Uczestnicząc w tej dyskusji nie piszemy o:
-orientacji
-boskosci
-urodzie
Rozmawiajmy o jego grze...plusy i minusy, co byscie zmienili itp
A ja za DiCaprio średnio przepadam, ale doceniam jego znakomitą rolę w "Co gryzie Gilberta Grape'a" :]
Zdecydowanie przereklamowany był za to Titanic (zarówno film, jak i rola), kiepski "Romeo i Julia", poprawna "Niebiańska plaża" (zarówno rola, jak i film), b.dobry był w bardzo dobrej Infiltracji i niezłym Krwawym diamencie.
Ciekaw jestem Chłopięcego świata. Film leciał bodajże w Czwartek. Nagrałem, a zatem zobaczę, jak DiCaprio wypada na tle De Niro...
Nie powiem, że rola w "Titanicu" była zła, aczkolwiek tak, jak wspomniano, przereklamowany film, ja nawet osmieliłbym się powiedzieć - przeciętny mocno, ale głośno tego na forum "T" nie wypowiem, bo uznają, że nie zrozumiałem go, albo każą zrobić lepszy. Może kiedyś :D
Tu się z Tobą zgadzam. Titanic to przeciętny film, jak napisałeś na swoim profilu, bardzo nierównego Jamesa Camerona, za którym nie przepadam (zarówno za jego twórczością, jak i osobą. Z zasady - nie szanuje ateizmu, choć - zastrzegam - za kościołem też nie przepadam - ale to już temat na większą imprę).
Dochodzę też do wniosku, że najlepszym filmem katastroficznym (a gatunek dosyć ubogi) jest Tragedia Posejdona z Genem Hackmanem. Świetny był też Britanic w niebezpieczeństwie, ale to raczej była sensacja, niż film katastroficzny (w końcu do katastrofy nie doszło).
"Tragedia Posejdona" - całkiem możliwe. W każdym razie jeden z najlepszych, Gene Hackman, którego stawiam o wiele wyżej niż np. A.P. (nie mogłem się powstrzymać), doskonale zagrał swoją rolę.
Nieźle też wypadł Ernest Borgnine, który miał do odegrania wrednego i zgorzkniałego gościa i to mu się w 100% udało.
Nikt jednak nie wspomina o starym "Titanicu" - bodajże czarno-białym, puszczali go chyba tylko raz w TV, a przewyższa on przeciętniaka Camerona o 10 klas conajmniej.
Z nowych filmów wysoko oceniałbym "Wulkan" z Tommym Lee Jonesem i "Dzień Zagłady" z Morganem Freemanem.
Oj, tu się nie zgodzę. Wulkan to dla mnie pretensjonalny gniot.
Dzień zagłady - OK. Choć bardziej od Freemana podobał mi się Duvall.
Wszedłem na stronę filmu i wiadomość mam - będzie leciał na TVN-ie 6 Lipca (wiadomość bardziej skierowana do naszego spragnionego dobrych filmów, nawróconego kolegi).
Titanica starego nie widziałem, ale skoro polecasz - obejrzę.
W święta puszczali ongiś inną wersję Titanica - to była produkcja telewizyjna z Catherine Zetą-Jones. Jak na każdy film z Catheriną - było na co popatrzeć, toteż dużo pozytywniej go odebrałem niż twór Jamesa Camerona (bez obrazy dla urody Kate).
Faktycznie, nawet ten film TV z C. Z. J. chyba lepiej wypadał w porównaniu z cukierkowym "Titanicem".
A to jest prawdopodobnie ten starszy "Titanic", o którego mi chodziło:
http://www.filmweb.pl/S.O.S.+Titanic+1979+opisy,FilmDescriptions,id=37299
Choć na 100% pewien nie jestem.
Jeszcze nie widziałem ale zamieżam.Z 2 strony to żeby nie było że jestem jakims analfabeta filmowym bo obejżałem wiele dobrych filmów(Upadek z Michelem.D,Siedem z Morganem.F,chłopcy z ferajny,ojciec chrzestny,taksówkarz,co gryzie GG,lot nad kukułczym gniazdem,lśnienie i wiele wiele innych tylko że schrzaniłem z Millerem (z tymi wnioskami)ale dzień zagłady obejrże
Niestety, usprawiedliwić Cię za te orty nie mogę - wszelkiego rodzaju dysleksje to, w mojej opinii, wynik lenistwa, wszak jakbyś chciał, zasad ortografii nauczyć byś się mógł... Ale mogę Ci pomóc rozwiązać ten problem - zainstaluj sobie Mozilla Firefox, to będzie Ci podkreślać błędy, jak w Wordzie...
To, że oglądałeś parę dobrych filmów, chwali Ci się, rzecz jasna. Wszystkie, które wymieniłeś (no, może oprócz Gilberta Grape'a, którego to uważam za film tylko nieco ponad przeciętny) to filmy genialne.
Nie chcialem zostawić po sobie wrażenia goscia kóry nie zna sie komletnie na filmach,tylko że ostatnio zrobiłem sobie odskocznie postanowiłem obejżeć 1 sezon skazanego i...podobał mi się a także rola Millera(ale jak juz pisałem nie wracajmy do tych wnioskow na temat jego gry :)bo to była totalna porażka...A przegladarke mam explorera ale widze że może warto zmienić
Chciałem tylko zaznaczyć, że dysleksja to problem z mówieniem.
Problem z pisaniem poprawnie ortograficznie to dysortografia.
Co chciałem rzec "Co gryzie Gilberta Grape'a" jest chyba jednak czymś więcej, niż tylko "filmem nieco lepszym od przeciętnej", zrobił - pamiętam - na mnie ogromne wrażenie, właśnie ze względu na scenariusz i grę aktorską.
Jednak najlepszym filmem Lasse Hallstroma jest wg mnie zdecydowanie "Kroniki portowe".
Kevin Spacey + Julianne Moore + Judi Dench = sukces. Nie wspominając o perfekcyjnej muzyce, świetnych zdjęciach i rewelacyjnej odtwórczyni roli córeczki głównego bohatera.
No i perwersyjno-zabawowa Cate Blanchett w wyzywającym makijażu i ciasnej mini- to jest to ;-)
Pax, pax, pax - Kroniki portowe były genialne. Kupiłem też niedawno niedokończone życie z Robertem Redfordem, podobno dobry to film.
Rozumiem Cię, też jestem narcyzem, choć nie okazuję tego tak nachalnie, jak Ty :P
A co do "przesadnej popularności" - radzę poczytać temat niejakiego "Quarku" na forum głównym.
Na pewno nie jesteś trollem internetowym, to mogę stwierdzić, także sorry, że tak szybko z tym wyjechałem, no ale było - minęło :)
Nie ma sprawy ale wązne że nagle dostałem taki pocisk w głowe i olśnilo mnie bo bez tego jeszcze pewnie do teraz bym sie kłócił :)
Dobra, Szanowna Założycielko Tematu, Mono :) Możemy wrócić chyba do tematu, skoro niesnaski wszelakie już zażegnane. Niech któraś z jego (WM) zagorzałych fanek spróbuje nam teraz nakreślić pozytywne aspekty gry aktorskiej WM.
Ja napisałem:
- uważam, że pasuje wyglądem i sposobem bycia do roli więźnia, ale swoją opinię opieram nie niewielkim fragmencie serialu, ktoś coś doda?
Ja mam inne zdanie, zaleta w pb nie jest to ze nie gapi sie w kamere ani sie nie jaka.... jest nia to ze ma bardzo dobra role... jego bohater robi wrazenie, a gra mnie nie zraza, wiec lubie Wente.. w innych filmach go nie widzialem wiec cii
I przestańcze juz ludzie powracać do tego jąkania bo tak sie uczepiliscie jak nie wiem toc przyznalem sie że to głópi wniosek wiec nie wracajmy do tego i dajcie z tym spokoj
JEremy, już nikt o tym nie mowi, stare dzieje, tylko koleżanka pewnie nie doczytała i napisała. Ale wytłumaczcie mi co oznacza-robi wrażenie?
Jak dla mnie arsenalfan (on jest rodzaju męskiego) to kolejny 10-latek z aspiracjami do bycia trollem, co widać po jego dennym pod względem językowym i pisarskim poście. Dodatkowo obciąża go fakt, że nie czyta chyba całej dyskusji i znów się uczepił jąkania.
Co oznacza "robi wrażenie"? Wg mnie to ni mniej, ni więcej tylko właśnie owo przekonanie do granej przez siebie postaci, o którym wcześniej wspominałem.
Aaa no tak...sry za pomyłke. Robi wrażenie....dla mnie wrażenie robi wieża Eifla....a nie aktor....robi wrazenie-w jaki sposob? Taaaa raczej wynika to z tego ze jest nim oczarowany a nie potrafi powiedziec ldaczego i jeszcze wygrzebuje jąkanie.
No cóż - prawda jest brutalna.
Większość fanów WM i PB lubi te seriale i aktora za popularność. Dowody? Znajdują się na tej stronie...
Masz absolutną racje. Prison Break jest popularny, wiec głowny aktor też jest popularny. Nie ważne że jego gra jest bardzo słaba i zaniża poziom serialu, ważne że scenariusz jest ciekawy. A dla mnie niestety 1 sezon fajny-procz Wenta, drugi słaby-taki jak Went....a wszyscy tak mowili o Wencie ze sie skusiłam na serial
Ja kiedyś, w podstawówce bodajże, mówiłam na apelu wierszyk... Nie jąkałam się, ani nie patrzyłam w kamerę (tatuś nagrywał i nie kazał się lampić w kamerkę) Czy to znak, że mogę zostać aktorką?? ;P Dobra, koniec żartów. Jeremy - przeczytałam cały temat... Twoje pierwsze posty zrobiły na mnie wątpliwe wrażanie (chyba wiesz :)) , ale szczerze muszę przyznać, Twoja metamorfoza mnie zaskoczyła! Cieszę się, że zrozumiałeś parę spraw :)
@JA - czy może przypadkiem obejrzałeś już jakiś CAŁY odcinek PB? Z tego co pamiętam widziałeś tylko parę minut. Fakt, nie pomyliłeś się co do oceny WM, ale co do całego serialu, może zbyt ostro go krytykujesz. Cała ta ucieczka ciągnie się niemiłosiernie, ale czasem zdarzają się lepsze momenty.
Pozdro!
PS. Jednym podoba się to, innym tamto... Ja tam lubię Johna Cho i też żyje :D hahaha
Oczywiście, że oglądałem. Aż dwa odcinki. Ostatnio, skacząc po kanałach, trafiłem też na jakąś powtórkę i oglądałem z 10 minut.
A wracając na chwile do PB jeżeli chodzi o sezon 1 to fajnie sie go ogladało.Minusem było właśnie to przeciąganie tej ucieczki co było po prostu nudne i troche serial był schematyczny(wykopali dziure w kańciapie strażników ciesża sie uciekaja a tu nagle zonk okazalo sie że założono nową rure przez która nie moga sie dostać do pokoju szpitalnego)wiec to byl taki system dwa kroki do przodu jeden do tyłu.Co czasem było uciąliwe dla widza. 2 sezonu nie ogladałem wiec o nim sie nie moge wypowiedzieć
Narazie to wybacz, ale Ty do tego wróciłaś ;P
Bezmózgi no Ty to wiem, że obejrzałeś raptem kilka minut tego serialu. Z tego co pamiętam, z JA była podobna sytuacja. Cóż, mogę się mylić.
Pamiętam natomiast dokładnie, że obiecywałeś obejrzeć jeden cały odcinek. I jak? ;P
Jeremy - jednak wejdź na jakąś stronkę i ściągnij mozillę... :P No już po przeczytaniu kilku Twoich postów zastanawiam się jak co napisać! :D a jeszcze wczoraj wychodziło mi to odruchowo. Co do dyslekcji, opinii psychologicznych w gimnazjach itp. itd. mam podobne zdanie do JA. Wynik lenistwa. Człowiek jest się w stanie nauczyć baaardzo wielu rzeczy, tylko musi chcieć. A wmawianie sobie, że masz chorobę i nie umiesz poprawnie pisać, to... ekchem... głupota? :D wybacz... ;P
Nie obejrzałem z prostego powodu - "PB" leciał w tym samym czasie, co "Lost".
"A wmawianie sobie, że masz chorobę i nie umiesz poprawnie pisać, to... ekchem... głupota?"
To czemu wydawane są zaświadczenia, na podstawie których np. na maturze oceniający pomijają błędy gramatyczne i ortograficzne?
HA i tu was mam.od czasów gimnazjum (tak od drugiej klasy) czyli jakieś 3 lata temu do teraz mam książki(tak wiem że to dziecinne ale sie staram)z ćwiczeniami ortogafi.Może wam sie to wydawac lecz teraz z moja ortografia jest lepiej niz kiedyś .gdybyście czytali moje posty tak 4 lata temu to byscie dopiero lali przed klawiaturą :)
Zaświadczenia są wydawane, bo banda (samozwańczych) specjalistów chce zarabiać pieniążki na ludzkiej głupocie. Poradnie leczenia dysleksji/dysgrafii nie są prowadzone za darmo, ktoś tam siedzi i zarabia. Książki też kosztują. To taki nowy biznes.
Jak dla mnie te wszystkie dys... to tylko naukowa nazwa dla głupoty połączonej z lenistwem. Trzeba czytać książki, a zasady poprawnej pisowni same zostaną w głowie.
Sam nigdy nie uczyłem się zasad gramatyki, czy ortografii, a za młodu wygrałem (lub byłem w czołówce) kilka konkursów poprawnej pisowni. Z wiekiem nałogowe czytanie mi przeszło, zacząłem spędzać godziny przed monitorem, a to potrafi ogłupić doszczętnie. Ostatnio się coraz częściej łapię na robieniu prostych błędów i zastanawianiu się nad pisownią niektórych wyrazów. A to młodsze pokolenie całymi dniami przesiaduje na różnych blogach, prowadzonych przez podobnych im intelektualistów. Lub na gg, gdzie nikt nie zwraca uwagi na nic.
Wniosek jest prosty - do książek rodacy. Zamiast gg, blogów i filmwebu. :)
No cóż, to że internet uwstecznia - jest starą prawdą, choć nie aż tak starą. Kiedyś net był dostępny tylko dla elity, którą było stać na jego założenie i opłacenie - problem trollingu i pokaleczenia języka polskiego nie istniał.
Obecnie, po zalaniu netu falą dzieciaków neostrady i zakompleksionych trolli (szacuję jakieś 90% cyberprzestrzeni) człowiek, "kracze tak jak wrony, pomiędzy które wlazł" i zaczyna pisać językiem dzieci neo. Sam jestem tego przykładem, musiałem wrócić do intensywnego czytania książek, które zarzuciłem na rzecz oglądania filmów i siedzenia przy kompie.
Ale dysortografia istnieje i jest potwierdzonym naukowo odstępstwem od normy (określanym mianem zaburzenia psychicznego). "Dysortografia jest zaburzeniem psychicznym, w pisaniu polegającym na nieświadomym popełnianiu błędów ortograficznych, pomimo znajomości zasad pisowni i odpowiedniej motywacji do poprawnego pisania. Może być korygowana." - za wikipedią, a więc - jak widzicie - nie jest wynikiem lenistwa, tylko działania nieświadomego, najczęściej polega na myleniu podobnie wyglądających liter. Sam fakt, że jest korygowana, nie oznacza, że problem nie istnieje i jest tylko "wymysłem samozwańczych specjalistów".
Wikipedia przedstawiła tutaj stanowisko poradni.
Pomyśl logicznie - który myślący człowiek, znający zasady ortograficzne (sam nie mam o nich pojęcia, zawsze piszę na wyczucie i prawie zawsze piszę poprawnie, a nauczyła mnie tego - jak w przypadkach waszych - literatura) pisząc, popełnia błędy? To niemożliwe. Kwestia wyuczenia się i tyle.
W takim razie powiedz mi, czy schizofrenia też jest wymysłem leniwych ludzi, którzy tylko udają omamy po to, aby mieć żółte papiery i, nie wiem, nie iść do wojska?
Podświadomość obejmuje kwestie wymykające się logicznemu mysleniu. Ile razy w życiu miałeś tak, że chciałeś coś powiedzieć, a zupełnie wbrew sobie powiedziałeś co innego?
Ja równiez czytam książki.ostatnio przeczytałem alchemika(Paulo.C) a jeszcze przedtem Lesia(Joanny.CH)Teraz czytam Lema(wizja lokalna) wiec ksiązki staram sie czytac regularnie(i tak robie kretyńskie błedy ortograficzne ehh)
Błedy ortograficzne tak mnie nie rażą, jak np. olewanie przez użytkowników (notoryczne) - zasad interpunkcji...
Pisanie wszystkiego jednym ciągiem, małymi literami i do tego jeszcze błędy ortograficzne i gramatyczne - to powoduje, że takiej wypowiedzi nie chce mi się czytać i zwykle każę autorowi posta spadać na bambus...
Możesz się mylić i się mylisz. Od początku utrzymywałem, że obejrzałem dwa (dwa pierwsze) odcinki tego serialu. Nie wierzysz - poszukaj w archiwum.
Szukajcie a znajdziecie.
" Ja 23 kwietnia 2007 18:07 odpowiedz zgłoś do usunięcia
Tu się mylisz, drogi kolego. Zonk, po prostu. Ja widziałem ten serial. Byłem nim zainteresowany i zdecydowany na regularną, cotygodniową oglondacje na Polsacie. Obejrzałem AŻ 2 odcinki (dwa pierwsze). Zatem, moja opinia nie jest posłyszaną, jeno moją, z krwi i kości. ..."
Sam też byłem na 100% przekonany, że pisałeś o jednym odcinku. Zonk, po prostu, bo to był niejaki Bezmózgi Oglądacz, za co go wtedy ochrzciłem "Bezmózgim przytakiwaczem".
To tak dla przypomnienia sytuacji.
No właśnie. Wychodzi i tak na jedno. :)
Chociaż faktycznie byłeś wtedy "pOtakiwaczem".
"Przytakiwaczem" będziesz natępnym razem. :D
No cóż, zdarza się czasem (rzadko, bo rzadko, ale jednak :P), że ktoś ma podobne lub takie samo zdanie w pewnej kwestii, jak ja. Wtedy nie mogę nic innego robić, jak po(przy)takiwać ;)