polecam trylogie quatsi i muzyke do krótkiej historii czasu wspaniała ....phillip glass to potęga...:) pozdrawiam

Ostatnio notorycznie słucham jego muzyki do "Godzin".A kiedy nawet jej nie słucham,to mam ją w swojej głowie:)Coś niesamowitego !

Słówko krytyki może. Ja też jestem fanem - maniakalnym słuchaczem "Godzin". Ale.
Styl kompozycji Glassa jest bardzo łatwo rozpoznawalny - jako że charakterystyczny i rzeczywiście bardzo ujmujący (specyficzne "falowanie" dwóch różnych nut - najczęściej na skrzypcach albo fortepianie). I to też rozczarowuje: jeśli się słyszało jedną muzykę, to tak jakby wszystkie. Tak jak np. z Vivaldim: napisane ileś tam razy to samo.

To samo można też powiedzieć o Goldenthalu czy Johnie Williamsie. Owszem, mają swój rozpoznawalny styl - no ale bez przesady. 5 i 6 symfonia Glassa (arie operowe przeplatane muzyką podobną do tej z Koyaanisqatsi) są muzyką zupełnie inną niż ost z Hours (który moim zdaniem zasłużył na oskara jak mało który soundtrack - niestety go nie dostał, podobnie jak Gladiator i Misja; nie ma sprawiedliwości na świecie:-/)

Coś w tym jest, że jego muzyka uzależnia. Można jej słuchać w kółko godzinami i się nie nudzi (przynajmniej mi, bo moja siostra miała ochotę popełnić na mnie jakąś okrutną zbrodnię ;) ). "Dramatyczna i jednocześnie lekka" - dobrze powiedziane.

hmm, to ja może inaczej niż poprzednicy...
slyszalem pare soundtrackow od Glassa, ogolem uwielbiam muzyke filmową, ale jakoś nie przypadla mi do gustu jego tworczosc.
Co prawda nie slyszalem ost Hours, ale przepraszam za to wyrazenie, jego muzyka wydaje mi sie nużąca, zeby nie powiedziec nudnawa.
Milosnicy Glassa pewnie by teraz wyskoczyli, ze "jak to?"
Ano tak to, ze z kilku ost ktore slyszalem muzyka na nich wydawala sie byc podobna, a poza tym, nooo nużąca, "nie chwyciła mnie". Oczywiscie, sa utwory ktore mi sie spodobaly, ale generalnie jakos nie pokochalem jego twrczosci.
Wole jednak bardziej dynamiczna muzyke, z jakims chwytającym tematem.

Mozecie spytac, po co to mowie? Chcialem sie po prostu podzielic moimi odczuciami, jako ze wiekszosc tu wypowiadajacych sie to chyba jego fani.
:)

Możliwe, że nie przepadasz za minimalizmem. Ale spróbuj chociaż przesłuchać soundtrack do "Notatek o skandalu" albo "Morning Passages" z "Godzin" - nie sposób nie zauważyć dynamiki tych utworów.
Ja cenię twórczość Glassa, chociaż jego OST z "Koyannisquatsi" nie potrafiłabym słuchać bez odpowiedniego nastroju.

notatki o skandalu chyba słyszałem, ale jak mówiłem, z kilku soundtracków, które przesłuchałem spodobało mi się dosłownie parę utworów.
"Godzin" nie słyszałem, ale właśnie odsłuchuję Morning Passages i już słyszę nawiązania muzyczne do innych jego soundtracków. Właśnie między innymi to mnie w jego muzyce denerwuje, jest podobna do siebie, choć utwory są inne, a przez to dla mnie staje się nudnawa.
No i ten jego "styl", dosyć charakterystyczny, hmm... mnie nie do końca pasuje.
To takie moje odczucia na temat jego muzyki :)

Skomponowany przez niego "Akhnaten" jest dość mało minimalistyczną pracą, porównując to resztą twórczości zarówno filmowej, jak i teatralnej autorstwa Glassa. Oczywiście, ten charakterystyczny minimalizm jest tam jak najbardziej obecny, lecz przy tym uzupełniony pięknymi ariami, bogatym użyciem chórów i bogactwem muzycznym. Najlepsze dla mnie utwory stamtąd to "The Window Of Appearances" (piękna aria rozpisana na trójgłos z hipnotyzującą muzyką w tle, nabierająca większego rozmachu w drugiej połowie), oraz "Attack And Fall" (rozmach i spektakularność brzmienia dorównująca tej z LoTR, utwór niezwykle dynamiczny, mocny i bogaty w swoim minimalizmie)