Zauważcie, jak często pani Iwonka podstawia głos księżniczkom lub królowym. Po prostu wspaniała jest ta pani w tych rolach. Chciałbym wam przedstawić listę tych ról. Proszę ją uzupełnić, jeśli ktoś zna więcej takich postaci:
1. Księżniczka Kala - "Gumisie"
2. Księżniczka Emilka - "Przygody Bosco"
3. Księżniczka Indian - "Asterix podbija Amerykę"
4. Księżniczka Roparabii - "Dzielny Agent Kaczor"
5. Kleopatra - "Muminki"
6. Księżniczka, żona Aladyna - "Skarbczyk Najpiękniejszych Bajek"
7. Księżniczka, którą miał poślubić książę Eryk - "Skarbczyk Najpiękniejszych Bajek"
8. Królowa Liliputów - "Skarbczyk Najpiękniejszych Bajek"
9. Lady Marion - "Skarbczyk Najpiękniejszych Bajek"
10. Śpiąca królewna - "Skarbczyk Najpiękniejszych Bajek"
11. Anna Austriaczka, królowa Francji - "Skarbczyk Najpiękniejszych Bajek"
12. Księżniczka, którą poślubił Głupi Jasio - "Skarbczyk Najpiękniejszych Bajek"
13. Księżniczka Ginewra - "Porażki króla Artura"
14. Królowa Ginewra - "Król Artur i rycerze Okrągłego Stołu"
Ano widzisz, moja droga. Możesz liczyć na to, że ja będę dalej szlifował swój niesamowicie wielki komediowy talent, aby nigdy on nie zanikł xD
He he he. Brawo! Widzę, że wciąż pamiętasz ten odcinek :) Nie inaczej, tak właśnie Kala zrobiła. Najpierw "Nie chcę być księżniczką. Chcę być wiejską dziewczynką i ty musisz mi w tym pomóc", a gdy Kevin mówi, że ma swoje obowiązki, to ona mu rzuca "Twoim obowiązkiem jest służenie mi. Traktuj to jak rozkaz" xD Emilka miała podobnie. Niby nie chce być traktowana jak księżniczka, a ciągle wydaje rozkazy xD Masz rację, obie postacie dubbingowała Iwona Rulewicz, więc wprawę ma :)
Dobra. :D
Trudno go zapomnieć. :) Dokładnie. Kevin musiałby powtórzyć gest Żółwia z końcowej sceny 11 odcinka "Przygód Bosco". :D Ano tak. Taka jest prawda z tą panią. :)
Talent naprawdę zawsze trzeba szlifować, aby on nigdy nie zaginął. Prawdziwy talent powinien być tylko rozwijany :)
He he he. A wiesz, niedawno widziałem kolejny zabawny odcinek "GUMISIÓW". Mianowicie Kala była wkurzona, że musi się uczyć dobrych manier, jak się poruszać itd. Zła uciekła z lekcji mówiąc nauczycielowi, że jest księżniczką i wszystko może. A jednocześnie pomstowała na to, iż jest księżniczką i musi takich bzdur się uczyć. Uciekła do swej tajnej komnaty i dobrze zrobiła, bo Ightorn stworzył środek nasenny, który uśpił na godzinę mieszkańców Danlwyn i cóż... Gdy wyszła zauważyła, co się stało, podniosła most i pognała do Gumisiów, u których siedział Kevin. Wezwała ich na pomoc i razem z nimi poszła na mury i dowodziła obroną przed "księciuniem", który chciał zdobyć jej zamek. Nawet Graffiemu zaimponowała xD Potem wszyscy się obudzili, a Kala z Kevinem wróciła do zamku i w poplamionej błotem i podartej sukience poszła z nim na oczach swego nauczyciela tak, jak on ją uczył. Ten zdumiony gratuluje jej, że jest najlepsza, a ona "Ponieważ jestem księżniczką". I koniec odcinka. Nieźle, co? xD Nawiasem mówiąc Kala w tym odcinku nosi taką samą suknię jak Królewna Śnieżka. Serio - kropka w kropkę taką samą - białą z ciemnym gorsetem i niebieskimi, bufiastymi rękawami z czerwonymi plamkami :)
Ta. :) A niby co takiego przez lata robią tacy aktorzy jak Alan Rickman, Helena Bonham Carter czy Maggie Smith? Szlifują swój talent, of course. I znakomicie im to wychodzi. :)
Jakie "nieźle"? Ekstra. :D Pewnie taki żarcik rysowników. :)
Właśnie, moja droga. A więc wobec tego nie zostaje mi nic innego, jak tylko rozwijać swoje talenty i szlifować je. Być może dorównam kiedyś mistrzom :)
He he he. A więc ekstra. Najlepsze było to, jak się pyskowała, że ma dość bycia księżniczką, a jednak wydawała rozkazy przy każdej okazji xD He he he. Pewnie, że dowcip rysowników, dość częsty w bajkach Disneya, gdzie nawiązują do innej swojej produkcji. Osobiście uważam to za dobry pomysł :)
A wiesz, znalazłem nową rolę koronowanej głowy w twórczości Iwonki Rulewicz. To księżniczka Olga, siostra Anastazji w bajce "ANASTAZJA" z wytwórni Golden Films. Ale tylko w wersji telewizyjnej, bo w wersji wydanej na VHS i DVD to już inni aktorzy występują. Ale zawsze co księżniczka, to księżniczka :)
Ty to naprawdę umiesz podnieść człowieka na duchu, wiesz? "Może kiedyś"... Normalnie jak Ginewra z głosem Iwony Rulewicz w serialu "PORAŻKI KRÓLA ARTURA" xD
He he he. Ano widzisz, ale byś się uśmiała do łez, gdybyś zobaczyła ten odcinek "GUMISIÓW", o którym mówię. A w jednym odcinku Ighortn uwięził króla Gregora w jajku - dał mu do ręki jajo i król zamienił się w posąg, a jego dusza została w jaju uwięziona. Kala poszła poprosić o pomoc Gumisie. Grafi przyszedł jej z pomocą. Stworzył mechanicznego rycerza, którym kierował od środka, a Kala przebrała się za giermka i razem poszli do zamku Ightorna udając, że chcą mu służyć. Odzyskali wtedy jajo i Grafi przyznał, iż on i księżniczka tworzą niezły duet. Ale potem było najlepsze. Kala odniosła jajo, włożyła je w dłonie ojca zaklętego w posąg. I kiedy nic się nie działo, to powiedziała do sir Tuxforda (kapitana straży swego ojca), że w takich chwilach trzeba obudzić kogoś pocałunkiem miłości. sir Tuxford rumieni się i mówi "Nie wiem, czy mnie wypada". Kala na to "Oczywiście, że nie, ale mnie tak". I pocałowała ojca i ten odzyskał swoją postać. Fajny odcinek, Kala się wykazała, a przy okazji zabłysła poczuciem humoru xD
Wiesz, tylko jedno mnie smuci. To, że Dorota Lanton i Iwona Rulewicz nie spotkały się w tej samej wersji dubbingu bajki "ANASTAZJA" Golden Films. Bo wyobrażasz to sobie? Jessie i Misty jako dwie, kochające się siostry? xD
Dzięki za uznanie. ;) Chciałabym widzieć Ginewrę, jak w ten sam sposób daje kosza Szeryfowi Jurkowi z Nottingham. :D
No, faktycznie to musiał być ciekawy odcinek. :D
No co? W "Filiputkach" jakoś pani Rulewicz i pani Turowska potrafiły zagrać parę przyjaciół, choć w "Przygodach Bosco" ich postacie były wrogami. Z panią Lanton też by mogła taki miły duecik stworzyć. :D
Nawiasem mówiąc już wyobrażam sobie reakcję Szeryfa na jej kaprysy. On by nie latał jak kto głupi, aby jej przynieść Jęczącego Jelenia z Salsbery czy Jodłującego Delfina z Kirkwell czy jeszcze nie wiadomo co xD Nawiasem mówiąc Iwona Rulewicz dwa razy w dubbingu zagrała Ginewrę, ale w różnych produkcjach i różnie jest tam Ginewra ukazana :)
He he he. Pewnie, że ciekawy odcinek. Najlepsze było na początku tego odcinka, jak Grafi coś naprawia, przychodzi Kala i chce mu pomóc. On mówi, że ona nic się na tym pewnie nie zna i będzie mu przeszkadzać. Ona rzuca kilka uwag, że powinien zrobić tak i tak. On to robi i mówi, że pewnie to nie zadziała. Ale mu mina zrzedła, gdy się okazało, iż Kala miała rację i maszyna działała jak należy, gdy on posłuchał jej rad xD Oczywiście i tak musiał dodać, że sam by też do tego doszedł bez jej pomocy xD
W sumie racja, więc jeśli panie Rulewicz i Turowska umiały zagrać przyjaciółki, to pani Lanton i pani Rulewicz też by umiały zagrać kochające się siostry, choć w anime "POKEMON" często ich postacie miały ze sobą liczne sprzeczki xD Ale tak czy siak jestem zachwycony talentem naszej ulubienicy. W końcu kogo ona nie grała? Nawet próżne kotki umiała zagrać, pyskate nastolatki, mądre matki, chłopców łobuziaków (bodajże w serialu o Denissie Rozrabiace zagrała taką rolę) czy wreszcie kapryśne księżniczki, mądre (choć pyskate) księżniczki, królowe (mądre lub też nie - zależy od roli), a ostatnio odkryłem, że kilka razy zagrała postacie negatywne i to MEGA negatywne jak Makowa Wiedźma vel Makosia. No naprawdę... Jestem pod wrażeniem. A ja myślałem, że tylko księżniczki, a tu proszę... Nie doceniałem jej należycie, ale to się nie powtórzy :)
A jak, twoim skromnym zdaniem, by zareagował? :D No tak. :)
No, ekstra po prostu. :D
Dokładnie. :D No i widzisz, jaka wszechstronna jest pani Iwona. :)
Pytasz, jak Szeryf by zareagował na takie fochy księżniczki Ginewry? Jeszcze się nie domyślasz? Wlazłby do jej wieży z biskupem Herefordem i cóż... Zmusiłbym ją do ślubu, a potem posiadł. I skończyłyby się fochy kapryśnej księżniczki :)
Właśnie, taki jest nasz drogi Grafi. Nawet, jeśli przyzna komuś rację, to po prostu musi ponarzekać. Księżniczka Kala ma nieraz z niego niezły ubaw. Z kolei Bunia już nie ma do niego tyle cierpliwości i jak zapewne pamiętasz, często wybuchały między nimi sprzeczki xD
Dokładnie tak, pani Iwonka jest po prostu cudowną aktorką dubbingową i podziwiam ją. Nie ukrywam, że jestem zachwycony jej talentem i coś mi mówi, że jeszcze nieraz ona mnie pozytywnie zaskoczy.
To obaj z biskupem utonęliby we łzach Ginewry, i tyle by było z tego ożenku. :D Tak a propos, kiedyś mi opisywałeś, jak umierał Szeryf Jurek, a ja wtedy oceniłam go jako potwora, w sensie, że jest strasznie wytrzymały. I pomyślałam to sobie też, gdy widziałam, jak po poślizgu na stołku podsuniętym "życzliwie" przez Lady Marion uderzył się głową o parapet okna. Każdy inny by stracił przytomność po takim uderzeniu albo z miejsca wyzionął ducha, a Szeryf błyskawicznie się pozbierał. I dziwię się, że ani Szeryf, ani Lady Marion nie skręcili sobie nóg ani nie dostali skurczy w nogach, gdy się tak mocowali na podłodze. Widać nasz Maestro solidnie wyleczył sobie kolano po tej kontuzji, której się nabawił podczas kręcenia "Szklanej pułapki".
Oj, tak, pamiętam. :D
Mnie też coś tak mówi. :)
Ale zapomniałeś o Płatku. Ona by tak nie pozwoliła Szeryfowi i biskupowi włazić do wieży jej pani, kiedy by się im tylko podobało. Przecież gdy król Artur tego próbował, zlatywał z hukiem z wieży, nie pamiętasz? :D
Ano racja. Faktycznie, zapomniałem o Płatku. To by była ochrona niezwykle trudna do sforsowania, o ile w ogóle byłoby to możliwe, aby ją sforsować. Ale być może na to również Szeryf znalazł rozwiązanie :) Tak czy siak, gdyby powstał dubbing do tego genialnego filmu o Robin Hoodzie, o którym rozmawiamy, to Iwona Rulewicz powinna być Lady Marion :)
Tak. Chyba żeby biskup zagadywał Płatka, a Szeryf huknął ją czymś twardym w tył głowy. To się sprawdziło z Sarą. :) Mogłaby być... ale nie będzie, albowiem miłośniczki słuchania głosu filmowego Szeryfa Jurka się na to nigdy nie zgodzą. :)
Właśnie, w końcu Sara to była taki Płatek po liftingu xD A jednak porządny cios w głowę ją powalił na ziemię, więc cóż... Dla chcącego nic trudnego, trzeba tylko z głową do wszystkiego podejść :) He he he. Wobec tego niechby zdubbingowali ten serial anime "ROBIN HOOD" i tam Lady Marion powinna mówić głosem Iwony Rulewicz :)
"Płatek po liftingu", teraz toś mnie rozbawił. ;D Właśnie. Żebyś wiedział. :) O, serial anime, to już w porządku. :)
Naprawdę aż tak cię rozbawiłem? Ale przyznasz, że Płatek po liftingu mógłby właśnie jak służka Sara wyglądać :) Ha! No i wiedziałem, że się ze mną w sprawie anime zgodzisz. A wiesz, że Iwona Rulewicz wystąpiła w pierwszych ośmiu odcinkach serialu "ANIMANIACY"? :) Jako pielęgniarka, na widok której bracia Yakko i Wakko wariowali, krzycząc przy tym "CZOOOOŁEEEEM, SIOSTRO!" xD
Na serio mnie rozbawiłeś. :) Oj, przyznam, przyznam. :) Co, naprawdę? Fajnie wiedzieć. :) Ciekawy tekst, jak na podryw. :D
Cieszę się, że cię rozbawiłem. Mam jednak więcej takich tekstów na podorędziu, więc się szykuj jakby co :) Właśnie tak było - bo Animaniakami czasami opiekował się psychiatra, doktor Psychoszajber (Jacek Jarosz), który miał ich wyleczyć, ale oni sami doprowadzali go do załamania nerwowego. Często towarzyszyła mu wtedy seksowna pielęgniarka, na widok której Yakko i Wakko zaczęli się ślinić i wyć jak psy, wariować i wrzeszczeć jednocześnie "CZOOOOŁEEEEM, SIOSTRO!" xD I w pierwszych ośmiu odcinkach podstawia owej "siostrzyczce" głos Iwona Rulewicz :)
Tak, "be prepareeeeeeed!", jakby zaśpiewał Skaza w oryginale i Szeryf Jurek. ;) To naprawdę ekstra. :D
He he he. Właśnie bądź na to gotowa, moja droga, że jeszcze będę cię nieraz bawił moimi żartami, możesz być tego pewna :) Tak czy siak naprawdę byłem zaskoczony, że nawet w tej słynnej bajce wystąpiła nasza ulubienica Iwona "A jednak to ona" Rulewicz :)
Doskonale, bądź więc gotowa :) Jeśli chodzi o mnie, to naprawdę Iwona Rulewicz czasami mnie zaskakuje swoimi umiejętnościami dubbingowymi. Muszę znowu nawiązać do jej roli Makosi vel Makowej Wiedźmy. Mówię ci, straszne... Ona brzmi tak przerażająco jako ta wiedźma, że hej. A wcześniej wydawała się taka słodka i miła. Nawiasem mówiąc... Ile kobiet w prawdziwym świecie wydaje się być słodkimi, a naprawdę są wiedźmami? xD
Właśnie. W sumie ten odcinek chyba ostrzega ludzi przed tym, że wiele dziewczyn wydaje się być uroczymi pannami, a tymczasem są naprawdę wiedźmami i powinniśmy się ich strzec xD Choć oczywiście to może być tylko moja własna nadinterpretacja :)
A nawiasem mówiąc wiesz, dowiedziałem się, że pewna bajką, o której ci mówiłem - "JAŚ I MAŁGOSIA" ma dwa dubbingu z inną obsadą, ale... Zauważ coś ciekawego. Mianowicie w obu występują jedynie Hanna Kinder-Kiss jako Jaś i Iwona Rulewicz jako Małgosia. W obu wersjach. Pozostałe postacie obsady są inne. Ciekawe, co? :)
Nadinterpretacja? Nie sądzę. Po prostu obrazowo wyjaśniasz porzekadło: "Pozory mylą". :)
Bardzo ciekawe. :)
W sumie masz rację. Nie ma co gadać, to sama prawda. Pozory naprawdę mylą i nie zaprzeczam, że Makosia mogła zmylić człowieka, a raczej pajacyka, choć chłopców też innych zwiodła, bo zaprosiła ich do Krainy Zabaw, gdzie potem mieli skończyć - cytując ciebie - nader smutno :) I potem jak zobaczyłem jej prawdziwe oblicze, to pomyślałem sobie "Matko kochana... Żeby takie słodkie dziewczę było taką wiedźmą! To się nie mieści w głowie" xD
Właśnie. To mnie naprawdę zaskoczyło, że ta bajka o Jasiu i Małgosi z 1996 roku ma dwa polskie dubbingu. Pewnie jedną dla DVD, a drugą dla telewizji, ale... w obu wersjach mamy Hannę Kinder-Kiss jako Jasia i Iwonę Rulewicz jako Małgosię. Ash i Misty jako kochające się rodzeństwo :) I brzmią na serio jak Ash i Misty, ale w wersji "niekłócącej się" :)
Uch, mam bujną wyobraźnię, więc potrafię sobie wyobrazić, że marnie by skończyli. :) A widzisz... Kto by pomyślał? :D
To dla mnie petarda. :) Ale wiecznie drzeć ze sobą kotów przecież nie mogą, choć założę się, że obie panie przy tych sprzeczkach miały pyszną zabawę. ;)
Ja również mam bujną wyobraźnię i naprawdę wiele sobie potrafię wyobrazić. Naprawdę jednak zaskoczyła mnie Iwona Rulewicz w roli wiedźmy :) Tak, dzieci zwabione przez nią do Krainy Zabawek skończyły nader smutno i tylko Pinokio przetrwał, choć to na niego była najbardziej Makosia zawzięta, bo chciała się zemścić na Błękitnej Wróżce. Nawiasem mówiąc... Ile na świecie uroczych i słodkich pań to naprawdę podłe i groźne wiedźmy? Ciarki przechodzą, gdy sobie o tym pomyślę :)
He he he. Ja po poznaniu tej bajki sprawdziłem na dubbingpedi tę bajkę i myślałem, że to pomyłka, bo poza panią Kinder-Kiss i panią Rulewicz nic się nie zgadzało. A tu się okazuje, że się zgadza, ale na dubbingpedi jest tylko opis dubbingu z wersji DVD. Nie ma z kolei wersji telewizyjnej tego dubbingu. A wersja telewizyjna jest lepsza, bo w wersji DVD puchacz pomagający Jasiowi i Małgosi ma na imię Puk i mówi głosem Mikołaja Klimka (narratora z "POKEMONÓW"), ale... w wersji telewizyjnej mówi on głosem Artura Kaczmarskiego i ma na imię... uwaga... HUBUŚ! xD I jest przemądrzały, nieco taki też zarozumiały, ale za to ma naprawdę wiele wiedzy i wykorzystuje ją, gdy dyryguje akcją uwolnienia Jasia i Małgosi z rąk wiedźmy Olgi. A co do dubbingu, nie wiem, po co kręcą nieraz dwie wersje dubbingu - do DVD i do TV, ale cieszę się, że do obu wzięli Hannę Kinder-Kiss i Iwonę Rulewicz. Założę się, iż masz rację, że obie panie się nieźle bawiły przy nagrywaniu sprzeczek Asha i Misty. Jaka różnica była potem, gdy grały Jasia i Małgosię. Jakie grzecznie i kochające się rodzeństwo. I ta Małgosia "Dobrze, Jasiu" i inne grzeczne słowa xD Jak miło posłuchać.
Notabene w anime "SKARBCZYK NAJPIĘKNIEJSZYCH BAJEK" w odcinku o Jasiu i Małgosi nasza droga Iwona Rulewicz także podstawia głos Małgosi. Ciekawe, czy to przypadek czy celowy zabieg twórców dubbingu :)
No i widzisz. :) Jest ich tyle, że aż strach je liczyć. :)
No nieźle, nieźle... :D Faktycznie, bardzo miło posłuchać. :D
Myślę, że raczej celowy zabieg. Wiedzieli, że pani Iwona raz się sprawdziła, to dali ją drugi raz do tej samej roli, ale w innej bajce. :)
Właśnie tak. Cytując piosenkę zespołu Lady Pank "Strach się bać. Ye ye! Normalnie strach się bać" xD Ale na serio nawet nie chcę myśleć, ile takich wiedźm udaje porządne i miłe oraz słodkie dziewczyny, a po ślubie wychodzi na jaw, jakie są xD Pół biedy, jak przed ślubem to wychodzi xD
Ale mówię ci, ten puchacz Hubuś to by cię rozbawił do łez. Tylko różnił się znacznie ode mnie, bo był przemądrzały, nieco zarozumiały, lubił się chwalić i popisywać swoją wiedzą i zaznaczać, jaki jest mądry. To zupełne przeciwieństwo mnie :) Ale za to, podobnie jak ja, był naprawdę mądry i naprawdę pomógł Jasiowi i Małgosi i zorganizował akcję ratunkową dla nich :) Tak czy siak miło posłuchać w obu wersjach tej bajki Asha i Misty wcale się nie kłócących, a zwłaszcza Misty, jak mówi grzecznie do Asha "Dobrze, Jasiu" xD
Hmm... W sumie to by miało sens, moja droga. Podobnie było z rolą Ginewry. W bajce pełnometrażowej "KRÓL ARTUR I RYCERZE OKRĄGŁEGO STOŁU" Iwonka gra królową Ginewrę, mądrą i szlachetną kobietą, oddaną swemu mężowi, choć umiejąca pokazać pazurki. Ci, którzy widzieli ją w tej roli pewnie dla żartu dali ją do serialu "PORAŻKI KRÓLA ARTURA", gdzie gra też Ginewrę, ale księżniczkę i mającą zupełnie innych charakter - taki kapryśny. To tak, jakby Iwonka grała parodię wcześniej zagranej przez siebie postaci :)
Aha, to teraz wiem, skąd się wzięło to powiedzonko: "Strach się bać". :D Szkoda, że Lady Marion taka nie była, no, przynajmniej dla Szeryfa Jurka. :D
Aha. :> Aha. > Dokładnie. :D
Aha, no tak. :)
Nawiasem mówiąc piosenka zespołu Lady Pank "Strach się bać" jest krytyką demokracji. Ale tak czy siak Lady Marion niestety nie była taka, aby się Szeryf jej bał. Ale ta zagrana przez Iwonę Rulewicz w "SKARBCZYKU NAJPIĘKNIEJSZYCH BAJEK" była po prostu super i nawet pomogła uciec Robin Hoodowi i jego kompanii z miasta, gdy Robek uwolnił spod szubienicy Małego Johna, a następnie uciekła z nimi do lasu :)
No i sama widzisz... Ten Hubuś jednak ma jakieś cechy podobne do mnie i myślę, że obaj byśmy się ze sobą dogadali, nie sądzisz? xD Ale to miła odmiana zobaczyć Asha i Misty nie kłócących się ze sobą i Misty, jak grzecznie robi to, co Ash jej każe albo raczej proponuje :)
Właśnie... Osobiście powinnaś poznać tę bajkę, gdzie Ginewra jest mądrą i dojrzałą kobietą, która bardzo kocha swego męża i nawet nie myśli o tym, aby romansować z Lancelotem, który z kolei też się w niej nie kocha, a jedynie oboje się przyjaźnią jak brat i siostra. Ale w sumie to bajka dla dzieci, więc wypadało tak to pokazać. Jednak i tak miło się ją ogląda. Choćby dla samej Iwonki :)
Aha. A szkoda. Chyba, żeby się zaprawiła... ;) Aha. :)
Na pewno byście ze sobą dogadali. W to nie wątpię. :D Dokładnie. :)
Aha. w rzeczy samej. :)
W sumie czemu nie? Lady Marion mogłaby się nieco bardziej zaprawić w walce, choć jak zapewne pamiętasz, w scenie, gdy spotyka Robin Hooda to Sara udaje Lady Marion, a sama Marion przebrana za rycerza atakuje Robka. Jednak, choć walczyła dzielnie, Robek bez większych trudności ją pokonał, więc cóż... Powinna się podszkolić :)
Mówisz, że z takim puchaczem Hubusiem bym się doskonale dogadał, moja droga? Miło mi to słyszeć, naprawdę bardzo miło :) Tak czy siak naprawdę aż miło mi się ogląda bajkę, gdzie Ash i Misty są zgodnym i kochającym się rodzeństwem.
Jeśli chodzi o mnie, to ja kilka bajek obejrzałem głównie ze względu na udział w dubbingu do tej bajki naszej ulubienicy, choć potem ta bajka mi się i tak spodobała, więc powtórzyłem seans jeszcze niejeden raz :)
Pamiętam. Rozwaliły mnie teksty Robina, jakie rzucał Sarze. :D Chyba jednak trochę się podszkoliła, bo to na podłodze z Szeryfem Jurkiem, to chyba były zapasy i karate dla początkujących. ;) Ale co by nie mówić, i Robek, i Szeryf Jurek mieli bardzo dobry gust, jeśli chodzi o kobiety. :)
No, tak sądzę. Proszę uprzejmie. :) Aha. :)
No tak. :)
Mnie również te teksty rozbawiły do łez, moja droga :) Owszem, zapasy jakieś były, jednak mimo wszystko naprawdę nie umiała mu dać rady, bo ostatecznie silniejszy był fizycznie, ale przecież ważne, że Robek przybył w samą porę :) Owszem, gust obaj panowie mieli naprawdę doskonały i w pełni się z tym zgadzam :)
A więc dziękuję uprzejmie. I powiem ci tak, jak Hubuś... Wiedza to potęga. Pamiętaj o tym :)
No, a przy okazji... Przyznam ci się, że niedawno znowu sobie obejrzałem Makosię w akcji. Ja wiem, że to jest jędza, że to wiedźma i wróg Wróżki o Błękitnych Włosach, ale... No, na serio... Trudno mi się chwilami nie uśmiechnąć, kiedy widzę ją w akcji i to jeszcze z głosem naszej ulubienicy :)
Scenarzyści zadbali, żeby była odpowiednia porcja humoru w tym filmie, trza im to przyznać. :) Dokładnie. Tak nawiasem mówiąc, myślę, że na tych studiach aktorskich nasz Maestro miał jeszcze tyle zajęć ze sportu, że uzyskał niezłą rzeźbę, nie mówiąc już o krzepie. Sama już nie wiem, w jakim sporcie byłby najlepszy, gdyby nie studiował ani grafiki, ani aktorstwa. Wzrost miał idealny na koszykarza, świetnie się fechtował, równie dobrze pływał. Chyba by się sprawdził w pięcioboju. ;) Bo taka jest prawda. :)
Pamiętam o tym. :)
Trzeba być naprawdę odważnym, żeby być w stanie się uśmiechać, gdy nasza ulubiona aktorka dubbingowa gra naprawdę przerażającą postać i właśnie pracuje w trybie "okrutnej wiedźmy". :)
To sama prawda. Moim skromnym zdaniem elementy komiczne są w takich filmach niezbędne, bo dzięki nim można jakoś rozładować napięcie, a przy okazji ukazać lepiej dane postacie. Nie sądzisz? :) Wiesz, jeśli chodzi o naszego Maestro, to masz rację. Moim zdaniem, gdyby powstał angielski dubbing do anime "ROBIN HOOD", to powinien w nim Alan wystąpić jako Szeryf :) Szkoda, że to już nieaktualne, bo ten geniusz sceny odszedł z tego świata.
A teraz powiem ci coś super, co mnie rozbawiło. W jednym odcinku "GUMISIÓW" Kevin chciał pomóc rycerzom łapać ogry, ale sir. Tuxford nie wyraził na to zgody. Ten poszedł samowolnie i rozgniewał Tuxforda. Wówczas w jego obronie wystąpiła sama księżniczka Kala stając za nim i łapiąc go za ramiona :) A gdy potem Kevin ocalił jej ojca i został bohaterem, to Kala (w sukni takiej samej, jaką nosiła królewna Śnieżka - w serialu bohaterka nosi kilka razy taką kieckę) uśmiecha się do Kevina i całuje go w policzek, gdy tatuś i Tuxford akurat patrzyli w inną stronę xD
He he he. Mówisz, że jestem naprawdę odważny, że śmiałem się, gdy nasza ulubiona aktorka dubbingowa brzmiała groźnie i była wiedźmą? :) Ale co ja mogę, że jej głos brzmiał tak zabawnie, gdy mówiła kuszącym tonem "Rozumiem cię, Pinokio. Jestem po twojej stronie" i jeszcze inne słodkie słówka. Makosia... Można się w niej zabujać. A gdy jechali powozem do Krainy Lenistwa, to jeden chłopak się do niej przystawiał, a ona "Och, odczep się!" tonem pewnej księżniczki z bajki Disneya i dała mu kuksańca :) Ale nie zniechęciła go tym do zalotów, bo potem się jej pytał, czy nie boi się podróżować sama takim powozem i to nocą xD
To prawda. :) Świetny pomysł, szkoda tylko, że już nie da się go zrealizować. :) Ale nasz Maestro nie grał, tylko się po prostu bawił swoją rolą Szeryfa z Nottingham. Który inny aktor tak by umiał bawić się swoją rolą? :)
Ekstra. :D
No, tak sądzę. :) A to charakterek. :) Gratuluję odwagi temu chłopakowi. :D
Właśnie, niestety pewne genialne pomysły już nie dadzą się zrealizować. Ale tak czy siak naprawdę nasz Maestro umiał wspaniale bawić się swoją rolą, co uważam za prawdziwy geniusz z jego strony :)
Wiesz, a dzisiaj w "GUMISIACH" widziałem, jak Kalę i jej ojca odwiedził inny król ze swoją córką i choć Kala chciała być dla niej miła, ta była dla niej wredna i robiła wszystko, aby jej dokuczyć i kłamała bezczelnie, że to Kala jest wszystkiemu winna. Mówię ci, nasza "kapryśna" księżniczka trafiła na o wiele bardziej kapryśną osóbkę i miała z nią krzyż pański xD Na szczęście ojciec owej panienki w końcu się zorientował, że jego córcia to niezłe ziółko i kazał jej przeprosić Kalę i jej ojca. Ona to zrobiła, choć niechętnie. Ale na serio - nie wiem, jaka aktorka podstawiała głos tej księżniczce, ale była świetna. Niezła konkurencja dla Iwony "księżniczki" Rulewicz, która też już grała pewne kapryśne osóbki i nie tylko koronowane. A nawiasem mówiąc ta "koleżanka" Kali przypomniała mi pewną księżniczkę ze świata Pokemonów, której wpadł w oko przyjaciel Asha Ketchuma. Pewnie wiesz, o kim mówię :)
He he he. Wiesz, muszę powiedzieć, że naprawdę Makosia miała charakterek i Iwona doskonale zagrała jej postać. Ja nie sądziłem, że ona być aż tak przerażająca. A jednak! Chyba jej nie doceniałem. Widzisz, ja też mam odwagę, że się uśmiecham na kwestie Makosi, choć wiem, co to za zołza xD Ale ten chłopak nie wiedział, że Makosia to wiedźma. Gdyby wiedział, nie zalecałby się do niej xD No, chyba, że lubi niegrzeczne dziewczynki xD
A na youtube znalazłem dwa filmiki z Iwoną. Mianowicie w jednym pokazują obrazy z pewnej gry i słyszymy głos postaci z tej gry. Nazywa się ta postać Czarownica i mówi ona głosem naszej ulubienicy :) Czyli Iwonka znowu zagrała czarownicę, ale w grze, nie w filmie. A potem znalazł smutną piosenkę "IDIOTKA CZTERDZIESTOLETNIA", którą Iwona Rulewicz śpiewała w jakimś musicalu. Piosenka opowiada o kobiecie, która ma już swoje lata i nie jest tak atrakcyjna dla ukochanego jak kiedyś. Smutna i piękna piosenka. Zwłaszcza na końcu, jak Iwona cytuje Andersena na podsumowanie swoich losów, a konkretnie to śpiewa "Ach, kochany Augustynie. Wszystko minie, minie, minie". Wiesz, z jakiej to baśni? :)
Oj, tak, to prawda. :)
A to ci historia. :D Jak to mówią, trafiła kosa na kamień. ;) A tak, pamiętam. Dobrze, że ten koleżka zwiał od tej księżnisi, choć w niekompletnym odzieniu. :D
No cóż, nie doceniłeś, ale musiałeś to odszczekać. ;) To naprawdę mu pogratulować odwagi. ;D
O, to ciekawe. :) Zgadywam - "Królowa Śniegu". :)
Wiesz, muszę ci powiedzieć, że naprawdę rozbawiła mnie ta historia z księżniczką Kalą i jej koleżanką, drugą księżniczką, wredną jędzą. Sama Kala bywa niekiedy kapryśna, ale to anioł w porównaniu z tą jedzą, na jaką trafiła :) He he he. Trudno zapomnieć księżniczkę Allie. A biedny Clemiś uciekł od niej taki przerażony, jakby zwiewał z obozu koncentracyjnego co najmniej xD
Wiem, ale naprawdę jakoś wcale nie czuję się źle z tego powodu. Bo widzisz, to jest pomyłka, z której się cieszę, bo mam większy powód, aby uwielbiać Iwonę Rulewicz :) He he he. Pewnie, że temu chłopakowi należy pogratulować odwagi, choć w sumie nie wiedział, kim jest naprawdę Makosia, gdy się do niej zalecał. Szkoda, że nie pokazali, jak się Makosia ujawnia innym niegrzecznym chłopcem w Krainie Lenistwa. Ciekawi mnie, jaka byłaby ich reakcja :)
Nie, to z baśni "ŚWINIOPAS". Kojarzysz ją może? :) Ale na serio - zaskoczony byłem pozytywnie, jak cudownie śpiewa Iwona Rulewicz w tym musicalu, którego tytułu nie pamiętam niestety, ale na youtube są jego fragmenty. Iwona pięknie i wzruszająco śpiewa. Kolejny talent :)
No tak. :) Wyjątkowo pędził z nieprzepisową prędkością z tym swoim plecaczkiem, bo zwykle zostaje w tyle. :D
Wiem. Takie miłe zaskoczenie po prostu. Skąd my to znamy? Na pewno nie tylko tak jest w odniesieniu do pani Iwony, ale też do naszego Maestro, choć na odwrót - znamy go z ról czarnych charakterów, aż pewnego pięknego dnia widzimy go w roli przemiłego i czarującego pułkownika, na pozór rozważnego, a wgłębi duszy romantyka. I szczęki nam z wrażenia opadają. :) Na pewno by się przerazili. :)
Ach, tak. Słyszałam o tej baśni, ale chyba jej nie czytałam. W każdym razie, nie przypominam sobie, żeby była w moim zbiorze "baśni" Andersena. :) Pewnie, że pięknie śpiewa. Z takim głosem to trudno, żeby było inaczej. :)
He he he. Masz rację, naprawdę Clemont zwykle wtedy, gdy inni biegną, to on pozostaje w tyle xD Ale tym razem miał doskonałą motywację, aby jak najszybciej stamtąd uciec, a to silna motywacja i dodaje sił :)
Doskonałe porównanie, moja droga. Masz absolutną rację. Podobnie John Malkovich czy Gary Oldman. Grają łajdaków, a potem nagle dają im do odegrania pozytywną rolę i patrz, jak się doskonale sprawdzają. W przypadku Iwonki jest odwrotnie. Gra w dubbingu zwykle dobre postacie, ale nagle zagra jedną czy dwie złe postacie i bach! Po prostu uwielbiamy te postacie. Także wiem, że Makosia to wiedźma, ale co poradzę na to, iż mam do niej słabość dzięki głosowi naszej ulubienicy? xD Zdecydowanie ci chłopcy byliby przerażeni, zwłaszcza ten, który się do niej zalecał xD
"ŚWINIOPAS" to baśń o księciu, który kochał się w księżniczce i wysłał jej w prezencie różę oraz słowika, jednak ona wyśmiała te prezenty, bo nie były sztuczne ani grające. Wściekły jej próżnością i okrutnym sercem przebrał się za świniopasa, zatrudnił u jej ojca i zbudował grające zabawki, które potem sprzedał księżniczce - pierwszy za 10 pocałunków, drugi za 100. Król jednak nakrył naszą parkę na drugiej "transakcji", więc wygnał ich oboje z królestwa. Gdy księżniczka rozpaczała nad swoim losem książę zdjął przebranie i ujawnił się, po czym powiedział jej, że ma podłe serce i jest żałosna, bo nie chciała róży ani słowika, nie widziała ich piękna i nie chciała jego, nawet nie chciała go poznać, z góry go wyśmiała za jego prezenty, a świniopasa całowała dla grającej zabawki, poniżając się, aby dostać to, czego chce. Wyleczywszy się z tej miłości książę wrócił do siebie i zostawił księżniczkę, która śpiewała sobie załamana pod nosem "Ach, kochany Augustynie. Wszystko minie, minie, minie". Tak to wyglądało :) Iwona Rulewicz pięknie zaśpiewała tę piosenkę. Dać ci na nią link? A nawiasem mówiąc ciekawi mnie, czy to ona śpiewała piosenkę do czołówki "PRZYGÓD BOSCO".
Dokładnie. :D w rzeczy samej. :)
No tak. :) Raczej nic nie poradzisz. Taki los. :D O tak, zdecydowanie. :D
Ach, to takie coś. Piękna baśń, choć trochę smutna. :) Ja się spotkałam z informacją, że to ona śpiewała tę piosenkę, więc być może tak naprawdę było. :)
A ja przez chwilę myślałem, że księżniczka Allie to właśnie mówi głosem Iwony Rulewicz lub Izabeli Dąbrowskiej, ale się okazało, że to Zuzanna Galia. Nie powiem, sprawdziła się po prostu doskonale, ale ciekawe, jakby poszło Iwonce :)
He he he. Mówisz, że nic na to nie poradzę, że mam słabość do takich niegrzecznych postaci kobiecych? Cóż... Chyba właśnie te niegrzeczne mają w sobie największe piękno. I są najbardziej pociągające :) Tak czy siak Makosia się podobała chłopcom i ciekawe, co by powiedzieli na widok jej prawdziwego oblicza xD
Wiesz, baśnie Andersena w większości są smutne, choć tutaj w sumie wyjątkowo, jak na Andersena, nikt nie ginie, a zła osoba cierpi za swoje winy. Ale sam pisarz był bardzo nieszczęśliwy w miłości i u niego miłość zwykle kończy się smutno i przynajmniej jedna osoba musi z tej miłości cierpieć. Tak czy siak Iwona Rulewicz pięknie zaśpiewała tę piosenkę z fragmentem tej baśni. I coś mi mówi, że to ona śpiewała piosenkę do "PRZYGÓD BOSCO" :)
Aha. :) Heh, wystarczy, że zagrała te złośnicę Misty. :D
No tak. :) Chyba by reagowali na ten widok, tak jak Lady Marion na widok Mortianny. :D
No tak... Skoro są informacje w Internecie, że to pani Iwona śpiewała tę piosenkę do "Przygód Bosco", to najwyraźniej tak naprawdę było. :)
Nie tylko Misty była złośnicą zagraną przez panią Iwonę. Tych złośnic granych przez nią w dubbingu było zdecydowanie więcej i jakby poszukać, to się trochę ich znajdzie :)
He he he. W sumie racja. A wtedy ratuj się, kto może, ale nie bardzo jest jak. Ale cóż... Sami poszli za nią skuszeni jej urodą, która jednak okazała się być złudna, podobnie jak i jej dobre intencje :)
W sumie masz rację. Ale nie można wierzyć we wszystko, co ludzie gadają. Ale nie miałbym nic przeciwko, gdyby to ona śpiewała właśnie piosenkę do "PRZYGÓD BOSCO".