Pamiętam jakby to było wczoraj.Mała,skurczona ,czteroletnia postać w piżamce (Ja,10 lat temu),o godzinie jedenastej schodzi do salonu ,po kilku godzinach w których nie udało jej się zasnąć.Patrzy w telewizor.Co to? Gabinet luster? I przystojny młodzieniec o chińskiej urodzie? Zaciekawiona siadam i oglądam do końca.Niewiele wtedy zrozumiałam ale miałam pojęcie że to jest prawdziwe dzieło.Kilka lat później obejrzałam całość.Dzisiaj po raz kolejny.Płakać się chce na myśl ile lat już minęło,a Bruce Lee nadal zachwyca