Recenzja filmu

The International (2009)
Tom Tykwer
Clive Owen
Naomi Watts

Bankowa afera w stylu retro

"The International" to kawał niezłego kina, które powinno się spodobać wszystkim fanom 'old-schoolowej' sensacji.
Trzeba przyznać, że Tom Tykwer jest odważnym twórcą. Postanowił zrobić film sensacyjny ze skomplikowaną aferą w tle, z potężną organizacją w roli głównej i nie bał się konkurencji Bourne'a czy Bonda. Ba, on świadomie zboczył z wytyczonego przez te serie szlaku: nie ma tu podnoszących tętno pościgów, sceny akcji są stonowane, bardziej naturalistyczne, brakuje też wątku miłosnego, mimo że w obsadzie są jakże atrakcyjni Clive Owen i Naomi Watts. Co nam zatem zostaje: solidna porcja kina w starym stylu, z całkiem niezłą i jakże aktualną intrygą. ICCB to wielka finansowa instytucja, która od lat jest pod lupą różnych organizacji śledczych. Mimo wielu podejrzeń o pranie brudnych pieniędzy i szemrane inwestycje, nigdy nie udało się kierujących bankiem przyłapać na przestępstwie. Jednak agent Interpolu i pracownica nowojorskiego biura prokuratora nie poddają się. Po śmierci jednego ze współpracowników trafiają na nowy ślad. Może on okazać się kluczem do rozwiązania niejednej sprawy przeciw ICCB. "The International" składa się ze sprawdzonych chwytów i numerów. Owen i Watts są całkiem niezłymi przewodnikami po meandrach szarej strefy świata wielkich finansów. W czasach, kiedy seriale oferują spiskowe teorie podlane obfitym sosem scen akcji, propozycja Tykwera może wydawać się mało imponująca. Jestem przekonany, że po premierze rozlegnie się chóralny jęk 'ale to już było'. Ci, co tak będą marudzić, pozostaną jednak ślepi na kunszt reżysera, który całkiem sprawnie korzysta z klisz sensacyjnego kina, by zbudować własną, przekonującą wizję prowadzonego śledztwa. "The International" jest filmem gorzkim, w którym nie ma co liczyć na łatwe, miłe i optymistyczne zakończenie. Tykwer wkłada kij w mrowisko, odsłaniając kulisy funkcjonowania systemu napędzającego globalną gospodarkę. Niby nie mówi nic nowego, lecz patrząc na skalę kredytowego kryzysu, większość ludzi wiedzę tę dotąd skutecznie ignorowała, i teraz cierpi. Największym błędem Tykwera jest zbyt kurczowe trzymanie się formuły kina artystycznego, z którym niemiecki reżyser przeżył krótki, acz namiętny romans. Zostało mu z tego niepotrzebne zagłębianie się w moralne dylematy, które w kinie sensacyjnym musiało – niestety – sprowadzić się do górnolotnych słów i pustego moralizatorstwa. Dywagacje filozoficzne na temat tego, co jest istotniejsze: idee czy cel, można sobie było darować, fabuła nic by na tym nie straciła. Ale cóż, kino artystyczne jest jak tatuaż: bardzo trudno jest się od niego uwolnić. Mimo wszystko "The International" to kawał niezłego kina, które powinno się spodobać wszystkim fanom 'old-schoolowej' formy.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Clive Owen to jeden z niewielu współczesnych aktorów, którzy potrafią zrobić kilkanaście min do tej samej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones