Ja już naprawdę nie wiem, co się dzieje z mężczyznami. Kiedyś wszyscy wzdychali do Brigitte Bardot, Claudii Cardinale, Rity Hayworth (a zdjęcie rękawiczki przez Ritę było szczytem erotyzmu). Już nawet Bettie Page była lepsza. A teraz to wszyscy zachwycają się tą Sashą, strasznie wulgarną i wprost zboczoną, zupełnie bez klasy i elegancji.
Bonnie, nie warto.
Mizoginizm - oj, trafiłaś.
Ale nie tylko.
Urażona duma.
Męskie poczucie.
Absurdalny i pociągnięty do granic możliwości stereotyp.
Schematyczne myślenie.
Małostkowość.
Ciskanie się.
Wytykanie u innych, a u siebie nieświadomość tych samych wad.
Niekonsekwencja i zagubienie w poglądach.
Wysnuwanie niedorzecznych wniosków.
A ponad to wszystko zasada "uderz w stół".
Nie należy kontynuować, wiedząc, z kim ma się do czynienia.
Osoba o niskiej samoocenie i konserwatywnym ciasnym umyśle najpierw sprowadzi Cię do swojego prymitywnego poziomu, by potem swoim doświadczeniem w byciu...takim właśnie przytłoczy.
Potulnie to mnie koty słuchają, choć nie zawsze...ale wystarczy, ze za uszkiem posmyram i już mi z ręki jedzą. Trochę jak z mężczyznami... xD
Udanego wieczoru, Współrozmówcy. :*
Dziwi mnie tylko fakt dlaczego tak wysoko oceniłaś Batmana 1 i 2. Przecież gość jest typowym facetem, traktuje kobiety jak hmmm, no właśnie. Czemu siedzisz na forum o gwieździe porno, zamiast "panować nad mężczyznami"?
Babę jak się nie słucha to trzeba przełożyć przez kolano i robić swoje. Ot co! Jak uważasz się za prawdziwego mężczyznę, to pamiętaj - z kobietą się nie dyskutuje ! Czy to z normalną, czy z taką co zakrawa już swoją psychozą o psychiatryk. :D:D:D
Niestety w świcie ciot, może dlatego zajmujesz się nie tym co trzeba.
Swoją drogą widzę nawet porządny gust. Chyba musimy spotkać się kiedyś przy jakimś dobrym filmie, po czym omówić dokładniej sprawy damsko-męskie :>
Nie popadałabym w skrajny pesymizm. Po prostu niektórzy łączy internetowych używają w niecodziennych celach: ileż to kompleksów, niedouczenia, frustracji i Weltschmerz'u tłoczy się każdego dnia do kabli internetowych?! Sprzęt przyjmie wszystko w milczeniu, stąd tak się dzieje, bo realnie żaden odbiorca by tego nie udźwignął.
Ej Vorrina, co do Twoich oskarżeń do mężczyzn. Równie dobrze można to przytoczyć kobietom. Prawdziwy mężczyzna przemilczy, jest odważny i potrafi wzbudzić respekt. Nie u każdej kobiety. Tak samo nie każda kobieta uwiedzie każdego faceta. Hierarchia ilości doświadczeń. Jak już rozmawia się o różnicach, to powinny to być różnice na poziomie trochę ponad zwierzęcym, pewnymi naturalnymi odruchami. Mężczyzna i kobieta ucząc się upodabniają się do siebie. Sam nie jestem w stanie wskazać różnic, co dzieje się bliżej granicy "hybrydy":D i jakie różnice pozostają.
Tutaj niestety mam braki historyczne, bo nie wiem jak było z ludźmi. Ponoć na początku mężczyźni mieli przesrane, bo jak nie zdobyli pożywienia, to nie wpuszczano ich do domu. Ale kolejności nie znam.
Poza tym jak to się stało, że kobieta nie miała kiedyś żadnych praw? Była zbyt inteligentna, by przejmować się mężczyznami? Samo się nie zdominowało. Teraz to się odwraca i zobaczymy co z tego wyjdzie. Prawda jest taka, że powinien być jasny podział obowiązków pomiędzy kobietą a mężczyzną. Kobieta zajmująca się dzieckiem przecież nie pójdzie do pracy. A mężczyzna nie zajmie się dzieckiem, bo przecież czym go będzie karmił? Swoim mlekiem ?
W sumie odpisuję, bo przyjęłam konwencję tutaj panującą: dyskutować nawet o pierdołach, aż do utraty tchu.
Różnice zawsze będą, więc po co te slogany?
Sęk w tym, że społeczeństwo naprawdę dojrzewa do pewnych struktur, do pełnej funkcjonalności płci, bez strat moralnych dla żadnej z nich. Dlatego np. teraz pojawiła się w mediach kampania "Mama ma dość stereotypów". Ma to na celu pokazanie, że matki w ciąży nie są obłożnie chore i przy odrobinie dobrej woli ze strony pracodawcy aż do dnia rozwiązania mogą swobodnie część swoich obowiązków wykonywać w domu. Ojcowie w tej kampanii mają również zyskać poprzez uświadomienie pracodawcom, że w takim samym zakresie mogą oni łączyć pracę z opieką nad dzieckiem. Oczywiście w polskim systemie jeszcze wiele do zrobienia, zanim faktycznie taki tryb życia będzie w pełni komfortowy dla rodziców, ale jesteśmy na dobrej drodze. Liczą się elastyczność, chęci i pozytywna motywacja.
Jak zawsze ambitne :> A potem pojawiają się reklamy ,,POLACY SĄ WCIĄŻ ZABIEGANI", a na dodatek chwytają. Podział obowiązków powinien być indywidualny. W ogóle co to za rozmowy. Decydować za siebie, a nie za innych. A kampanie niech lepiej ucichną bo Ci ludzie nie mają nic na celu, na pewno nic dobrego.
''Poza tym jak to się stało, że kobieta nie miała kiedyś żadnych praw? Była zbyt inteligentna, by przejmować się mężczyznami? Samo się nie zdominowało.''
Myślę, że odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta - Prawo silniejszego. Mężczyźni są silniejsi fizycznie (tak, wiem, bywają wyjątki, ale ja mówię o regule), nasi praprzodkowie właśnie tym się kierowali wybierając przywódców, a kobiety na ojców swoich dzieci, etc. Zatem oczywiste jest, że to samce, a nie samice grali pierwsze skrzypce (cholera, zrymowało się. chyba zacznę pisać piosenki...).
Na szczęście ewoluowaliśmy, fizyczna przewaga facetów została LEKKO (mówię lekko, bo jest tak wiele rzeczy do których jest ona potrzebna...) zepchnięta przez inne ludzkie cechy.
W którymś poście jeden z Userów zadał retoryczne pytanie, dlaczego tak dużo dziewczyn uczy się w klasach humanistycznych, a tak mało w politechnicznej? Może to zabrzmieć brutalnie, ale moja teoria jest taka, że... Z lenistwa. Przerażająca ilość dziewczyn uważa, że nie musi się starać, MYŚLEĆ, aby funkcjonować na tym świecie (przynajmniej w tej cywilizowanej części), dlatego wybierają prostą drogę. Jest mało kobiet naukowców, ale nie dlatego, że baby są głupsze, a dlatego, że doczekaliśmy się czasów, kiedy jest tam ZA DOBRZE, nie musimy nic robić. Społeczeństo naj nie dyskryminuje (przynajmniej nie otwarcie), poprawność polityczna dba, aby nie powiedziano o nas złego słowa, więc dlaczego mamy się starać? Gdy uświadamiam sobie, że przeciętna licealistka prędzej zamarzy o nowych butach od Manolo Blachnika, niż książce o Saladorze Dali, zastanawiam się, co poszło źle? Dobrobyt. W krajach trzeciego świata, gdzie dziewczyny mogą co najwyżej pomodlić się do swojego Boga o edukacje, taka rzecz nie miałaby miejsca. Oglądałam ostatnio program o edukacji afrykańskiej młodzieży. Cholera, 8latki znały angielski, matematyka, historia inne przedmioty? Przypuszczam, że pobiłyby na głowę swoje amerykańskie rówieśnice. One są spragnione wiedzy, ponieważ wiedzą, że dzięki temu zaczną być traktowane jak równe mężczyznom.
Teraz przenosimy się do Polski, 16letnia koleżanka mojego brata nie wie kiedy miała miejsca II Wojna Światowa, dlaczego? Bo nie jest jej do potrzebne do niczeg! Jej słowa. Matematyka? Pff, czy ta wiedza przy da jej się w życiu? Przecież nie ma zamiaru pracować jako nauczycielka matematyki, ani w żadnym innym zawodzie, który wymaga wiedzy na ten temat, więc po co?
To bardzo przykre, ale w cywilizowanym, europejskim kraju najbardziej za dyksryminacje kobiet winne są... Kobiety.
One swoim zachowaniem, brakiem zainteresowania intelektualnymi sferami życia, skreślają siebie z roli płci, która może się równać z tą drugą... Jak jej tam było... Aha, męską.
Cóż, miałam odpisać na jedną Twoje pytanie, a wyszedł mi elaborat ;/ Na dodatek przeskakiwałam z tematu na temat, przez co wyszedł mi bełkot... Trudno, nie umrzecie od czytania tego. ;p
P.S. mój wywód może brzmieć tak, jakby nie doceniała kobiet, jednak tak nie jest. Uwielbiam swoją płeć, tak jak Żydzi uważają siebie za ''Naród Wybrany''. Po prostu cholernie głupich kobiet jest niewiele mniej niż seksistowskich facetów, przez to te normalniejsze są nazwyczaj w świecie ''niewidoczne''.
P.S.2 za wszystkie błędy i literówki, przepraszam ; )
To co mówisz ma pewien sens. Dobrze opisałaś problem niektórych humanistek, ale widzę to tylko teoretycznie. Znam sporo licealistek, które w przeciwieństwie do swoich rówieśników mają w szkole o wiele wyższe stopnie. Kobiety się uczą, lubią to. Nie lubią natomiast analizować. Czemu tak jest? Hormony, matka natura która każe pamiętać rzeczy pozornie(dla "kujonek") mało ważne. Przecież kobiety kiedyś siedziały w domach, nie miały wyższych celów. To genetyka się tak zmieniła, czy już taka była od początku człowieczeństwa. Spotkałem się z takim porównaniem, że chłopcy w dzieciństwie bawią się w wojnę, strategię, a dziewczynki lalkami. Jedno rozwija umysł, logikę, a drugie otumania po to, żeby kobieta potrafiła opiekować się w przyszłości dzieckiem. Bo żeby zrozumieć dziecko trzeba umieć zniżyć się do jego poziomu. Czy to jest prawda ? Cóż. Wydaje mi się, że dojrzewająca kobieta posiada mechanizm, który informuje ja, że będzie miała w przyszłości dziecko. Przystosowuje się do tego podświadomie. We wczesnym okresie dzieciństwa dziecko musi przebywać z matką. Ta je najlepiej zrozumie. Ojciec dochodzi potem. Szczególnie ważny jest dla chłopców, bo matka nie nauczy syna bycia mężczyzną. Na prawdę, wiem to ze swojego doświadczenia. Wracając natomiast do kwestii kobie. Ciekawe jest właśnie, na ile kobieta potrafi wyzwolić się ze swojego własnego więzienia, jakim jest jej organizm.
Wracając do dzieciństwa zwrócę uwagę na zabawę dzisiejszych dzieci. Powinno im się pozabierać te zabawki i organizować grupowe zabawy. Dla chłopców(szczególnie dla niech, bo siedzą w piaskownicy a nie uczą się życia !) i dla dziewczyn. Jednopłciowe i obupłciowe.
Ja Ci powiem, że ja ostatnio zapomniałem kiedy był chrzest Polski. Zabawne co? Dla mnie nie. Wiedza ogólna jest tak obszerna, że nie da się wszystkiego powtarzać. Historia przez długi czas była mi obca,a dopiero teraz się do niej przekonuje. Nie można tak oceniać ludzi, bo na przykład ja nie mam wiedzy historycznej, a znam się na innych dziedzinach. Moje powolne uczenie nie zachęca mnie do pamiętania faktów.
Przepraszam za trudną formę bez akapitów i błędy stylistyczne, językowe, interpunkcyjne etc.
Pozwolę sobie tutaj odpisać na obydwa Twoje posty, Sprintf.
Założenie, że kampanie społeczne są z gruntu złe i bezsensowne, to założenie nihilisty. Nihilizm raczej nie prowadzi ku świetlanej, kreatywnej przyszłości, bo z natury neguje wszystko, co zrodzone/stworzone.
Wierzę, pomimo wszechobecnego polskiego pesymizmu, że takie akcje dają do myślenia, WRESZCIE uświadamiają, że epoka wyłącznie fizycznych determinantów aktywności mężczyzn i kobiet jest przeszłością i człowiek współczesny może kreować siebie nie ograniczając się do ról, które były uważane za jedyne słuszne i możliwe w historii.
I tu odwołam się do Twojego drugiego komentarza: "organizm jako więzienie". Hmm, wydaje mi się, że tak biologiczne, psychiczne, jak i środowiskowe uwarunkowania to baza, punkt wyjścia, a nie zamknięty zbiór cech jednostki. Słowem - to od nas zależy, to zrobimy ze swoją płcią. Możemy zostać Matką Polką bez wyższego wykształcenia, za to z gromadką dzieci, w cieniu męża-rolnika; możemy też zdobyć wykształcenie, założyć firmę wspólnie z partnerem, żyć w wolnym związku i mieć dwoje upragnionych dzieci. To czysta teoria, ale realizowalna właśnie dzięki między innymi zmianie postrzegania społecznego i oczekiwań wobec płci.
To, że część licealistek wybiera drogę na skróty, to niestety pewnie jest znak czasów - cholernie konsumpcyjnego i wyrachowanego podejścia do życia, ale kto chce coś na tym padole osiągnąć i po sobie pozostawić, może się spełniać. Na szczęście dziś wiele rzeczy mamy podanych na tacy (banalny przykład wirtualnych dziekanatów, gdzie można wyselekcjonować za pomocą odpowiednio zaprogramowanej wyszukiwarki kierunki studiów zgodne z naszymi zainteresowaniami).
Kiedyś ostracyzm społeczny oraz niemal zamknięta dla kobiet droga do edukacji (do dziś choć z innych powodów - ubóstwo - przeżywają kraje wspomnianego Trzeciego Świata) uniemożliwiały życie w pełnym wymiarze, zgodne z własnym sumieniem, bo życie jako takie było podporządkowane zabobonom, religii, tradycji...
Nie dziwi więc fakt, że w tych wąskich kręgach byli sami mężczyźni obdarzeni interdyscyplinarną wiedzą i brylujący na salonach oraz w szeregach władzy.
Dzisiaj everything is possible.
Także może warto spojrzeć na kobietę jak na płeć, a nie jak na macicę, piersi, blond włosy, słabe zdrowie i krwotoki z nosa, miesiączkę oraz połóg. Możliwości tak fizyczne, jak i intelektualne, po jednej i drugiej stronie dają równe szanse.
Warto też spojrzeć na mężczyzn jak na tych, którzy zaczynają akceptować i co więcej - szanować zwiększony wpływ kobiet na kreowanie rzeczywistości.
Zabawne to porównanie z nihilizmem :D Oczywiście błędne.
Bardzo dobrze, że używasz wszędzie słowa "może". Społeczeństwo rzeczywiście się bardzo zmienia. Mężczyźni stają się łagodniejsi, kobiety bardziej agresywne. Powiedz mi, co się stanie, jeżeli Twoje założenie, że wszystko jest możliwe okaże się błędne? Kto odpowie za niekorzystne skutki ewentualnych poszkodowanych? Pewnie zastanawiasz się co mam na myśli mówiąc, że to może być złe. Otóż zacznę od tego, że człowiek(jego odmienna, wręcz nie z tego świata część) chce zmieniać naturę. Niech sobie zmienia, na własną rękę. Mimo tego, że pozornie nie widać złych stron kobiety sukcesy i ojca opiekuna, to jednak na dłuższą metę skutki mogą stać się wręcz uderzające. Dlatego uważam prowadzenie kampanii nie jako chęć zmieniania świata, a przekabacania ludzi za pomocą niejasnych im środków manipulacji na stronę swoich poglądów. Z korzyściami materialnymi, bądź mentalnymi. Oczywiście, natura nie jest idealna, w zasadzie wręcz pełna błędów, ale trzeba pamiętać, że każde ryzyko powinno być tylko i wyłącznie na własną rękę. Chyba, że osoba jest w stanie wyjść publicznie, przeprosić i zrekompensować stratę.
Widzisz ty uważasz, że " dzisiaj everything is possible". Ja w tym widzę pseudopodnietę. Twoje nastawienie przypomina mi trochę poganianie konia biczem, żeby szybciej biegł dla swojego dobra, bo jak będzie szybciej biegł, to będzie w tym bieganiu lepszy. No to jest skuteczne oczywiście, tylko że ten człowiek biczuje nie konia, a drugiego człowieka.
Zwróciłem już wcześniej uwagę na to, że mężczyźni są mało agresywni, mniej niż kiedyś. Czemu? Ja nie wiem. Może przez to, że społeczeństwo mimo swojej coraz większej wiedzy jest tak samo głupie, a może i głupsze niż kiedyś. Może mamy za łatwo w życiu, może życie rzadko jest zagrożone. To jest złe? A może dobre... Poza tym moim zdaniem, mimo szerzącemu się ateizmowi, zwiększył się także lęk przed śmiercią.
Oczywiście spowodowane jest tym, że ginie mało ludzi i mało się rodzi.
Tak się zastanawiam, jaki cel ma nasze państwo zmuszając ludzi do edukacji. Ludzie zamiast pracować coraz częściej konsumują za nic. Konsumpcja jest oczywiście bardzo potrzebna w rozwoju gospodarki, ale powinna być uwarunkowana odpowiednią ilością pracy.
Ty uważasz, że świat jest coraz lepszy, ja uważam, że jest dokładnie odwrotnie i nie wiem co musiałoby się stać, żeby to zmienić.
Swoją drogą strasznie mącę, wiem o tym, ale żeby wszystko dosłownie ubrać w słowa, co mam do powiedzenia chyba życia by mi zabrakło :D
Owszem, trochę mącisz, ale bardziej obawiam się jałowości takiej dyskusji.
'Błędne'-'niebłędne', 'przegrany'-'wygrany'. Skłonności ku rywalizacji i upewnianiu się w swoim ego upatruję u oponenta, ale oczywiście mogę się mylić.
Używam słowa 'może', ponieważ niczego nie przyjmuję za prawdę objawioną, nie kategoryzuję i dyskryminuję. Tu też u Ciebie widzę totalne przeciwieństwo, ponieważ:
1/ 'gdybasz' (czy jak to się odmienia xD), nadając negatywnych cech ewentualnym przyszłym wydarzeniom i to w skali makro...Dlaczego? Kampania, przewałkowana tutaj wzdłuż i wszerz to wyłącznie przykład zmiany świadomości i prezentowania problemów/zagadnień społecznych w przestrzeni publicznej. Dlaczego odnosisz to do wszystkich ludzi, skoro kampanie mają to do siebie nie od dziś, że nie każdy na nich korzysta. Ba! Nawet nie każdy ma telewizor czy Internet w domu, by zapoznać się z daną ofertą kampanijną, dlatego skutki takich działań są na dłuższą metę nieznane i bardzo indywidualne, bo przecież oczywistym jest, że każdy człowiek sam stanowi o sobie i może zrobić z tym, co zechce.
Jednak dywagacje 'a co, jeśli ___(miejsce na nazwę ruchu społecznego/nowe zjawisko/problem społeczny) będzie błędne?' można skonfrontować z modyfikacją takiej filozofii o 180 stopni inną - 'co, jeśli takie działania będą skuteczne?'. To jak poszukiwanie Kamienia Filozoficznego. Mija się z celem, nie sądzisz?
To słowem malowany obrazek człowieka siedzącego z założonymi rękami i czekającego na...Godota, co to znajdzie złoty środek, sam się do tego przekona, sam zrobi, sam poniesie konsekwencje, gdy nie wypali, ale gdy odniesie sukces - splendor i korzyści odda ludzkości. Prometeuszy już nie ma.
2/ ta 'własna ręka' pojedynczego człowieka zmieniającego naturę to, jakkolwiek brutalnie to zabrzmi, ewolucja światopoglądowa itp.itd. Czas, który jest tłem naszej aktywności, wpływa na zmianę naszych potrzeb tak niższego, jak i wyższego rzędu, zmianę stosunku do innych ludzi, otoczenia, przyrody (w zamierzchłych czasach liczyło się przetrwanie z dnia na dzień, zdobycie papu i miejsce do spania -> zapragnął od czasu do czasu się rozerwać na igrzyskach -> zaczął wierzyć w wyższą instancję -> zaczął tworzyć sztukę -> wybrał się na wojnę -> zmilitaryzował, ale też spauperyzował społeczeństwo -> zapragnął dotknąć Księżyca -> zbudował elektrownię jądrową, by...wreszcie poprawić stan ekosystemu. A dziś możemy prowadzić tu absurdalne polemiki, nigdy nie widząc się realnie.
Totalne, miejscami irracjonalne uproszczenie, ale ja tak widzę zmiany. I ani Twoje, ani moje dywagacje odnośnie ewentualnych strat społecznych, moralnych, ekonomicznych nic tu nie zmienią. Postęp nie zaważa na sentymenty jednostki, pisząc już dosadniej.
Taki wtręt na marginesie: Albert Einstein był mózgiem ponadprzeciętnym, mózgiem, który pchnął trochę naukę ku innowacyjności i odkrywaniu - mógł w każdej chwili zarzucić swoją działalność pytając 'dokąd to zmierza? a co, jeśli mi się nie uda?'. Na szczęście tego nie zrobił. Co więcej, zasługuje na uznanie do końca bytności człowieka na Ziemi jeszcze poprzez jeden fakt - jego niecodzienna empatia i zdolności percepcyjne pozwoliły mu na stwierdzenie, że kiedyś zwierzęta też będą wolne. To temat na inne miejsce i inny czas. Dziś jednak dokonuje się zmiana w kondycji kobiet. Jutro...
3/ "kobieta sukcesu" - "ojciec opiekun" - duży skrót myślowy. W zasadzie nie wiem, jak się do tego odnieść. Może: 'pożyjemy, zobaczymy' te uderzające skutki zatrważającego zjawiska. o.O Wracam do kampanii - kto samoświadomy i widzący celowość swoich działań znajdzie w niej być może udogodnienia już czysto logistyczne, by pogodzić - i piszę myśląc zarówno o kobietach, jak i mężczyznach - pracę z domem.
4/ "przekabacanie"? - patrz pkt. 3. - korzysta wyłącznie zainteresowany. Czy poprzez reklamy nowych ofert śniadaniowych sieci McDonalds czujesz wewnętrzny spędzający sen z powiek imperatyw, by udać się do najbliższej restauracji i kupić produkt?
5/ "pseudopodnieta" - która zwie się wiarą w ludzkie możliwości, opartą na obserwacji, ale jeżeli jest Ci wygodniej z końską metaforą, w porządku.
6/ czy ja wiem, czy życie jest mniej zagrożone...być może z perspektywy jednostki owszem, bowiem już nie lew rozpłata Ci żołądek, ale może to zrobić talib opatulony w C4, którego miniesz zasiadając na trybunach stadionu podczas meczu Euro2012. Ludzie są głupi, to fakt. I nigdy nie zabraknie im wyobraźni, a co za tym idzie-narzędzi-do samounicestwienia.
Inną rzeczą jest też to, że raczej mimo wszystko nie działamy zgodnie z ekosystemem, dlatego w swojej naturze homo sapiens jest autodestrukcyjny, ale to insza bajka.
7/ ateizm to ciekawa sprawa. Napiszę tyle - aby już nie zanudzać - jest racjonalnością, nauką, a więc podwaliną postępu wobec kolejnej fali euforii religijnej (ekspansywny islam czy amerykańskie sekty), ale nie byłby tak ceniony, gdyby nie wiara i dzięki niej pewnie istnieje.
8/ "konsumują za nic"? Jeżeli cierpisz na nadmiar pieniędzy, istnieją schroniska...
Edukacja, to podobnie, jak demokracja - najgorsza opcja, ale dotąd nie wymyślono nic lepszego. Chociaż dzięki niej możemy się tu również dzisiaj spierać.
9/ wiele się jeszcze zmieni, zanim wymrą nasze pokolenia. Pozwólmy jednak rozstrzygać o życiu każdemu wg jego sumienia. Kobietom wg ich potrzeb, nie narządów.
Na chwilę obecną wycofuję się z dyskusji. Proszę wybaczyć.
Och, mój ''atak'' na płeć piękną, to była zwykła odpowiedź na pytanie któregoś usera, która kobiet dotyczyła, zatem odnosiłam się tylko do dziewczyn, które nie mają za grosz ambicji.
Oczywiście nie generalizuję, w moim otoczeniu jest mnóstwo inteligentnych, pewnych siebie kobiet oraz dziewczyn.
''Cóż. Wydaje mi się, że dojrzewająca kobieta posiada mechanizm, który informuje ja, że będzie miała w przyszłości dziecko''
Zdecydowanie się z tym nie zgadzam. Całe dzieciństwo upłynęło mi na zabawach z braćmi, ganianie po podwórku, wspinanie się po drzewach, granie w zbijaka i tak dalej. krótko mówiąc byłam pytem chłopczycy, która nie lubi dziewczyńskich zabaw.
Teraz kiedy jestem już dorosłą kobietą (21latka może siebie tak nazywać, prawda? ;p) odczuwam pewien dyskomfort przebywając z dziećmi, nigdy nie podjęłabym się opieki nad jakimkolwiek, chociażby na godzinę, jako że nie ma do nich podejścia i po prostu ich nie lubię.
Dlatego też uważam, iż te dziecinne zabawy przygotowują nas w pewien sposób do naszych ról, jako dorosłych, co jest naprawdę krzywdzące dla kobiet, ponieważ nie każda ma takie same ambicje i cele, niestety, decyduje się za nas, jednocześnie krytykując, jeżeli zdecydujemy się jednak pójść własną drogą, tj. niekoniecznie typowo kobiecą.
Z drugiej strony nie uważam, aby wszystkie dziewczynki zmusić do chłopiecych zabawch, ponieważ w ten sposób daje się do zrozumienia, że męskie zajęcia są zwyczajnie lepsze. I nie jest tak tylko w świecie dziewczyn.
Dajmy prosty przykład - Kobieta znająca się na autach (co jest raczej typowo męskim zajęciem) wzbudza podziw, natomiast mężczyzna lubiący krawiectwo jest wyśmiewany, ponieważ jest to typowo żeńskie hobby.
Takich przykładów można podawać i podawać. Ktoś jest odważny - ma jaja. Ktoś tchórzy - baba i C*pa. A tego zupełnie nie rozumiem. Osobiście znam wiele kobiet, które są asertywne, stanowcze i mają mocne charaktery. Czy są męskie? Nie, ale przepisuje się im męskie cechy, a co gorsze - wymaga się od nich, aby się z tego powodu cieszyły... Przykre tym bardziej, że kobiety przyjmują to jako komplement.
Oj, ale potwierdziłaś moją tezę. Powiedz mi, gdyby wszystkie kobiety były takie jak ty, kto rodziłby dzieci i się nimi opiekował? Powiem Ci, że to jest dziwne, że nie odczuwasz potrzeby macierzyństwa. W takim razie skąd przeciętna kobieta, wie jakie jest jej "przeznaczenie"?
Nie wiem o jakiej tezie mówisz, bowiem twierdziłeś, że kobiety w pewnej chwili swojego życia zdają sobie sprawy ze swojego ''przeznaczenia'' (nie takich słów użyłeś, ale nie chce mi się wracać do poprzedniej strony, aby zacytować dokładnie, wybacz ;), a dziewczeńskie zabawy nie muszą mieć z tym cokolwiek wspólnego. Ja natomiast uważam, że mają, i to dużo, co udowodniłam na swoim przykładzie.
Nie twierdzę, że dziewczynki powinny zacząć latać z plastikowymi pistolecikami, a lalki rzucać w kąt, o nie. To tylko bardziej potwierdzało by, że kobiece zajęcia (zajmowanie się dzieckiem), są bardziej nie doceniane niż męskie.
Uważam, że te zabawy powinny być RÓWNOWAŻONE, zatem nie może być tak, że dziewczynki do lalek i kuchennych zabawek, a chłopaki do pistoletów i innych. Ponieważ jest to jednak niezdrowe. Aby zarówno dziewczyncei chłopcu dać równe szansę na wybranie swojej roli w życiu.
''. Powiedz mi, gdyby wszystkie kobiety były takie jak ty, kto rodziłby dzieci i się nimi opiekował?'' - No wiesz, nie napisałam, że nie mam zamiaru posiadać dzieci, twierdzę po prostu, że na dzień dzisiejszy nie ma we mnie tej chęci. Mało tego, wiele kobiet po porodzie nie udczuwa instyktu macierzyńskie, co nie jest anomalią. Jest to spowodowane stresem, uświadamianiem sobie, że nasze życie wywróciło się do góry nogami i innymi czynnikami. Więc to naprawdę nie jest tak, że jesteśmy radarami nastawionymi na rodzenie i wychowywanie potomstwa : )
Co do pytania ''kto powinien opiekować się dzieckiem'', no cóż, w tej kwestii mam bardzo tradycyjne poglądy - Matka.
Chociaż na dzień dzisiejszy jestem z Tatą bliżej niż z Mamą, nie wyobrażam sobie, aby to on miał się mną zająć jako dziecko. Kobiety wzbudzają w dzieciach poczucie bezpieczeństwa (między innymi dlatego jest sporo kobiet-strażaków. Przerażone dziecko płonącym budynku prędzej podejdzie do kobiety, niż mężczyzny) i uważam, że to wspaniała kobieca cecha, któe nie powinna być traktowana po macoszemu kiedy dyskutuje się o roli kobiet w rodzicielstwie. JEDNAK bywają przypadki kiedy to mężczyzna zostaje z dzieckiem. Znam jedną parę (może są ewenementem?), ona pracuje w firmie, on zajmuje się ich półrocznym synem, i jest to wg mnie w porządku, ponieważ nikt nikomu nie narzuca roli w związku, jest to ich prywatna decyzja, którą nikomu nie narzucają, ani nie promują, jako ''nowoczesne małżeństwo''.
Kurcze muszę się z Tobą zgodzić. Faktycznie niektóre kobiety nie trawią dzieci. Niektórym się to odmienia po urodzeniu dziecka, a innym nie. Może to zależy od wychowania. A do reszty też się zgadzam. Nawet ten przykład z parą, gdzie ojciec opiekuje się dzieckiem podoba mi się, bo jest to po prostu prywatna decyzja. Ale To co mówi Vorrina jest moim zdaniem natręctwem i wielką szkodą.
Swoją drogą przyznam się, że ja też nie lubię małych dzieci. Nie dość, że nie potrafię ich zrozumieć, to jeszcze mnie denerwują. Ja nie wyobrażam sobie, jakbym mógł się takim małym brzdącem zajmować.
MASZ MOJE BŁOGOSŁAWIEŃSTWO BeeBee61 ! :>
masz poglądy niczym jakiś mocher spod krzyżą.ale nie winię cię za to tylko twe widocznie zbyt katolickie otoczenie. że sasha jest zboczona, wulgarna itp? to bardzo dobrze. dzięki temu radzi sobie i dalej będzie. poza tym ma o miliard razy więcej klasy i elegancji niż wiele kobiet ( i wie czego chcę od życia. pochwalam to.
ps. ma jeszcze super wygląd
pps. w saints row jej głos fajnie się wkopmonowal w postać.
ppsh <-- ruski karabin maszynowy
ppps. poprzednie były dla żartu ;)
te, vorrina, wyjaśnijmy jedną rzecz. jeżeli mówisz, że kobiety były dyskryminowane na przestrzeni dziejów, to ja się oczywiście zgadzam, to fakt i prawda historyczna. Ale jest pewien problem, który nie pozwala mi z takim żalem patrzeć na tego skutki. Po pierwsze, jeżeli wolisz patrzeć na dzieje empirycznie, nie idealistycznie(życzeniowo), to zwróć uwagę, gdzie ta nasza cywilizacja białego człowieka ( bądź w stopniu dominującym cywilizacja białego mężczyzny ;) nas zawiodła.
m.in osiągnięciami mniej chlubnymi, nie przeczę, zawiodła nas do emancypacji kobiet ( tadam, fanfary).
To chyba w ostatecznym rozrachunku dobra cywilizacja, która - mimo ( a może właśnie dzięki temu, bo gdyby rzeczy te się nie wydarzyły, nie mielibyśmy pojęcia o ich okropności) palenia czarownic na stosie, sterylizacji kobiet, wysyłania do garów ( i do gazu też) itp. - przywiodła nas do takiego etapu? zaprzeczysz?
Ale to nawet nie jest kluczowy powód, który mnie wzbrania przed żałowaniem płci pięknej. Chodzi o coś innego...
czy naprawdę uważasz, że dyskryminacja kobiet byłaby możliwa, gdyby były one wystarczająco silne, by się jej przeciwstawić? ( proszę o odróżnienie szowinizmu i ewolucjonizmu ).
Nie, samiec zawsze był silniejszy, więc rządził. to, czy kwestia jest prymitywna, to inna sprawa, bo tutaj chodzi o fakt, że tak było. a tak było.
Jeżeli kobiety były zbyt słabe, by przewartościować hierarchię, to czemu mam ich żałować? skoro były zbyt słabe, to znaczy, że nie zasługiwały na więcej, niż miały.
kolega wyżej, który tłumaczył ci, że mężczyźni są inteligentniejsi, to nie był żaden szowinista ( a propos, jakie to modne słowo w dzisiejszej nowomowie... ). co najwyżej był empirystą bądź ewolucjonistą.
Nie ma wielu kobiet wśród wybitnych naukowców, inżynierów itd.? zastanówmy się najpierw, czy większa to szkoda dla nauki i inżynierii, a potem, czy jest to szkodą dla kobiet. rektor Harvardu ponoć wyleciał ze stanowiska i dostał wilczy bilet w swym środowisku, gdy powiedział na głos to, o czym mówią wszystkie badania komparacyjne - że średnia inteligencja mężczyzny jest wyższa od średniego IQ kobiety". dopóki potwierdza się wartość naukową badań IQ, dopóty jest to prawda.
Nie stwierdziłeś nic ponad to, z czym do tej pory się zetknęłam.
Nie rozumiem, jaki sens tkwi w tłumaczeniu człowiekowi jako homo sapiens, że gatunek to gatunek, płeć to płeć i jako taka na starcie ma porównywalne szanse w przetrwaniu. Szczególnie w dzisiejszym świecie. W sumie nie chce mi się zbyt wiele pisać, bo coś, co nie zawiera argumentów, a tylko sformułowanie typu "chodzi o fakt, że tak było, a tak było", nie powinno podlegać, w mojej ocenie, jakimkolwiek osądom, ponieważ deprecjonuje się samo przez się.
To, że próbujesz, z "kolegą" uzmysłowić mi i czytelnikom, że kobiety są mniej inteligentne, plasuje Cię gdzieś między niedowartościowanymi a niedojrzałymi. Prawdziwy (w szerokim i ujęciu i względnie zdefiniowane) mężczyzna po prostu nie musi znajdywać dowodów, by przekonać siebie i innych o nierówności płci.
Równość. Szowinizm. Ewolucjonizm (tak nota bene - liznąłeś Dawkinsa albo de Beauvoir, albo Singera?). To są słowa, które w jakiś sposób określają światopogląd. Nie przywiązywałabym do nich aż tak wielkiej wagi.
Czasami naukowcy zastanawiają się, dlaczego stado krów w Nevadzie nigdy nie zbuntuje się przeciwko swojemu właścicielowi, nie staranuje ogrodzenia i nie wybierze wreszcie wolności (pomijam fakt, że właściciel to ich żywiciel, na wolności raczej by nie dały sobie rady, ale to też kwestia ewolucji). Wiesz, dlaczego? Prosta przyczyna: krowy mają tak zakodowane, że mają trzymać się stada, pana, w granicach ogrodzenia, że po prostu nie myślą o innej opcji. Nie znają innego życia. Kto jednak ich życie sprowadził do klatek metr na metr czy pastwisk ogrodzonych drutem pod prądem? Człowiek. Ten sam, który różnymi środkami na przestrzeni wieków ukonstytuował, ugruntował swoją pozycję - mężczyzn wobec kobiet i odwrotnie. Kobiety izolowano, odgradzano od książek, bo w miarę trzymana w ryzach, niewykształcona, nieuświadomiona, że można żyć inaczej nigdy nie przypuści ataku, nigdy nie zapragnie swobody.
Jednak czasy się zmieniają. Kobiety się kształcą. Samoświadomość rośnie. Dziś na portalach erotycznych więcej jest dojrzałych kobiet, które wybierają spośród bogatej oferty młodszych, zafascynowanych mężczyzn niż tych drugich szukających odskoczni w jakiejkolwiek formie. A niektórym pozostanie pewna nieświadomość, błoga nieświadomość, że tak ma być - że kobieta nadal jest w tyle. Jeżeli kogoś to boli, to jego prywatna sprawa.
Kompletnie nie rozumiem odniesienia do "dobrej cywilizacji". Wrażenie jest takie: przeczysz sam sobie. Czy ja gdzieś piszę, że cywilizacja jest zła?
Mózg to taka masa, z którą można stworzyć cuda. Każdy homo sapiens ma w tym temacie takie same szanse. Ważne tylko, jak sobie sam
"pościele"...
I dodam jeszcze, że dopóki w społeczeństwach (praca, edukacja.........) mimo wszystko o zgrozo preferować się męski pierwiastek, dopóty poziom umysłowy mężczyzn będzie wyżej. To jedyne wytłumaczenie. ^.~
.....preferować się będzie*
niż tych drugich: mężczyzn w każdym wieku* (to uściślenie akurat ma znaczenie)
i jeszcze kilka skrótów myślowych, które dają niejasności.....sorry
ty:
Nie rozumiem, jaki sens tkwi w tłumaczeniu człowiekowi jako homo sapiens, że gatunek to gatunek, płeć to płeć i jako taka na starcie ma porównywalne szanse w przetrwaniu. Szczególnie w dzisiejszym świecie. W sumie nie chce mi się zbyt wiele pisać, bo coś, co nie zawiera argumentów, a tylko sformułowanie typu "chodzi o fakt, że tak było, a tak było", nie powinno podlegać, w mojej ocenie, jakimkolwiek osądom, ponieważ deprecjonuje się samo przez się.
koniec cytatu
nie widzisz argumentów może dlatego właśnie, że widzisz przede wszystkim sformułowania?
nienawidzę tego u kobiet... bezwzględne przywiązanie do formy.. istotnie nie najszczęśliwsza była to formuła, zważ jednak, że była to tylko FORMUŁA,FORMA. jeśli dostrzeżesz, że to tylko tyle i że ma ta szata znaczenie tylko wtedy, gdy kryje się pod nią treść, to będę k_u_rwa jego m_ać zaszczycony usłyszeć, jak odnosisz się do TREŚCI, z którą -obojętnie- zgadzasz się bądź nie. Nie odnoś się w taki sposób do formy, ponieważ robiąc tak, mylisz znak z desygnatem, palec wskazujący na księżyc - z księżycem.
ty:
To, że próbujesz, z "kolegą" uzmysłowić mi i czytelnikom, że kobiety są mniej inteligentne, plasuje Cię gdzieś między niedowartościowanymi a niedojrzałymi. Prawdziwy (w szerokim i ujęciu i względnie zdefiniowane) mężczyzna po prostu nie musi znajdywać dowodów, by przekonać siebie i innych o nierówności płci.
koniec cytatu
Kiedy będę pełzł na seans do psychologa albo na jakiś mityng psychoanalityczny to powiadomię cię pierwszą, o Wielka Krynico Niegasnącej Mądrości. ale do tej pory daruj sobie kwestie ad personami i zawrzyj usta/powściągnij palce. pamiętaj, że sama przyznajesz, że mężczyźni są średnio inteligentniejsi, choćby więc z tego powodu więcej pokory winno tu być i powściągliwości, niż w istocie jest. Prawdziwy mężczyzna, prawdziwy Polak, prawdziwe pustosłowie. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego „prawdziwy mężczyzna” ( Ken? James Bond? Huehehe) nie powinien prostować, gdy mówi się o jego płci niesprawiedliwie. Odwoływanie się do prawdziwości czego- i kogokolwiek zawsze pozostanie narażone na niezrozumienie, a już na pewno od czasów, gdy klasyczna definicja prawdy została skompromitowana.
ty:
To są słowa, które w jakiś sposób określają światopogląd. Nie przywiązywałabym do nich aż tak wielkiej wagi.
Koniec cytatu
Zasadniczo się nie zgadzam. W związku z obszernością tematu dyskusji, ma ona charakter par excellence światopoglądowy. Stąd jeśli coś zasługuje na "przywiązanie wagi" przy takiej dyskusji, to są to w stopniu najwyższym światopogląd i słowa takie jak: szowinizm, ewolucjonizm itp. ciężko się rozprawia z kimś, kto tego nie rozumie, vorrina. jeśli to był skrót myślowy, to taki bardziej zaciemniający niż rozświetlający obraz dla osób postronnych, a dla nich pisałaś ten post.
cytat
Kompletnie nie rozumiem odniesienia do "dobrej cywilizacji". Wrażenie jest takie: przeczysz sam sobie. Czy ja gdzieś piszę, że cywilizacja jest zła?
koniec cytatu
popraw, jeśli nie rozumiem, ale jeżeli ( tak, owszem, przymiotnik jakikolwiek nie pasuje do słowa cywilizacja ) tak uważasz, to jasną konsekwencją takiej oceny jest popieranie dyskryminacji kobiet w wiekach średnich i wcześniej i potem. a mam wrażenie, że ci się te nierówności dziejowe nie podobają. lecz jak mówię, może nie zrozumiałem i popierasz rację wyrządzenia tych wszystkich krzywd.
Oczywiście, że zaprzeczam sam sobie. Tak ! Jednak jedynie dlatego, by unaocznić ci sprzeczność wewnętrzną twoich wynurzeń. taki wyższego sortu chwyt erystyczny, pokrewny dialektyce sokratejskiej. jak popierasz wzrost samoświadomości kobiet, to musisz popierać okoliczności, które doń doprowadziły, tj. historię. oczywiście można twierdzić, że "mogło to nastąpić szybciej", że "to wszystko nie było potrzebne do emancypacji" itd. , ale wtedy rozmawiamy o wizji życzeniowej, jak napisałem wyżej, a nie faktycznej. ale powtarzam się. :)
co do poczciwych krówek z Nevady masz do pewnego stopnia rację. nie ma szczęśliwszego człowieka niż syty niewolnik. tylko ja nigdy nie twierdziłem czego innego.
cytat :Wiesz, dlaczego? Prosta przyczyna: krowy mają tak zakodowane, że mają trzymać się stada, pana, w granicach ogrodzenia, że po prostu nie myślą o innej opcji. Nie znają innego życia.
Koniec cytatu
Co znaczy: mają tak zakodowane? Czy nie znaczy to w rzeczywistości: zakodował im tak człowiek? Czy one nie dały sobie tego zakodować? Czy nie znają innego życia dlatego, że nie mogą znać, czy dlatego, że nie chcą znać? Ty twierdzisz, że nie mogą, bo „mają tak zakodowane „ – ja sądzę, że nie chcą, bo jest im dobrze. Ale nawet pomijając to, to gwarantuję ci, że jeżeli któryś by to ogrodzenie przesadził, to byłby to samiec.
cytat
Mózg to taka masa, z którą można stworzyć cuda. Każdy homo sapiens ma w tym temacie takie same szanse. Ważne tylko, jak sobie sam
"pościele"...
cytat
co za bzdura... nie wierzę. naprawdę uważasz, że potencja rozwoju intelektualnego jest dla każdego taka sama? i że zależy ona TYLKO od samego człowieka? nie przemyślałaś tego, przyznaj się. albo jesteś komunistką, względnie socjaldemokratką.... ( co jest de facto inną nazwą komunizmu, gdyby popatrzeć na przeszłość socjaldemokratów zasiadających np. w europejskim parlamencie ).
[wystarczy, że ktoś nie ma pieniędzy na pościel, gdyby potraktować konkretniej tę metaforę - albo wyraz "pościel" zastąpić słowem " książki "… zanim ludzie zaczynają zarabiać, dorastają (tadam! ale to niezbyt oczywiste dla ciebie chyba…). dorastają w środowiskach, których sobie nie wybierają i już to powoduje niezbywalne, nieredukowalne - czego jaś się nauczy, tego jan... - różnice między ludźmi w rozwoju mózgu i nie tylko].
pod koniec definitywnie udowadniasz wewnętrzną sprzeczność swojego wywodu - pisząc "o zgrozo".
tutaj jest pytanie najważniejsze, które chcę ci zadać, a na które nie mogę znaleźć u ciebie repliki:
czemu tego dominującego pierwiastka nie chcesz ( "o zgrozo"), skoro przywiódł on w ostatecznym rozrachunku do dzisiejszego, wyemancypowanego świata?
pytasz
„czy ja gdzieś piszę, że cywilizacja jest zła? „
by TRZY ZDANIA (sic!) potem dodać:
„I dodam jeszcze, że dopóki w społeczeństwach (praca, edukacja.........) mimo wszystko o zgrozo preferować się męski pierwiastek, dopóty poziom umysłowy mężczyzn będzie wyżej."
nasza cywilizacja zbudowana jest na dominującym(preferowanym,whateva) pierwiastku męskim. Ty odwołujesz się do zgrozy, pisząc o tej cywilizacji. i doprawdy nie wiem, co ma oznaczać tutaj "mimo wszystko", stąd uznaję, że jest to pusty chwyt retoryczny, a dalszej konsekwencji - erystyczny, którym przykrywasz wspomnianą wewnętrzną sprzeczność.
Swoją drogą, jest to rodzaj osiągnięcia. Tak się zakręciłaś w swojej misji kontradyktoryjnej, że trzy zdania po wspomnieniu, że B, niejasno („mimo wszystko”), lecz kategorycznie zaprzeczasz temu B. niejasno i kategorycznie… te dwa słowa to klucz do zrozumienia, że sama nie do końca rozumiesz, co piszesz.
Aby się zbuntować np. przeciw Bogu, najpierw trzeba uznać jego istnienie, jak pisze Camus w Cz. zbuntowanym. niby truizm, ale chyba nie do końca o tym pamiętasz.
Polecam teksty Kołakowskiego, znanego marksisty ( twoje klimaty ), który pisze o dychotomii struktury i (r)ewolucji. jeżeli buntując się, istotnie masz poczucie samorealizacji, to musisz paradoksalnie uznać, że jest ona możliwa dzięki obiektowi twego buntu. pytanie, czy naprawdę chcesz doprowadzić do równouprawnienia? Bo lepiej jest - spójrz na dzieje - trwać w stanie rewolucji permanentnej ( i nie chodzi mi tu wbrew pozorom o komunizm ) i przypadkiem jej nie kończyć, nie spełniać. Nieuświadomionym celem buntu jest buntować się, świadomym – obalenie obiektu, przeciw którego się ktoś buntuje. Z tych dwóch tak naprawdę oportuniści chcą, choć nie zawsze o tym wiedzą, tylko pierwszego.
a propos lizania... nie liżę książek. to jest jakiś intrygujący fetysz i nigdy się nie spotkałem. a na serio, metaforyczny sens lizania książek bardzo mnie ubódł, stąd odpowiadam bez jego uwzględnienia. to inna emanacja częstego zarzutu o "głupiomądrość", "ćwierćinteligencję" bądź zgoła "pseudointeligencję", to mnie zdenerwowało.
a tak btw co myślisz o sashy grey? :)
xD"Wielka Krynico Niegasnącej Mądrości"...wtf? Skąd żeś to wziął? Określanie mnie tego typu sformułowaniami czyni Cię dość małostkowym i niepotrafiącym czytać między wierszami.
Sprawiło Ci to przyjemność? Próba przekonania mnie do jakichś swoich racji? No bo długość tego tekstu by o takim pisanym autoerotyzmie świadczyła. Nie rozczłonkowuj się, nie trudź i nie rozmieniaj na drobne.
Nie jestem zwolenniczką marksizmu. Zamykanie w ramach takiej terminologii świadczy o wąskości myślenia, postrzegania i wyciągania wniosków. Jestem zwolenniczką światopoglądu, który uwzględnia przemiany społeczne, które zachodzą w -szeroko pojętym- świecie. Tyle. Nie mam sentymentów do tradycji, kultury, religii, które jak dotąd trzymały nas sztampowo, w ryzach, bezrefleksyjnie poddając wciąż tym samym rytuałom. W bogów nie wierzę. Nie przemawia do mnie wszechobecny i wszechwiedzący palec wskazujący. Fajnie jest, jak to własnym sumieniem i rozsądkiem podyktowane są dobre uczynki, a nie strachem przed karą itepe...
Człowiek po to ma mózg i zmysły, by wychwytywać zmiany i dostosowywać do nich swoje postrzeganie. Powtarzanie, jak mantra, że dzieje takie były, a nie inne, że taka kultura, takie wychowanie, takie założenie, że mężczyzna jest silniejszy, mądrzejszy, ma większy potencjał, by się rozwijać, naprawdę zamyka nam drogę do dyskusji.
Nie chce mi się wciąż wracać do pkt. wyjścia.
I nie nerwuj się tak człowieku. I tak celu swego nie osiągniesz. ;-) Przyjmij to wreszcie do wiadomości. Poza tym to tylko słowa...a! i nie czyń drugiemu: skoro tak Cię to ubodło, to po co odbijasz piłeczkę tym samym twierdząc, że zapomniało mi się chyba o czymśtamczymśtam...?! xD
Ciao, bambina!
Próbujesz elokwencji i kurtuazji, jednocześnie pisząc mój nick i zwroty grzecznościowe z małej litery. To, z pkt. widzenia psychologii, pewnie ma jakieś uzasadnienie również. ;)
Poza tym jeżeli tak pragniesz, abym uznała, że dotąd mężczyzna miał więcej prerogatyw/przywilejów w życiu, wynikających z uznania go za płeć dominującą - przyznam bez wahania. O to właśnie chodzi. O to, że czasy się zmieniają. O to, że kobiety zdały sobie sprawę ze swojej pozycji i chcą to zmienić - i co więcej! mają ku temu powody, prawo i zrozumienie drugiej strony (nie zawsze, ale jednak).
"Moja samorealizacja możliwa dzięki obiektowi mojego buntu". Zatrzymałam się tutaj, bo, jak w kilku jeszcze innych miejscach - tu nie wiem, o co chodzi. Moja samorealizacja, moje studia, moja praca były/są/będą możliwe dzięki mężczyznom czy dzięki wzrostowi samoświadomości własnej? (czyt. kierat średniowiecza to kierat z przeszłości, ja mam umysłową i fizyczną możliwość spełniać się w życiu podług własnych pragnień).
A cywilizacja, skoro już czepili my się: to ciąg procesów na przestrzeni wieków. Wciąż postępuje. I miewa pozytywne zjawiska.
Heh, co do tych krów - pozwolisz, że się nie odniosę, bo mnie powaliło to "a może chcą". W zasadzie...hmm...z pewnością każde pokolenie ma w planie skończyć jako kotlet, któremu wcześniej poderżnięto gardło i wypchaną tchawicę. Zakodowanie, to jak w przypadku kobiet trochę: tysiąc razy powtarzane kłamstwo staje się...prawdą albo uznane społecznie. Nigdy nie daliśmy krowom czy innym zwierzętom możliwości prowadzenia innego życia, więc o czym mi tu...?
No i na koniec: forma/formuła. Jak chodzi o głębszy sens, a nie o sposób ujmowania treści, to dlaczego wytykasz mi używanie słów "o zgrozo"/"mimo wszystko"/liznąć"/"prawdziwy". I kto tu widzi przede wszystkim sformułowania? xD Nie trzymaj się też politycznej terminologii, bo Cię ona w końcu oszuka. ;-)
Uwierz, że gdybyś chciał, mógłbyś zajść dalej...naprawdę każdy ma takie same możliwości intelektualne (pomijam skrajne przypadki chorób umysłowych).
No i "zawrzyj usta" to numer 1. Absolutny hit! ^^
Próbujesz elokwencji i kurtuazji, jednocześnie pisząc mój nick i zwroty grzecznościowe z małej litery. To, z pkt. widzenia psychologii, pewnie ma jakieś uzasadnienie również. ;)
nie używam trybu grzecznościowego w sieci. uważam, że to i tak nie ma znaczenie w internecie. chodzi o to, że nigdy nie wiem, z kim rozmawiam. z 30 letnią kobietą albo 14 letnią dziewczynką, nie wiem, nie używam. Uważam też, że mniej niekorzystnie jest, gdy zwrócę się do 30letniej per ty niż do 14latki per Pani. 14latka nie jest przyzwyczajona i nieswojo mogłaby się poczuć, co być może wpłynęłoby na dyskurs.
Freud kiedyś powiedział, że palenie fajki to czasem palenie fajki, a nie zaspokojanie potrzeby seksu oralnego. generalnie psychologicznych tez naukowych nie można weryfikować z równą pewnością, co np. fizycznych czy chemicznych, stąd zalecałbym ostrożność. Na tle nauk ścisłych psychologia jest raczej pseudonauką. symptomatyczne, że rzeczony Freud nagrodę Nobla uzyskał z literatury nie tylko dlatego, że za psychologię się nie przyznaje, bo głównie dlatego, że po prostu świetnie pisał :) i mydlił :)
Nigdy nie daliśmy krowom czy innym zwierzętom możliwości prowadzenia innego życia, więc o czym mi tu...?
Dalej nie pojemajesz. dlaczego mamy im DAWAĆ możliwość? Dlaczego one same nie powinny jej sobie wywalczyć? Jeżeli nie są w stanie, są za słabe - cóż, ewolucja. Jeżeli doszły do samoświadomości i zabiły/zdominowały swoich farmerów - cóż, ewolucja. ( huehehe, ciekawa wizja btw).
Tylko w tym wszystkim nie powinno się niczego dawać. one same mają sobie wziąć, udowodnić tym samym, że zasługują. a jeżeli nie potrafią udowodnić, że zasługują - nie zasługują. Zrozum. tak się dokonuje postęp ( i zbrodnia, grabież, rewolucje, odkrycia)- ktoś bierze, nie pytając się o zdanie. Tu nie chodzi o "dajmy im prawa, bo są biedni i słabi", tylko "niech sami pokażą, ile są warci". Co jest bardziej sprawiedliwe, według ciebie? bardziej miarodajne?
A co do dużej litery i tego nicka - jak popatrzysz w ten mój post, to zobaczysz, że zasady małych i wielkich liter traktuję wybiórczo. ot, przypadek, któremu psycholog namiętnie nadawałby znaczenie.
no i co myślisz o sashy grey? bardzo dużo osób tępi takie jak one, ale mnie ogarnia pusty śmiech, bo to jak narzekanie na robaka, że kałuża, w której pełza, jest brudna.
ps dalej nie wierzę, że napisałaś:
naprawdę każdy ma takie same możliwości intelektualne
ty naprawdę nie masz pojęcia o ludziach...?
Podejrzewam, że mam podobne, jak Ty. xD Nic ponad to.
Zwierzęta tym się różnią od ludzi, że de facto są słabsze, ponieważ nie posiadają broni, w którą zakulbaczył się człowieczek, by odgrodzić się od niebezpieczeństw natury itd. Stłamszone do tego stopnia, że cokolwiek by nie zrobiły, prawdopodobnie zostałyby zabite. Próby czyniono. Czasem takim podrygom daje się zieloną kartkę i krowa-buntownik ma zapewnione dożywocie na farmie, ale to są wyjątki.
Jedyna nadzieja, że kiedy już zdegradujemy wszystek z natury, wymrzemy, co będzie prawidłowym następstwem naszej aktywności, kolejnym etapem.
Zwierzę jest też o tyle słabsze, że nie myśli perspektywicznie. Żyje obrazami. My, jako istoty teoretycznie obdarzone większą wyobraźnią i zdolnościami percepcyjnymi, winniśmy trochę inaczej je traktować, no ale oczywiście im więcej napiszę, tym więcej mi zarzucisz, a mnie się nie widzi kopać z koniem.
Co do tych możliwości intelektualnych: mózg to mózg. Od Ciebie zależy, jak go wykorzystasz. Serio, serio. :D
Odbiegliśmy od tematu. Widzisz, jeszcze "parę" lat wstecz i dostałabym po łapach za wdawanie się w dyskusje z mężczyzną, z którym przecież polemika nie może mieć miejsca, gdyż on - jako płeć dominująca, zawsze ma ostatnie słowo i to do niego należy prawda. Jak rozsądzi, tak ma być.
Na szczęście dzisiaj tak już nie jest. No, przynajmniej w mentalności europejskiej.
Nie uradzisz: płeć męska nie jest już tym stabilnym filarem, na którym budowano kultury i obyczaje. Nie jest pierwiastkiem dominującym.
Co Ty z tą Sashą? To jakaś Twoja ikona? Wyznacznik? To, że paplamy na forum jej poświęconym, nie oznacza, że o niej musimy się udzielać.
Przeciętna buzia, podobno nieszokujący wzrost, niezjawiskowe piersi, ale robi to, co umie najlepiej i robi to jak najlepiej potrafi. Jest popyt, jest podaż.
Jest popyt, jest podaż.
ueeeee, taki towar jak Grey umyka prostym prawom typu popyt -podaż. Są takie podaże, które same kreują popyt. to są ikony, klasyczne marki. wychodzi na to samo? owszem, ale różnica subtelna jest.
można by się spierać, co było pierwsze - luka na rynku, w którą wpełzła Grey, czy też żadnej luki nie było, a ona zrobiła coś ekstra i pokazała, że nawet, gdy nie ma luki, może być jeszcze lepiej. :)
a co do reszty generalnie zgoda. ^^
Zdecydowanie termin t o w a r jest w jej przypadku najzupełniej trafiony.
Nie nadawałabym jednak głębszego wymiaru temu zjawisku.
Po prostu metodą prób i błędów być może ona czy jej podobni zaczęli badać potrzeby rynku, ewoluując w tym, co robią, rozszerzając ofertę i... akurat wpasowali się w gusta.
Człowieka zawsze ciągnęło do skrajności, groteski, niewyobrażalnego, a jednak realizowanego nie tylko w wyobraźni.
z mężczyznami normalnie, klasycznie. kochają, wielbią. Do kosza z jakimiś Saszami.
Dzięwczę, pójdzmy na poziomki...!
A ja powiem prosto zwięźle i na temat tym sposobem.\
Drodzy bracia mężczyźni macie lat powiedzmy 80 i patrzycie wstecz na swoje zycie. Ktora z wersji wybierzecie:
a) samotni, przelotne romanse;
b) 3 zony, zmieniane az sie znudza
c) kilokoro dzieci, z zona poznana 60 lat wczesniej, dajmy na to w sredniej albo na studiach?
Gdyby w czasach które wspominasz kobiety takie jak Sasha były popularne w mediach to też by się nimi faceci zachwycali. A że musieli zachwycać się nudnymi paniami to wynikało z zasady "jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma".
Druga sprawa to że nie widać aby Sasha była wulgarna, uprzedzenia uniemożliwiają ci rzetelną ocenę. Nawet jak by chodziła w golfie i grała zakonnice to i tak dla ciebie była by to wulgarna kur... z pornoli, prawda ?
Widziałem. Nie są to rzeczy zboczone, polecam zapoznanie się ze znaczeniem tego określenia http://pl.wikipedia.org/wiki/Zboczenie
Czy są obrzydliwe ? Kwestia gustu.
Dla mnie obrzydliwe jest np. picie ciepłego mleka krowiego ale nie uważam aby ktoś kto pije ciepłe mleko był obrzydliwym dziwakiem. To się nazywa tolerancja której tobie brakuje.
sami to ustalamy, tylko nie wszyscy tak samo, jeden nie będzie widział nic dziwnego w oddawaniu moczu na partnera, drugi uzna to za patologie seksualną
kwestia podejścia, dla mnie np to także nie jest normalne, ale jak ktoś takie akcje lubi, to jego sprawa
Dokładnie. Jeśli nikomu nie dzieje się krzywda i jest to legalne to chyba nie powinno się oceniać innych w kategoriach normalny / nie normalny gdzie nie normalny jest równoznaczne z przynależnością do gorszej grupy. To jest typowy egocentryzm gdzie osoba nietolerancyjna uznaje za pewnik że jej osobiste normy i gusta są normą i gustem wszystkich a wyjście poza te granice jest przejściem do grupy gorszych wynaturzonych odmieńców :) Sasha sobie jak widać poradziła z ciężkim dzieciństwem, ma z czego żyć a jednocześnie nie kradnie. To że wspiera organizacje jak PETA chyba dobrze o niej świadczy jako o człowieku ale się patrzy przez pryzmat nietolerancji to ciężko dostrzec coś pozytywnego.
ps.
wiele tzw. "norm" w seksie wynika z... religii. Nawet ateiści są pod wpływem tych narzuconych norm bo zostały one wciśnięte do społeczeństw dawno dawno temu. Ile religii tyle norm, wystarczy poznać różne kultury.
Jeśli uważasz, że to co robi Sasha jest zboczone, to polecam japońskie pornole. Nawet ja tam nie zaglądam. To strefa mroku, gdzie zwykłe rzeczy, nie dzieją się zbyt często.