia z lat 80., choć pod ich koniec pojawiała się na okładkach setek magazynów i stała się jedną z najbardziej znanych modelek na świecie.    

Modelka, aktorka, piosenkarka

Matka Milli doskonale zdawała sobie sprawę, że rozgłos, jaki przyniosły jej córce zdjęcia Avedona, to okazja, aby zrobić kolejny krok w karierze. Teraz Jovovich chodziła także na castingi dla aktorek. Trochę na siłę. Milla nie była pewna swoich umiejętności aktorskich. Decyzje dotyczące przyjmowania ról podejmowała za nią matka, co tylko pogłębiało jej poczucie braku wpływu na własne życie. Przez kilka lat grywała drugoplanowe rólki, ale dopiero sequel "Błękitnej laguny""Powrót do Błękitnej Laguny" (1991), w którym zagrała tę samą rolę, co wcześniej Brooke Shields – zwrócił na nią uwagę. I znowu w kontekście wątpliwości, czy udział w takim filmie to najlepsza rzecz dla nastolatki. Krytykowano Galinę Jovovich jako matkę, która bez skrupułów zarabiała na własnym dziecku. Faktem jest, że dochody Milli były źródłem utrzymania dla całej rodziny.

Tym bardziej, że Bogdan Jovovich został aresztowany za udział w oszustwach związanych z ubezpieczeniami zdrowotnymi i skazany na 20 lat więzienia (wyszedł po dziesięciu, w 1999 roku). W wywiadach Milla mówiła, że więzienie okazało się dla jej ojca dobrym doświadczeniem: "Bardzo się zmienił. Stał się lepszym człowiekiemDzisiaj, mimo że jej rodzice są dawno po rozwodzie, utrzymuje kontakty z ojcem. Jednak nieobecny ojciec nie był wtedy jej największym problemem. Milla przeżywała okres buntu przeciwko matce oraz jej potrzebie kontroli. "Nie chciałam, żeby mówiono mi, co mam robić. Czułam się dorosła, chciałam podejmować decyzje – wspomina Jovovich. – Zarabiałam własne pieniądze, pracowałam. Wszyscy traktowali mnie jak dorosłą, dlaczego miałam nie stać się niezależna?".    



Wynajęła mieszkanie, imprezowała w towarzystwie innych modelek i aktorek, próbowała narkotyków. "Ale jednocześnie miałam w sobie przymus odpowiedzialności – wspominała.
– Mogłam spędzić trzy dni na nieustannej balandze, ale w poniedziałek rano pakowałam się i leciałam do Paryża na zdjęcia. Wiedziałam, że są granice, których nie przekroczęMatka miała inne wyobrażenie o tym, gdzie znajdują się granice. Kiedy Milla jako 16-latka kręciła film Richarda Linklatera "Dazed and Confused", zakochała się w partnerze z planu – Shawnie Andrew. Para w czasie zdjęć wymknęła się do Las Vegas i wzięła ślub. Galina Jovovich nie zastanawiała się ani chwili i wykorzystała swoje rodzicielskie prawo do unieważnienia ślubu.
 
Rozgoryczona Milla wyjechała do Anglii, gdzie założyła zespół Plastic Has Memory. W 1994 ukazał się jej pierwszy album "The Divine Comedy" (Boska komedia) – electro-pop z elementami tradcyjnej muzyki rosyjskiej. Jovovich sama napisała część piosenek, zagrała na gitarze i zaśpiewała. Płyta została przyjęta dość ciepło (na portalu allmusic.com ma cztery gwiazdki na pięć), ale raczej jako kolejna odsłona aktywności wszechstronnie uzdolnionej modelki niż zapowiedź poważnej kariery muzycznej.

Wyjątkowo za to nie podobała się matce Milli. Drażniły ją elementy rosyjskiego folkloru – nie znosi przypominania jej o korzeniach. Nie wiadomo, czy zdecydowała opinia matki, ale Milla na razie więcej płyt nie wydała, choć w wywiadzie dla "Instyle" w 2007 roku zdradziła, że zaraz po pierwszym albumie przygotowała materiał na kolejny. "Firma fonograficzna chciała, abym dokonała zmian, ale nie byłam w stanie" – tłumaczyła.

Jednak z muzyki nie zrezygnowała. Jej śpiew można było usłyszeć w soundtrackach kilku filmów, m.in. "Żyć szybko, umierać młodo" (2002) i "Brzuchomówca" (2002). Jak twierdzi, często gra na gitarze i komponuje dla siebie, a w notatkach ma niemal sto piosenek, które w każdej chwili może wykorzystać.    

Istota doskonała, czyli Leeloo

Rok 1997 okazał się dla Jovovich przełomowy. To wtedy dostała propozycję zagrania w futurystycznym filmie Luca Bessona "Piąty element" u boku Bruce’a Willisa. Rola Leeloo, istoty doskonałej, która może uratować świat, miała ogromny wpływ na jej karierę. Przede wszystkim uczyniła ją jeszcze sławniejszą (film zarobił na świecie prawie 300 mln dolarów przy budżecie 60 mln).    

Niestety, w pewnym sensie także utrwaliła wizerunek Milli jako aktorki o niewielkim talencie (krytycy trochę złośliwie opisywali jej rolę jako zestaw infantylnych min i pomruków), ale za to jak nikt inny ozdabiającej film, w którym się pojawi. W produkcję "Piątego elementu" był zaangażowany Jean Paul Gaultier, który zaprojektował kostiumy. To sprawiało, że film kojarzył się ze światem mody, a Milla znowu bardziej z grającą w filmach modelką niż aktorką.

Jednak Besson, z którym Milla wzięła ślub zaraz po zakończeniu zdjęć do "Piątego elementu" (małżeństwem pozostali przez prawie dwa lata), wierzył w jej talent. Dla niej zaryzykował konflikt z tegoroczną zdobywczynią kilku Oscarów, Kathryn Bigelow. Amerykańska reżyserka przez kilka lat przygotowywała film o Joannie d’Arc, Besson miał być jego producentem. W niemal ostatniej fazie przygotowań okazało się, że Bigelow ani myśli zatrudnić Jovovich w głównej roli, a francuski reżyser nie zamierzał ustąpić. Skończyło się pozwem sądowym.

Bigelow zażądała od Bessona zadośćuczynienia za czas poświęcony filmowi i pracę, którą wykonała. Ostatecznie filmowcy doszli do porozumienia i Besson wypłacił reżyserce 2 mln dolarów. Besson sam wyreżyserował "Joannę d’Arc" (1999) z Millą, ale film okazał się klapą i nie przyniósł ani zysków Bessonowi, ani oczekiwanej estymy aktorce. Para rozwiodła się zaraz po zakończeniu zdjęć. Role w filmach Bessona sprawiły, że Jovovich stała się dyżurną odtwórczynią fizycznie doskonałych, silnych kobiet – właściwie  superbohaterek. Tak było w adaptacji gry komputerowej "Resident Evil" (2002), w której Milla zajmowała się głównie likwidacją zombie-wampirów (powstały już trzy części cyklu, a czwarta, "Resident Evil: Afterlife", będzie miała premierę 10 września). Po premierze filmu związała się z reżyserem Paulem Andersonem. Dzisiaj są już małżeństwem, a ich córka Ever Gabo skończyła dwa lata.
    
Jovovich zdaje sobie sprawę, że stała się w kinie specjalistką od kina akcji. Aktorki rzadko decydują się na takie role. Widzieliśmy Sigourney Weaver w serii o "Obcym", Lindę Hamilton w "Terminatorze" i Angelinę Jolie w "Tomb Raider". Nie bez powodu – łatwo, tak jak Jovovich, utknąć w jednym gatunku, a potem ciągle dostawać podobne propozycje.

Milla, jak twierdzi, lubi swoje wcielenie superbohaterki. "Kilka miesięcy przed zdjęciami dużo trenuję. Zależy mi na jak najlepszej formie – podkreśla w wywiadach. – Lubię sama wykonywać różne trudne elementy podczas zdjęć i niechętnie korzystam z pomocy kaskaderów. Czasem reżyserzy z lęku o moje zdrowie próbują mnie zniechęcać, ale jestem upartaMilla ze względu na swoją urodę i figurę świetnie się prezentuje w kinie akcji, a  poza tym role seksownych morderczyń nie wymagają zbyt dużych umiejętności aktorskich. Bardziej się liczy wysportowanie i wytrzymałość.    

Jovovich mogłaby już zawsze grać w filmach opartych na komiksach i grach komputerowych, ale nie może zaakceptować faktu, że do czegoś się nie nadaje. Uparcie więc czeka na propozycje ról wymagających od niej czegoś więcej niż kopanie przeciwników. Ale gdy propozycje się nie pojawiały, nie popadła w zniechęcenie. Postanowiła znaleźć inne zajęcie.

Tak w 2005 roku powstała niewielka firma Jovovich-Hawk, którą założyła razem z koleżanką, Carmen Hawk, ulubioną modelką Alexandra McQueena. Obie uznały, że mają wystarczająco dużo doświadczenia oraz dobrego gustu, żeby projektować ubrania. Łączyła je, oprócz przyjaźni, także słabość do ubrań vintage.

Pierwsza kolekcja składała się jedynie z siedmiu sukienek. Każda z nich miała własną nazwę inspirowaną sztuką, literaturą lub filmem, np. Anaïs – od Anaïs Nin czy Vivian – nawiązująca do ilustracji Henry’ego Dargera z początku XX wieku. Wszystkie zostały uszyte według projektów Jovovich i Hawk na Ukrainie. Milla miała wtedy okazję po raz pierwszy odwiedzić swój rodzinny kraj od czasu wyjazdu w dzieciństwie. Jak łatwo się domyślić, kolekcja cieszyła się ogromnym powodzeniem. Po roku suknie projektowane przez team Jovovich-Hawk można już było kupić w 50 butikach rozsianych po całym świecie. Ale mimo że interes doskonale się rozwijał, obie modelki postanowiły zamknąć firmę na początku 2009 roku. "Pracowało nam się świetnie; dopóki projektowałyśmy w domu, miałyśmy małe zamówienia, nie było zaangażowanych w cały proces tylu ludzi, dopóty wszystko było zabawą – mówiła Milla w "New York Magazine– Nagle okazało się, że musimy zajmować się produkcją, umowami z fabrykami, negocjować terminy. Żadna z nas nie dawała sobie z tym rady

Mimo to Milla nie zamierza rezygnować z projektowania. Teraz planuje związać się z firmą, która zajmie się sprawami produkcyjnymi, a ona będzie mogła tylko wymyślać nowe projekty. Jako pierwszą chciałaby przygotować linię ubrań dla dzieci. Rezygnacja z własnej firmy zaowocowała nowymi planami filmowymi. Oprócz "Czwartego stopnia" w najbliższym czasie zobaczymy ją jeszcze w dwóch thrillerach: "Stone" Johna Currana i "Faces in the Crowd" Juliena Magnata.
 
W planach ma także udział w komedii reżyserowanej przez aktorkę Famke Janssen "Bringing Up Bobby" oraz nowej wersji "Trzech muszkieterów" reżyserowanej przez jej męża Paula W.S. Andersona. Zagra w niej Milady de Winter. Będzie miała przynajmniej kilka okazji, aby znowu spróbować nas przekonać, że naprawdę jest aktorką.

Anita Zuchora

Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

powiązane artykuły Milla Jovovich

Najnowsze Newsy