Najlepszy, Najbardziej utalentowany aktor z całej obsady Harrego Pottera
Ba, sądząc po ich wpisach na Facebooku, jakie maja niegrzeczne myśli, to na pewno. :D Jak to, czym? Jak to, czym? A tym, że mi groził śmiercią, jeśli się nie wyrobię na czas z tą listą jego przyszłych ofiar. To wystarczy, żeby mnie wystraszyć. :)
W rzeczy samej. :)
Właśnie, bo przecież sama przyznasz, że można lubić niegrzecznych chłopców, ale taka fascynacja postacią terrorysty to już lekka przesada ja dla mnie :) He he he. No tak, w sumie masz racje. Takie coś może być potencjalnie przerażające xD
W sumie to podoba mi się duchowny z poczuciem humoru. Braciszek Tuck też je miał i dlatego, mimo jego wad trudno go nie lubić :)
A jednka nawet Hans Gruber da się lubić (delikatnie mówiąc), pod warunkiem, że ma twarz naszego drogiego i szanownego Mistrza. ;) A żebyś, kurde, wiedział. :D
Dokładnie. Najfajniejsi duchowni, to ci z poczuciem humoru. Z życia wzięte - papieże Jan XXIII i nasz Jan Paweł II, albo Ojciec Jan Góra. :)
He he he. No tak, ale gdyby już tak Hansa Grubera zagrał ten aktor, co zagrał Guya z Gisborne, to już jestem pewien, że nie miałby on tyle fanek, nie sądzisz? :) No właśnie, jak więc mówię to może być potencjalnie przerażające, muszę ci przyznać rację w tej sprawie. Sam bym pewnie miał niezłego cykora, gdybym miał taki sen.
O żartach Jana XXIII nie słyszałem, ale o Janie Pawle II mówiono tyle, że trudno o nim nie słyszeć. Przecież nawet go kanonizowano, choć dla mnie to nie jest dobry pomysł. On przecież by tego nie chciał. Był skromnym człowiekiem i takie gloryfikowanie go by go obrażało. Tak samo jak Alana by raziło wieczne chwalenie jego osoby. Znaczy może nie tyle raziłoby go, co peszyło, ale rozumiesz, o co chodzi. Odnoszę wrażenie, że Jan Paweł II został świętym, bo chciano zarobić na procesie jego kanonizacji i na jego reklamie. Z Alanem pewnie jest podobnie - nie wątpię, że wielu zarabia teraz na pamięci o jego osobie. Smutne...
No, raczej by nie miał. Taki jego byłby los... :) Kiedyś na Facebooku pokazywali wykres EKG pracy serca: w normalnych warunkach, kiedy się słyszy głos Pana Alana Rickmana i kiedy samemu się z nim spotyka. W normalnych warunkach serce pracuje normalnie, w opcji nr 2 serce ma przyśpieszone tempo pracy, a przy opcji nr 3 jest pozioma kreska oznaczająca twój zgon. Ja napisałam pod tym obrazkiem, że kiedy mi się śnił Hans Gruber, to serce mi pracowało, jak na wykresie nr 2 . :D
No, rozumiem. Czy ja wiem, czy zaraz ktoś chce na tym zarobić? Po prostu go ciepło wspominają, i tyle.
He he he. Zabawne. Naprawdę zabawne. Muszę ci powiedzieć, że rozbawiłaś mnie tym EKG, że podnosi się rytm bicia serca, kiedy człowiek słyszy głos Alana Rickmana. Widzę, że ktoś ma naprawdę poczucie humoru i to spore :) Dobrze napisałaś pod tym obrazkiem. Ale wielka szkoda, że nie mogłem zobaczyć tego snu, o którym mówisz :)
Obyś miała rację. Ja niestety mam taką sytuację w życiu, że o świecie nie mam zbyt wielkiego mniemania i dla mnie jedni go ciepło wspominają, inni chcą na nim zarobić nawet po jego śmierci. Dotyczy to zarówno Jana Pawła II, jak i Alana Rickmana.
Ja też myślę, że to zabwane, ale uważ, że dominują kobiety wśród użytkowników tej strony, więc nie ma co się tak dziwić. :) Lepiej, żebyś go nie widział, bo sam byś się śmiertelnie przeraził. :)
Innym razem umieszczono zdjęcie z filmu "Styczniowy człowiek" z Kevinem Kline'em jako policjantem i Panem Rickmanem jako malarzem Edem, detektywem-aamtorem i kumplem Kline'a. Na tym zdjęciu pan Alan przytrzymuje od tyłu jakąś kobietę i kładzie dłoń na jej ustach, a Kline ucisza ją, żeby nie krzyczała. Zupełnie to wyglądało, jakby mieli biedaczkę porwać. Ja w ramach komentarza do tego zdjęcia napisałam, że gdyby to mnie coś takiego spotkało, to ci panowie musieliby wzywać pogotowie, bo dostałabym zawału. Albowiem wciąż nie mogłam zapomnieć tego swego snu o Hansie Gruberze. :)
Widać jest i tak, i tak.
Zgadzam się z tobą. Większość fanów Alana Rickamana to właśnie kobiety, więc cóż... Nie ma co gadać, nic dziwnego, że im podnosi się ciśnienie na sam jego widok, gdy gra drania, a przecież takiego kogoś to on umiał zagrać :)
He he he. Wiem, że dla ciebie ten sen nie był wcale zabawny, ale ja jakoś nie umiem przestać się śmiać, gdy sobie przypomnę, jak mi o nim mówiłaś i jakiego miałaś przez ten sen cykora xD
No, dokładnie. Za to mężczyznom to by się ciśnienie podniosło z zazdrości. :)
Taaaak... A spróbuj sobie wyobrazić sytuację przedstawioną w moim poprzednim poście, z tym że to ja jestem na miejscu tej kobiety. ;)
He he he. Z zazdrości? W sumie to by mogło się im właśnie z tego powodu podnieść ciśnienie, bo przecież by mu zazdrościli tego, że ma on takie powodzenie u kobiet :)
No cóż, właśnie wyobrażam sobie taką sytuację i muszę ci powiedzieć, że zabawna to ona raczej nie jest :)
Ja w sumie też się zastanawiam, czy Kevin Costner nie był nieco zazdrosny, że mu Alan Rickman podebrał wiele fanek. A to przecież właśnie Kevin był tym dobrym, a Alan tym złym i paradoksalnie to właśnie Alan ma jednak więcej fanek. Jak to możliwe? xD
Rozumiem i dlatego wiem, że cała sprawa może nie wydawać ci się tak wesoła, jak Hansowi Gruberowi, którego w tym twoim śnie na pewno bawił twój strach. On się nim pewnie wręcz napawał, prawda?
Bo widać, aktorsko to pan Alan lepiej wypadł w filmie niż Kevin Costner. A może też dlatego, że Szeryf Jurek był przystojniejszy od Robina, kto wie? Albo może wszystko naraz. ;)
No, jeszcze jak.
Moim zdaniem obaj panowie zagrali po prostu doskonale, ale co poradzić na to, że kobiety bardziej kochają niegrzecznych mężczyzn niż bohaterów? xD Na to chyba już nie ma żadnej rady i dlatego właśnie w filmie Robin Hood może być sobie górą. Szeryf z Nottingham poza filmem nadrabia to wszystko swoją popularnością u płci pięknej xD
Ojej... Nawiasem mówiąc właśnie wyobraziłem sobie Hansa Grubera, jak się uśmiecha do ciebie ironicznie, kpiąc sobie z twojego strachu przed jego osobą. Brrr... Sam mam ciarki.
Tak, fabularnie Szeryf przegrywa z Robinem, ale wizualnie z nim wygrywa. Taki ciekawy paradoks. :D
No, sam widzisz.
He he he. Niezły paradoks, naprawdę niezły. O wiele lepszy niż takie słynne paradoksy jak paradoks kłamcy, paradoks kata czy paradoks dziadka. Słyszałaś o nich może? xD
No sam widzę, moja droga :)
Nie, kochanie. Dowiedziałem się o tych paradoksach najpierw z filmu "E=MC2", a potem na zajęciach z filozofii, jakie miałem na politologii. OK, mieliśmy nacisk na filozofię polityczną, ale... ogólna też była. Paradoks kłamcy i paradoks kata to były tematy, z jakich miałem pracę na egzamin z filozofii. Chyba nie muszę mówić, że napisałem ją doskonale xD A paradoks dziadka to w sumie poznałem dopiero niedawno, gdy na youtube ktoś omawiał film "POWRÓT DO PRZYSZŁOŚCI". Opowiedzieć ci o nich może, tych paradoksach? :)
Nawiasem mówiąc przypomina mi się, jak moja znajoma Marta mówiła, że Szeryf Jurek jest podniecający, gdy umawia na konkretne godziny te dwie służki xD Inne panie były tą sceną zdegustowane, a ona podniecona :)
Żartowałam z tym doktorem Freudem. :) No, no... Nieźle, nieźle. :D Ale opowiedz mi o tym w prywatnych wiadomościach. :)
Ja bym się wystraszyła, bo przecież on na nie po prostu nawrzeszczał. Akurat miał włączony "tryb turbo agresiv". :)
Wiem, że żartowałaś z tym doktorem Freudem. A właśnie... Czemu on ci się przypomniał? Dlatego, że zajmował się tymi niegrzecznymi sprawami? xD Chętnie ci więc na prywatnych wiadomościach opowiem o tych paradoksach :)
He he he. No widzisz, moja droga znajoma Marta niestety taka dziwna jest. Nadal nie rozumiem, co ją takiego w tej scenie podnieca xD
Poniekąd tak. :D Dobra. :)
Chyba się domyślała po prostu, w jakim celu je wzywa na tak późne godziny. :D
A widzisz, jak ja cię doskonale znam, moja droga! Tak czy inaczej muszę powiedzieć, że jesteś super :) Musze ci więc napisać na prywatnych wiadomościach o tym, co chodziło z tymi paradoksami :)
He he he. Pewnie i tak, ale muszę powiedzieć, że nieco mnie by to nieco przeraziło, a ona by chciała być na miejscu tych służek xD
Jak jestem super, to jestem super. :D OK. :)
Mnie też by to przeraziło. :) Tak chętnie dać się zgwałcić Szeryfowi Jurkowi? Co za perwersja... :D
He he he. Właśnie, ja to samo mogę powiedzieć o sobie rzecz jasna w miarę możliwości starając się zachować skromność, która jest moją cechą wrodzoną :)
Właśnie, moja droga. Właśnie. I wcale nie żartuję, gdy mówię, że ona by tak chciała być na miejscu Marion w tej scenie nieudanego gwałtu i jeszcze na miejscu tych służek. Oj tak, perwersja pierwsza klasa :)
Asterix: "Bo uwierzę". Ddoaj tę jego reakcję jako odpowiedź na ten swój pomysł ze swej wiadomości. I też to: "Właśnie dlatego nie cierpię promocji". :D
No, nieźle. :) A tak a propos, to wiesz, z jakiego filmu wyciągnęłam ten tekst: "Co za perwersja"? :D
He he he. Muszę powiedzieć, że naprawdę się cieszę, iż zdołałem cię rozbawić, moja droga. Twoje propozycje na uzupełnienie mego pomysłu są doskonałe i zgadzam się na nie z radością :)
A tego to ja nie wiem. Wydaje mi się, że słyszałem już gdzieś ten tekst, ale nie wiem, gdzie. Możesz powiedzieć? :)
Na priv wysłałam ci jeszcze dwie propozycje. Przeczytaj i oceń. Ale przywiąż się zawczasu do mebla, przy którym siedzisz, bo uprzedzam cię, że przynajmniej jeden z nich jest naprawdę strasznie zabawny. :D
"Roboty tworzą roboty. Co za perwersja..." Smerf Maruda wśród robotów, ale bez niego trudno byłoby dogadać się z Ewokami czy rodakami Chewbacci. Oto moja podpowiedź. :)
Czytałem twoje propozycje i strasznie mi się one spodobały, muszę to powiedzieć. Jesteś po prostu genialna. Jak ty to robisz, moja droga? :)
He he he. Już wiem, o kim mówisz, moja droga. C-3PO. Po prostu najzabawniejszy robot świata xD
Dziękować, dziękować. Ano, CUD. :D
Właśnie. Le bingo, jakby powiedzieli bohaterowie filmu "Smerfy 2". :D
A wracając do tej piosenki "I Shot The Sheriff", to zanuciłabym ją w ramach zemsty za dowcip z pierdzącym śpiworem, jaki filmowy Profesor Snape zrobił filmowemu Harry'emu Potterowi, gdybym była na miejscu Daniela. :D
Nie ma sprawy, moja droga, w końcu zasłużyłaś sobie, moja droga, na wszelkie pochlebstwa. He he he :) Cud, powiadasz? Niesamowite :)
No teraz to naprawdę mnie rozbawiłaś, moja droga. Naprawdę mnie rozbawiłaś do łez teraz. Ciekawa, jaka byłaby reakcja Alana i czy by się sam zorientował, do czego pijesz :)
Tak, tak. ;) Tak, cud. Ale ja tej licencji nie sprzedaję. :D
Idę o zakład, że zareagowałby tak, jak ty zareagowałeś na mój ostatni komentarz. I na pewno by w lot pojął tę aluzję. :D
A teraz ja ci coś powiem zabawnego. Otóż mianowicie Robin planuje powiedzmy zabić Szeryfa. Nie udaje mu się, ale nie traci nadziei i mówi do swoich ludzi "Nie bójcie się, chłopcy. Znam wiele sposobów, aby w bolesny sposób pozbawić Szeryfa życia". Jeden z jego ludzi pyta "A ile?", na co Robek mówi "Siedemnaście, ale... módlcie się, żeby nie poznać dwunastego" xD Co ty na to? A sposób dwunasty to by było zmusić go do jedzenia jedynie takich obrzydliwych rzeczy jak żwirek z kociej kuwety xD Pomysł wzięty z "PINGWINÓW Z MADAGASKARU", choć tam chodziło o wywołanie wymiotów u Rico xD
He he he. Moim zdaniem tak by właśnie zareagował. Ale ciekawe, czy naszemu Mistrzowi spodobały się moje żarty, jakie wymyślam o jego słynnej, filmowej kreacji :)
O kurczę, weź nie psuj mi apetajta. :D A przede wszystkim módl się, żebym nie umarła ze śmiechu przez te twoje pomysły. :D
Myślę, że nawet bardzo. Po prostu śmiałby się z nich do łez. :)
No dobrze, już ci nie będę psuł apetajta, ale ciesz się, że nie opisałem ci DOKŁADNIE, co w tym żwirku z kociej kuwety się znajduje i co jeszcze było w tym napoju, który pingwiny zrobiły Rico, aby puścił pawia i który potem by Robin mógł podać Szeryfowi :) Wtedy to dopiero byś miała popsuty apetyt. He he he. No dobrze będę się o to modlił xD
W sumie masz rację. W końcu nasze żarty są naprawdę bardzo zabawne i Alan musiałby się z nich śmiać, bo miał ogromne poczucie humoru :)
Owszem, tak się cieszę, że od tej radości skaczę pod górę, jakby powiedział Jar-Jar Binks w filmie "Gwiezdne wojny: Atak klonów". :) A więc módl się. :D
No, na pewno. :)
Czyżbym wyczuwał w twoich słowach jakiś taki, wyraźnie bijący sarkazm? No cóż, nie ma co gadać, naprawdę to dość zabawnie zabrzmiało, ale ja naprawdę oddałem ci przysługę oszczędzając ci szczegółów tego SPOSOBU DWUNASTEGO :) Spokojnie, modlę się xD
He he he. No pewnie, że na pewno. Tak czy owak jestem pewien, że jeszcze w zaświatach, gdy nadejdzie nasz czas, będziemy bawić naszego Maestro naszymi żartami :)
To nie był sarkazm. Liczyłam, że cię tym tekstem rozbawię. :) Módl się, ale jak naprawde wierzący. :D
O, z całą pewnością. :)
To dobrze, że to nie był sarkazm. A wiesz, przypomniał mi się serial "SZALONY JACK, PIRAT", jak Jack trafił do miejsca, gdzie miało być dawane ludziom 999 rodzajów rozkoszy. I okazało się, że to są sposoby zadawania bólu klientom tego przybytku, a nazywane są "rozkoszami", bo sprawiają rozkosz tym, którzy tu się znęcają nad innym. Rozumiesz, o co chodzi? I biedny Szalony Jack musiał na własnej skórze przekonać się, jakie to metody. Numer 1 - wysysanie mózgu z głowy przez słomkę. Metoda 48 łamanie paznokci, metoda 75 uciekanie przez rozjuszonym kotem itd. Wyobraź sobie, jak Robin Hooda zostawiają Szeryfa Jurka w takim przybytku 999 rozkoszy :)
He he he. Wobec tego będziemy się w zaświatach dobrze bawić. Oby tylko tam trafić :)
Uciekanie przed rozjuszonym kotem! I znowu się oplułam ze śmiechu. :D To w końcu Robin Hooda czy Szeryfa Jurka zostawiają w tym przybytku? :)
Trafimy na pewno. Bo umrzemy, a to jest jedyny sposób, żeby tam trafić, koleżko. :)
He he he. Nawet nie wiesz, co potrafi zrobić rozjuszony kot. To naprawdę niekiedy należy przed nim uciekać xD Chodziło mi o to, że ludzie Robin Hooda ze swoim hersztem na czele tam zostawiają Szeryfa Jurka i ten myśli początkowo, że tam się będzie dobrze bawił, a tu skucha xD
He he he. No tak, ale nie zapominaj, że jeśli wierzyć chrześcijanom to są dwie możliwości: piekło i niebo. Pytanie, gdzie my trafimy? xD
Tylko słyszałam odgłosy rozjuszonego kota, ale nie widziałam takowego w akcji, bo to się działo raczej nocą. :D Już to widzę. :D
To zależy, jak się będziemy prowadzić za życia. :)
No, w sumie ja też tylko słyszałem w nocy przez uwaga... ZAMKNIĘTE OKNO miauczącego, rozjuszonego kota. Musiał być blisko, skoro go słyszałem xD Nawiasem mówiąc coś mi właśnie przyszło do głowy. A gdyby tym rozjuszonym kotem, przed którym trzeba uciekać, był tygrys? Ostatecznie to też kotek, tylko trochę duży xD
W sumie tak nam mówią, choć dopiero po śmierci się przekonamy, jak to będzie :)
O rany. Ale przynajmniej myszy nie miały odwagi znowu przyjść do ciebie. ;) Uooo... Właśnie mi podsunąłeś pomysł na wizję. Szeryf Jurek natyka się na takiego właśnie kotka i mówi doń: "Kici kici, koteczku..." A ten "koteczek" na niego: "RRRRAAAA!!!" Szeryf już lekko przestraszony: "Miły kiciuś... Dobry kotek... Siad... AAAA!!!" i w nogi, a "kiciuś" za nim. Co ty na to? :D
No tak. Choć nas to może czeka czyściec. :)
No, co do tych myszy, to różnie z nimi bywa. Mimo wszystko muszę mieć również pułapki na myszy w domu, bo ostatecznie obcy kot nie będzie zawodowo łapał dla mojego dobra nękające moją osobę myszy, w końcu nie za to mu płacą xD He he he. Nawiasem mówiąc rozwaliłaś mnie teraz tą wizją. Mówię ci... Aż mi się płakać chce z tego powodu xD
Wiesz, to zależy od wiary. Jedni wierzą w Czyściec, jeszcze inni uważają, że jest tylko Niebo i Piekła, nie ma pośrodku. Jeszcze inni nawet w to nie wierzą i wychodzą z założenia, że dopiero po Sądzie Ostatecznym, który nastąpi po końcu świata nastąpi zmartwychwstanie i albo idziesz do diabła, albo do Boga. Wszystko zależy od tego, w co wierzymy. No, a propos Czyśćca... Pamiętasz, gdzie trafił Rasputin w bajce Dona Blutha? :)
Rozwaliłeś mnie tym tekstem, że "obcy kot nie będzie zawodowo łapał dla mojego dobra nękające moją osobę myszy, w końcu nie za to mu płacą", słowo daję. :D widzisz sam, jak to jest, gdy ty mnie rozśmieszasz do łez swoimi tekstami i wizjami. :D
No tak. :) Jeśli mnie pamięć nie myli, trafił do Czyśca, gdzie miał "robacze sługi". :D
Mówisz poważnie, że cię rozwaliłem tym tekstem? No cóż, nie ukrywam, iż bardzo mnie to cieszy, bo wszak taki właśnie miałem zamiar, moja droga :) Bo w końcu obcy kot nie ode mnie bierze swoją pensję w postaci Whiskasa, Kiti-Kat i innych takich przysmaków, więc po co ma się wysilać, aby polować na nękające mnie myszy? Albo więc zainwestuję we własnego kota, albo... jak Pawlak powiedział do sołtysa "Może by tak sam swoje myszy łapał?" xD Cieszę się, że moje pomysły umieją cię tak skutecznie rozbawić, droga Joasiu :)
He he he. No dokładnie tak. W tej bajce Razuś trafia do Czyśćca, gdzie ma "robacze sługi", o co miał potem pretensje do Nostalgii Chick xD
Hehe, jeszcze lepiej. :D A ja cieszę się, że ty się cieszysz. I cieszę się też, że moje pomysły ci się podobają. :)
A co Nostalgia Chick była temu winna? Niech Razuś ma pretensje do twórców bajki, że tak go zaprezentowali dzieciom. :D
No widzisz, nie ma co gadać. Po prostu Pawlak mnie rozwalił, jak powiedział do sołtysa, żeby sam łapał swoje myszy. Nie ma co gadać, po prostu nagroda dla tego, kto pisał teksty do tego filmu xD Tak czy siak Mortianna mogłaby się zjawić w stodole u Pawlaków i u Kargulów i cóż... Na pewno by bardzo łatwo przegnała wszystkie myszy i nie byłoby wojny o kota xD
Wiesz, powinien mieć pretensje do twórców tej bajki, ale cóż... Miał pretensje do osoby, która z nim rozmawiała xD
Czyli dla pana Andrzeja Mularczyka. On napisał scenariusz do tego filmu. :D Dokładnie. Widzę, że sięgnąłeś po mój dowcip z artykułu z Nonsensopedii. :D
I to było nie fair. :D
Pan Andrzej Mularczyk po prostu powinien otrzymać masę nagród za tak wspaniały scenariusz tak cudownego i zabawnego filmu, który obecnie jest już kultowy xD He he he. No widzisz, specjalnie zacytowałem ciebie licząc na to, że to dostrzeżesz xD
A tu się muszę z tobą zgodzić, że to nie było wcale fair wobec Nostalgii Chick, że Razuś jej się czepiał :)