Recenzujemy "The Last of Us". Świetna adaptacja gry, ale czy dobry serial?
Filmweb / 13-01-2023 11:09
Już w najbliższy poniedziałek 16 stycznia na platformie HBO Max zadebiutuje pierwszy odcinek długo wyczekiwanej adaptacji "The Last of UsGra uznawana jest przez wiele osób za arcydzieło w swojej dziedzinie, więc i oczekiwania wobec serialu są bardzo wysokie. Czy twórcom udało się im sprostać? My już widzieliśmy pierwszy sezon w całości i mamy dla Was RECENZJĘ, której fragment możecie przeczytać poniżej. Zdradzimy Wam już teraz, że – jak pisze w niej Michał Walkiewicz – "Efekt jest fantastyczny!".
Całą recenzję serialu "The Last of Us" znajdziecie na karcie POD LINKIEM TUTAJ.
"Ostatni będą pieszymi"
autor: Michał Walkiewicz
Pytanie o dobrą adaptację gry wideo to tak naprawdę pytanie o fundamenty jej języka: za ile jesteśmy w stanie przehandlować kontrolę nad opowieścią? Wyjątkowe połączenie kina, literatury, sztuk plastycznych oraz paru innych rzeczy zostaje nie tylko pozbawione interaktywności; dotkliwsza wydaje się redukcja jego narracyjnego potencjału. Że da się z tej pułapki wybrnąć, dowiadujemy się od wielkiego dzwonu – Takashi Miike przepisał komediową serię "Ace Attorney" na awangardowy język "aktorskiego anime", a Christophe Gans uchwycił "ducha" serii "Silent Hill" dzięki wierności oryginalnej koncepcji plastycznej. A że recepta na sukces nie istnieje, wiemy i bez kolejnych porażek wysokobudżetowych ekranizacji gier. Ich sporadyczne box office'owe triumfy dowodzą jedynie tego, że w krainie ślepców jednooki jest królem.
Za prolog opowieści służy fragment telewizyjnego talk-show z lat 60. Zatrwożony naukowiec układa na nowo łańcuch pokarmowy, umieszczając na jego szczycie pasożytnicze grzyby. Te z rodziny maczużnikowatych żerują zwykle na mrówkach, zamieniają je w bezwolne zombie i wykorzystują do dalszego rozprzestrzeniania zarodników. Lecz, jak przekonuje mężczyzna, wystarczy zmiana klimatu, by z równą skutecznością zajęły się ludźmi. Motyw genezy "wirusa" będzie w serialu powracał, choć nie było dla niego miejsca w grze. Nasuwa oczywiste skojarzenia z bolączkami współczesności, od pandemii COVID po globalne ocieplenie, jednak scenarzystów nie interesują proste paralele. Zajmuje ich natomiast fatalizm. Natura jest bezlitosna, upadek cywilizacji nieuchronny, a jedyne, co możemy w tej sytuacji zrobić, to powalczyć o człowieczeństwo. Kiedy uznana mykolożka (podejrzewam, że badacze grzybów zrobią błyskawiczną karierę na Wikipedii) odkrywa w Indonezji pierwszy przypadek infekcji, nie pokłada wiary w nauce i nie rzuca się do pracy nad szczepionką. Prosi tylko przerażone władze o możliwość spędzenia czasu z rodziną.
Całą recenzję serialu "The Last of Us" przeczytacie POD LINKIEM TUTAJ.
Całą recenzję serialu "The Last of Us" znajdziecie na karcie POD LINKIEM TUTAJ.
RECENZJA SERIALU "THE LAST OF US"
"Ostatni będą pieszymi"
autor: Michał Walkiewicz
Pytanie o dobrą adaptację gry wideo to tak naprawdę pytanie o fundamenty jej języka: za ile jesteśmy w stanie przehandlować kontrolę nad opowieścią? Wyjątkowe połączenie kina, literatury, sztuk plastycznych oraz paru innych rzeczy zostaje nie tylko pozbawione interaktywności; dotkliwsza wydaje się redukcja jego narracyjnego potencjału. Że da się z tej pułapki wybrnąć, dowiadujemy się od wielkiego dzwonu – Takashi Miike przepisał komediową serię "Ace Attorney" na awangardowy język "aktorskiego anime", a Christophe Gans uchwycił "ducha" serii "Silent Hill" dzięki wierności oryginalnej koncepcji plastycznej. A że recepta na sukces nie istnieje, wiemy i bez kolejnych porażek wysokobudżetowych ekranizacji gier. Ich sporadyczne box office'owe triumfy dowodzą jedynie tego, że w krainie ślepców jednooki jest królem.
zdjęcie z "The Last of Us"
Twórcy serialu "The Last of Us" na podstawie wybitnej gry studia Naughty Dog porażki na szczęście nie ponieśli. W kontekście długiej i niezbyt szlachetnej tradycji filmogier oznacza to mniej więcej tyle, że odnieśli sukces. Arcydzielność oryginału wynika z wielu czynników, wśród tych przecenianych na pewno znalazłyby się wszelkie momenty tradycyjnej filmowej epiki, inscenizowane i montowane "jak w Hollywood" sceny akcji, słowem – wszystkie te chwile, w których gra wideo próbuje być kinem. Co innego interaktywna opowieść o znoju życia w postapokaliptycznej rzeczywistości, o rutynie i nudzie – zazwyczaj dosłownego – odgruzowywania zniszczonego świata (stąd zresztą mnóstwo, nietrafionych w moim przekonaniu, zarzutów o powtarzalność rozgrywki w "The Last of Us"). I tak, zamiast szukać w języku filmu ekwiwalentu dla doświadczenia interaktywności, showrunner Craig Mazin oraz autor gry Neil Druckmann zaryzykowali. Zachowując szkielet i mięsko oryginalnej fabuły, opowiedzieli o świecie rozciągającym się daleko poza jej granice, o ludziach żyjących na jej marginesach, o wszystkim, co dotąd rozpraszałoby naszą uwagę. Efekt jest fantastyczny: "The Last of Us" to nie tylko świetny horror o upadku cywilizacji. Coś więcej niż film o miłości wykutej w ogniu bezprecedensowych aktów przemocy. To również doskonała adaptacja gry wideo. A kto wie, być może również najlepszy serial w historii niepotrzebnych seriali. Za prolog opowieści służy fragment telewizyjnego talk-show z lat 60. Zatrwożony naukowiec układa na nowo łańcuch pokarmowy, umieszczając na jego szczycie pasożytnicze grzyby. Te z rodziny maczużnikowatych żerują zwykle na mrówkach, zamieniają je w bezwolne zombie i wykorzystują do dalszego rozprzestrzeniania zarodników. Lecz, jak przekonuje mężczyzna, wystarczy zmiana klimatu, by z równą skutecznością zajęły się ludźmi. Motyw genezy "wirusa" będzie w serialu powracał, choć nie było dla niego miejsca w grze. Nasuwa oczywiste skojarzenia z bolączkami współczesności, od pandemii COVID po globalne ocieplenie, jednak scenarzystów nie interesują proste paralele. Zajmuje ich natomiast fatalizm. Natura jest bezlitosna, upadek cywilizacji nieuchronny, a jedyne, co możemy w tej sytuacji zrobić, to powalczyć o człowieczeństwo. Kiedy uznana mykolożka (podejrzewam, że badacze grzybów zrobią błyskawiczną karierę na Wikipedii) odkrywa w Indonezji pierwszy przypadek infekcji, nie pokłada wiary w nauce i nie rzuca się do pracy nad szczepionką. Prosi tylko przerażone władze o możliwość spędzenia czasu z rodziną.
Całą recenzję serialu "The Last of Us" przeczytacie POD LINKIEM TUTAJ.
Zwiastun serialu "The Last of Us"
Udostępnij: