Tak dokładnie duet który trudno zapomnieć. Rzadko w dzisiejszych czasach można spotkać duet aktora i reżysera którzy darzą się przyjaźnią i którzy do siebie tak pasują. Przykładem może być Luc B. i Bruce W. , ale nie sądze, aby razem łowili ryby. Sława tej pary spewnością przetrwa jeszcze kilkadziesiąt lat, a fani Kurosawy lub Mifune zawsze będą przypominać o ich znajomości... Tak myślę

...znajomości, która zakończyła się burzliwie i smutno, na czym straciło kino całego świata.
Takich duetów było jednak jeszcze trochę. Fellini i Mastroianni, Herzog i Kinski (choć ci się raczej nienawidzili), czy Bergman i jego kolejne muzy. Jak dla mnie jednak duet Kurosawa - Mifune jest najlepszy. Mifune u Inagakiego (u ktrego grywał nawet częściej i oczywiście dłużej niż u Kurosawy), choć także ciekawy, to już jednak NIE TO...
Pozdrawiam!

P.S. O co chodzi z tym "niuansem" w temacie? O ile wiem to znaczy tyle co "nowość"...

Pewnie oberwe za to porównanie (ale wybaczcie ) ale mi ten duet Mifune- Kurosawa gdzieś przypomina duecik Depp- Burton. Oba duety to aktor - reżyser którzy rozumieli się bez słów i przyjaźnili się mocno no i razem wypracowali fajne, ciekawe i nietuzinkowe filmy. Jest jedno ale Kurosawa z Mifune krecili inne kino osmiele sie powiedziec głębsze niż Burton Depp które jednak nie mniej mi sie podoba.
Pozdrawiam fanów kina Kurosawy Burtona i ogólnie fanów Japoni w której ostatnio zakochałem się bez pamieci.