Recenzja filmu

Niewierni (2012)
Emmanuelle Bercot
Fred Cavayé
Jean Dujardin
Gilles Lellouche

Biedne dranie

"Niewierni" dla większości widzów będą sporym zaskoczeniem. Zwłaszcza dla tych, którzy widzieli plakaty lub zwiastuny. Sugerują one bowiem jednoznacznie, że mamy do czynienia z rubaszną
Film "Niewierni" dla większości widzów będzie sporym zaskoczeniem. Zwłaszcza dla tych, którzy widzieli plakaty lub zwiastuny. Sugerują one bowiem jednoznacznie, że mamy do czynienia z rubaszną komedią o tym, że kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa. I tak jest, tyle że w drobnym stopniu. W rzeczywistości "Niewiernym" bliżej jest do "10 minut później: Trąbka" albo "Zakochanego Paryża" niż do "Och, Karol".

Przede wszystkim musicie wiedzieć, że "Niewierni" to nie jest jeden film, a zbiór filmowych nowelek. Łączy je temat męskiej zdrady i obsada aktorska. Cała reszta pozostawiona została decyzji reżyserów. Choć nie do końca. Nowelkę Jana Kounena usunięto z ostatecznej wersji filmu. Niemniej każda część ma swój charakter i nie wszystkie są utrzymane w równie komediowym tonie. Najśmieszniejsze są te najkrótsze: "Bernard" rozgrywająca się w szpitalu, "Thibault" z psem żującym gumę i "Simon" z kobietą na "huśtawce", która zeszła. Obok nich mamy też historie zaprawione dużą dozą goryczy i jeśli nawet wywołują uśmiech, to przez łzy. Tak jest w przypadku "Lolity" opowiadającej o skutkach zdradzania żony z nastolatką czy "La Bonne Conscience" o mężczyźnie, który chciałby zdradzać, ale nie za bardzo wie, jak się za to zabrać.

Jak we wszystkich nowelowych projektach, tak i tu trudno o ocenę całości. Każdy film jest inny, ich poziom też jest różny. Największą rzeszę fanów ma szansę zdobyć przedostatnia nowelka o anonimowych seksoholikach. Nakręcił ją znany autor teledysków Alexandre Courtes. Film wyróżnia się znakomitym komediowym tempem i świetnymi pomysłami dialogowymi. Również prolog zrealizowany przez Freda Cavayé rozbawi wiele osób do łez.

To, co łączy wszystkie nowelki, to obraz zdradzającego mężczyzny. Niezależnie od fabularnych konfiguracji, wszyscy męscy bohaterowie są żałośni, tak że jedynym uczuciem, jakim można ich darzyć, jest litość. Mężczyzna jest tu ofiarą własnej natury, która popycha go do zdrady wbrew wszystkiemu. Najlepiej udało się to uchwycić Michelowi Hazanaviciusowi (reżyserowi "Artysty") w noweli "La Bonne Conscience". Jej bohater ma kochającą żonę, a jednak jedyne, o czym myśli, to przygodny seks. W swoich łowach jest straszliwie nieudolny, ale mimo to nie potrafi się powstrzymać. Niczym leming pędzi ku przepaści całkowitego upokorzenia. Bycie mężczyzną oznacza dla niego cierpienie na nieuleczalną chorobę, którą jest właśnie zdrada.

Na koniec zachowałem pochwałę dla osób przygotowujących polskie tłumaczenie. Może i odbiega ono od oryginału, ale za to całkiem dobrze oddaje sens i humor. Niektóre teksty udały się autorom, i warto je zapamiętać.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones