Bruce WillisI

Walter Bruce Willis

8,0
95 818 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Bruce Willis

CO ON ROBI NA 8 MIEJSCU? A MERYL STREEP NA 16???? PRZYSIEGAM LUDZIOM SIE W GLOWACH PRZEWRACA DEPP KIDMAN STREEP BELLUCCI FOSTER ROBERTS PFEIFFER GIBSON MAJA BYC GORSI OD NIEGO ?hahahahahaha

_Ja_

Bracie i......siostry!

Prawdziwy przygłup znowu się przyplątał na forum Sylvestra ale to na boku, rzecz nie warta zachodu ;-)

Będę bronił Eastwooda jak likaon swych młodych ;-)

Nooo ale Ty masz ten sam syndrom co ja...jak nie lubisz, to k..va nie lubisz i już nie polubisz ;-) Chociaż..........

who knows? Jak powiedział Szekspir zapytany czy będzie "Makbet cz.2" ;-)))

Wielu aktorów, muzyków nie ma szkół aktorskich...Aktor, muzyk to nie lekarz, czy inżynier...Po co im dyplom jak mają talent?

Jackson tez nie kończył Akademii Muzycznej...

Za to dyplomowani aktorzy to - Darek Kordek, Krzysio Ibisz, Piotr Cyrwus, Maciuś Orłoś, Jola Pieńkowska...

Mógłbym używać porównań zoologicznych ale nie wszyscy załapią ;-) A motoryzacyjne są przejrzyste i jasne dla wszystkich...

Tak jak Ty nie lubisz, nie cenisz Clinta tak ja nie lubię, nie cenię Bruce'a...Kto bardziej się myli?;-)

Poza tym Clint w "Co się wydarzyło w Madisson County" jest świetny, we "Wzgórzu złamanych serc" jest świetny, w "Żółtodziobie" jest świetny (jako reżyser i aktor), etc...lubię gościa...

pozdro...

lisoszakal

poza tym Marlon też gadułą nie był... mamrotał niezrozumiale albo wcale nie gadał ;-)))

To czy dobry aktor powinien być gadułą, czy niemową to temat na większą imprę ;-)

lisoszakal

Tylko, że Marlon miał doskonałą mimikę twarzy i był "złotousty". W ogóle nie porównuj mi Brando do Eastwooda, bo się chłopak w grobie przewraca.
To tak, jakby porównać Warszawę do Rollsa Royca (czy jak to się tam piszę:D)...

lisoszakal

Co racja, to racja - to się tyczy dyplomowanych aktorów. Nie po to chyba jednak studiuje, by zostać takim Ibiszem, co? Zresztą on skończył tylko filmówkę, a nie akademie teatralną. Harrison Ford też nie ma szkoły, a jest świetnym aktorem. Eastwooda jednak nie cierpię. Trochę mi trąci od niego Seagalem - w każdym filmie ta sama mimika... Chociaż i Ford cały czas gra jedną postać... Jednakże, z uwagi na Indiane Jones (sam rozumiesz - dostaję ode mnie dyplom honor i causa, czy coś w tym rodzaju)

"Nooo ale Ty masz ten sam syndrom co ja...jak nie lubisz, to k..va nie lubisz i już nie polubisz ;-) Chociaż.......... " Oj i tutaj mogę z całą pewnością przyznać, że nie masz racji. Udało Ci się zneutralizować mój afront do Pitta, polubiłem ostatnio (to chyba jednak bardziej za sprawą Krwawego Diamentu i Infiltracji, a nie Twoich postów, aczkolwiek swój udział też miały) Leo Di Caprio, bo rzeczywiście jest dobry. Swoją drogą, nie przekonałeś mnie w kwestii Stallone'a, ale takiego wysypu idiotów, jaki jest na tamtym topicu, to nie pamiętam od dawna:-)

Z Eastwoodem jednak nie pójdzie Ci tak łatwo, oj nie, nie. On jest sztuczny, jak szczęka mojej prababki (bez obrazy dla niej - wkrótce sto lat kończy), poza tym brak mu jakiejkolwiek uniwersalności... Tylko Harry i Harry, bo nawet w westernach gra tą samą postać.

Fakt- jest w tym dobry, ale to się szybko przejada. Kiedyś myliłem Eastwooda z Paulem Hoganem i może lepiej byłoby, gdyby tak zostało, bo przynajmniej wówczas miałem go za co cenić. A teraz - lichota...

Temat Willisa pozostawię już bez komentarza, bo zbyt bliski jestem porozumienia na tej płaszczyźnie. Willisa nie cenie i jest mi obojętny - niech tak zostanie...

Pozdrowienia!

_Ja_

Wybaczcie, że się wtrącę, ale pozwalam sobie, nawiązując do wcześniejszego sygnału danego PONOWNIE przez Lisoszkala, przypomieć pokrótce stan, do którego została doprowadzona INNA debata na INNYM forum (swoją drogą zainicjowanego przez Lisoszkala, w którym to flekował się z Siekierem) dotyczącym niejako Willisa, w którym to znawca tematu Lisoszkal zgodził się uznać po trochu argumenty swoich oponentów w tym i moje ("Tak więc wiem swoje ale szanuję argumentację Bruce'a84 i mogę się z nim zgodzić tu i ówdzie." itd. - zdanie Lisoszakala). Skoro doszliśmy wtedy do pewnego kompromisu UŻYWAJĄC JĘZYKA W KONTROLOWANY SPOSÓB, to czemu Drogi Lisoszakalku nie możesz się powstrzymać od wygłaszania swoich kolejnych bałamutnych opinii pod kierunkiem tego aktora (którego akurat ja szanuję) i jeszcze czujesz się wielce dumny, bo wydaje Ci się, że patrzysz na niego i jego fanów z wyższego punktu widzenia, bo wspomnisz coś o Brando czy Nicholsonie. Wydawało się, że zakończyliśmy wówczas temat, a Ty potrafisz uszanować racje innych. Tymczasem znów porównujesz go do jakiś Seagalów, Van Dammów i siejesz zamęt, choć każdy szanujący się kinomam wie, że Willis ma koncie wiele przyzwoitych ról, a jeśli tego nie wie to może to łatwo sprawdzić w jego filmografii (jeśli nie we własnej głowie). Koniec tematu.
Pzdr!


JohnnY_3

oooo, widzę, że jeden z moich ulubionych użytkowników znowu pieprzy farmazony. Hyhyhyhy, ale Ty jesteś niedorzeczny. Nie wypowiadaj się lepiej, bo gdziekolwiek się pojawisz, wzbudzasz pożałowanie.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
spiderman_4

"Nazwać Clinta Eastwooda aktorem, to prawie to samo, jakby nadać taki tytuł braciom Mroczek. Przecież ten pseudoartysta to samouk - nie ukończył żadnej szkoły aktorskiej i te braki w jego warsztacie są obnażane w każdym filmie."

Jest jednak cos co łaczy Eastwooda z Fordem, a odróżnia od Willisa. To cos to CHARYZMA. Czy aktor musi byc wszechstronny? Moim zdaniem niekoniecznie.

Bo nie ukrywajmy - Jack Nicholson tez nie zagra roli kochającego ojca wielodzietnej rodzinki. Tak wiec pewna specjalizacja to nic zlego w aktorskim fachu. Choc oczywiscie nie mam zamiaru porównywac Jacka do Clinta bo to juz faktycznie byłaby lekka przesada.

Motorcycle_Boy

Może i tak, ale przydałaby się przynajmniej jakaś wszechstronność gatunkowa...
Nicholson jest świetny zarówno w dramacie, thrillerze, horrorze, filmie akcji, kryminale, jak i w komedii... Zagrał też w komedii romantycznej...
Eastwood to tylko film akcji, wojenny oraz western...

Poza tym, Ty mi nie porównuj Jacka do Clinta, bo to jest różnica klas...;-)

Pozdro...

_Ja_

No, Jack jest faktycznie bezkonkurencyjny...

Motorcycle_Boy

Założyciel tematu ma rację. Ja bardzo cenię Bruce'a, to wyśmienity aktor, ale uważam, że powinien być troszkę
niżej. Steep, Bogart, Hepburn są lepsi od niego. Tylko nie przyjmijie tego postu jako ataku, tylko uważam że
powinien być niżej, bo jest masa aktorów poza setką, którzy są od niego lepsi. Ale ten ranking jest po prostu
do dupy...
Pozdrawiam serdecznie :)