postac bonda jest taka jaka jest, jednym sie podoba, drugim sie nie podoba, ale nie mozna jej zmienic, bo wtedy to juz nie bedzie bond
postac grana przez craiga (jak i caly film) mocno rozni sie od bondow z poprzednich filmow, rozni sie na tyle, ze dla mnie to nie jest bond, craig gra przecietnego kozaka, na wzor setek innych twardych kozakow z innych filmow akcji i nie mam pojecia dlaczego nazywa sie go bondem, skoro jest agentem jej krolewskiej mosci to powinno sie go nazwac np agent 008 John Smith i rozpoczac nowa serie filmow
zgadzam sie :) wg mnie Sean pasowal najlepiej. Tu cos wiecej na ten temat ;) http://www.mojawyspa.co.uk/artykuly/18302/Jak-naprawde-wygladal-James-Bond
nie wiem z czym sie zgadzasz, bo nie napisalem, ze on nie pasowal do tej roli, tylko ze postac bonda zostala na tyle zmieniona na poziomie scenariusza, ze to juz nie jest w ogole bond
PS wyobraza ktos sobie zeby Dr No walil po jajach seana connery?
Fakt, coraz mniej Bonda w Bondzie.
Moim zdaniem w filmie z tego cyklu nie może zabraknąć:
- zawodowego zabijania
- uwodzenia i seksu
- odrobiny czarnego humoru
- wyrafinowania i elegancji
- "służbowych" wynalazków
i musi być między tymi elementami równowaga
dlatego Daniel Craig w roli Bonda mi się nie podoba, jest zbyt "surowy". Za dużo testosteronu a za mało... całej reszty. Najlepszym Bondem był Pierce Brosnan !
Ale na nowego Bonda się wybiorę, z czystej ciekawości.
rowniez sie wybiore, bo lubie filmy akcji i tak traktuje filmy z craigiem, jako filmy akcji, a nie filmy o bondzie, bo to bardziej przypomina przygody np agenta jasona bourne'a niz bonda
zaloze sie ze gdyby craig sie nazywal john smith i pracowal dla CIA, a nie dla MI6 to nikt by nie wpadl na to ze jego postac chociaz przypomina bonda
te filmy po prostu maja konwencję zmierzającą bardziej w kierunku realizmu, we współczesnym kinie jest taka tendencja i trzeba sie z tym pogodzić. przecież to by wręcz śmiesznie wyglądało gdyby Craig nagle wyciągnął odrzutowy plecak i uciekł przed Silvą czy innym bad guyem. Z resztą ten proces to nie jest żadna nowość, bondy ewoluowały cały czas, porównajcie chocby Moore'a i Connery'ego, nie wspominajac o Brosnanie. Teraz po prostu ten krok został zrobiony w o wiele wyraźniejszy sposób. Każdy kto chce Bonda jak z przed 50lat najwidoczniej nie ma pojęcia o czym mówi (i o kinie przy okazji)
ewolucja to jest powolny proces, a to co zrobiono z nowym bondem to nie jest ewolucja tylko kosmiczna rewolucja, praktycznie calkowita zmiana, nie do poznania
i ty chyba sam nie wiesz o czym mowisz, zaraz napiszesz ze supermana trzeba zmienic bo majtki na rajtuzach wyszly z mody i nie pasuja do dzisiejszego kina
czy twoim zdaniem wszystkie filmy akcji powinny byc robione na jedno kopyto i kazdy bohater akcji powinien byc kolejnym klonem, ktory nie ma swojego stylu i praktycznie niczym sie nie odroznia od innych?
to z tym supermanem to wcale nie taki absurd, spójrz na nowe batmany i te które były za Burtona. cała ikonografia poszła do lamusa, począwszy od braku żółego oczojebnego znaczka na piersi a kończąc na totalnie odświeżonym wizerunku kobiety kot
Bond Craiga ma swój styl i nie zgodzę się że jest klonem, zachował humor, martini z wódką, w Skyfallu nawet gadżety wróciły.
skyfall jeszcze nie widzialem, ale mam nadzieje ze jest lepszy niz quantum, ktory byl najwyzej przecietnym kinem akcji, troche kaskaderki i nic wiecej
a chyba wczoraj cos slyszalem w tv ze bond nie bedzie pil martini tylko piwo bo jakies browary zostaly sponsorem :/