Na podstawie Martwego zła i Romulusa widać, że jest zachowawczym reżyserem: polega na istniejących już pomysłach, które przetwarza na sposób, który (jak mu się wydaje) podoba się współczesnemu odbiorcy. Od siebie dorzuca więcej krwi, więcej cierpienia, szoku, efektów specjalnych, czyli robi remake'i na sterydach. Wychodzi to słabo, w najlepszym wypadku średnio.
Jak go można określić?
To szarlatan kina, pozbawiony oryginalności.
xD większych bzdur dziś nie czytałem. Jego ED to jest akurat przykład tego jak się powinno kręcić rimejki. Facet rozumie i szanuje franczyzne, sam poziom wykonania i ilość praktycznych efektów specjalnych powala. Romulus to jest idealny mix pomiędzy starą serią Obcego, a nowymi filmami Scotta, próbujący skleić to wszystko w spójną kupę i wyszło mu to całkiem nieźle.