To dobry aktor i porządny człowiek. Od bodajże 30 lat jest żonaty z tą samą kobietą (jak na zdemoralizowane Hollywood stałość godna uwagi), jest przy tym głęboko wierzącym katolikiem oraz zawziętym wrogiem homoseksualistów (za co ma u mnie dużego plusam Mistrzowsko wyreżyserował "Pasję" i świetnie zagrał Maxa w filmie "MAD MAX", którego świat bardzo przypomina mi serie moich ulubinych gier (Fallout), więc lubię go tym bardziej.
Po pierwsze kolego - dobro to pojęcie względne, po drugie - pieprzysz głupoty. To, że ktoś jest z kimś bardzo długo w jednym związku, nie oznacza że jest porządny. Mel Gibson jest nałogowym alkoholikiem i to od wielu lat. Nie zauważyłeś tego? Jeździ po pijaku, narażając nie tylko życie własne, ale co najważniejsze życie innych. Jakby tego było mało, obrażą inne osoby na tle rasowym. Oczywiście, zawsze można powiedzieć, że to tylko nic nie znaczący bełkot pijaka, ale jak to mawia stare porzekadło - "pijany mówi to co trzeźwy myśli" ;-)
"jest przy tym głęboko wierzącym katolikiem oraz zawziętym wrogiem homoseksualistów (za co ma u mnie dużego plusam"
To mnie rozjebało ;-] Co za typ, co za typ ;-)) Żeby nie było, Gibsona lubię, ale tylko jako aktora. Zgodzę sie z tobą w tej jednej, jedynej kwestii.
P.S. Mad Max to zajebisty film, a Fallout jest najlepszą grą wszechczasów. Heh, czasami się dziwię, że ktoś twojego pokroju może lubić takie rzeczy ;-) Świat jest śmieszny.