Żona wyciągnęła mnie do kina na "Igrzyska Śmierci". Pamiętam, że film mnie nie porwał ze względu na moje nastawienie. Nie przeczytałem książki a sugerując się tytułem wybieraliśmy się na brutalny film. Po seansie jakoś szybko przeszedłem do porządku dziennego nie zaprzątając sobie głowy niczym związanym z tym blockbusterem. Na kolejne części nie czekałem i w kinie nie pojawiłem się. Po kilku latach telewizja przypomniała sagę o dzielnej Katniss, a ja nie znajdując ciekawszego zajęcia postanowiłem odświeżyć nieco pamięć na ten temat. I tu znajdował się haczyk. Aktorka występująca w głównej roli całkowicie mną zawładnęła. Po seansie drugiej części przygód panny Everdeen zauroczony urodą Jennifer w kilka dni ogarnąłem chyba połowę jej dokonań artystycznych. Ubóstwiam jej urodę i lekkość z jaką flirtuje z odbiorcami. Nie chciałbym porównywać jej z innymi aktorkami, ponieważ każdy z nas ma ulubione postaci kina i moja ocena jest jak najbardziej subiektywna. Jedyne co mogę i chciałbym zaznaczyć to fakt o niewątpliwym uroku oraz czarze jaki wokół siebie rozpościera piękna i utalentowana Jennifer Lawrence. Jestem w niej platonicznie zakochany i z całego serca kibicuję jej karierze filmowej.