Recenzja filmu

Dziadek do orzechów i cztery królestwa (2018)
Lasse Hallström
Joe Johnston
Keira Knightley
Mackenzie Foy

Filmowa pisanka — piękna z wierzchu, pusta w środku

Lasse Hallstrom i Joe Johnston to filmowcy, dzięki którym wielu z nas miało udane dzieciństwo. Ten pierwszy zekranizował kultową książkę Astrid Lindgren "Dzieci z Bullerbyn". Natomiast Amerykanin
Lasse Hallstrom i Joe Johnston to filmowcy, dzięki którym wielu z nas miało udane dzieciństwo. Ten pierwszy zekranizował kultową książkę Astrid Lindgren "Dzieci z Bullerbyn". Natomiast Amerykanin stał za sterami "Jumanji" z Robinem Williamsem w roli głównej. Tymi dziełami obaj panowie udowodnili, że w kinie familijnym czują się jak ryba w wodzie, a kiedy dodamy do tego, studio Walta Disneya wydaje się, że to gwarancja wielkiego rodzinnego widowiska. Czasami jednak nasze oczekiwania brutalnie zderzają się z rzeczywistością.



Wieczór wigilijny. Zamożna rodzina przygotowuje się na bożonarodzeniowy bal. Domownicy jednak nie są w nastroju do świętowania, bo wciąż noszą żałobę po zmarłej żonie i matce. Na przyjęciu Klara (Mackenzie Foy) otrzymuje od ojca chrzestnego (Morgan Freeman) złotą nić, która prowadzi ją do tajemniczego świata, gdzie znajduje się magiczny klucz. Jednak ten cenny przedmiot zostaje jej skradziony. Chcąc go odzyskać, dziewczyna musi przemierzyć niezwykłe krainy – Kwiatów, Słodyczy, Śnieżynek i Zabawy. W niebezpiecznej podróży towarzyszy jej dzielny dziadek do orzechów (Jayden Fowora-Knight). Aby przywróć ład i porządek w magicznym świecie, Klara będzie musiała zmierzyć się ze swoim dziedzictwem, a także wykazać się mężnym sercem, rozwagą, odpowiedzialnością i mądrością.



Wspólny projekt Hallstroma i Johnstona to kolejna wysokobudżetowa produkcja Disneya, która zachwyca nas swoim wykonaniem, technologią 3D i efektami specjalnymi. Wśród tych wszystkich spektakularnych nowinek filmowych zatraca się gdzieś klimat świąt Bożego Narodzenia i fabuła całego filmu. "Dziadek do orzechów" jest robiony na autopilocie, zrealizowany bardzo bezpiecznie blockbuster nie ma nam do zaoferowania nic poza kolorowym i mrugającym światem. Ciężko polubić któregokolwiek z bohaterów, sztuczny cyfrowy świat fantazji prezentuje jedynie wysokiej jakości CGI, fabuła jest wypełniona sprasowanymi schematami, postacie wygłaszają puste komunały, a większość obsady jest po prostu źle dobrana (uwielbiam Morgana Freemana, ale za to rolę zsadziłbym go do Shawshank).



W tej beczce dziegciu na szczęście znajdzie się miejsce na łyżeczkę miodu. Już po tytule nie trudno się domyślić, że obraz będzie nawiązywać do twórczości Piotra Czajkowskiego. W utworach wybitnego rosyjskiego kompozytora wciąż zaklęta jest magia, a w aranżacji Jamesa Newtona Howarda muzyka prezentuje się wprost wybornie. Na pochwałę do dzienniczka zasługuje również młodziutka Mackenzie Foy. Ta młoda dama już w "Interstellar" pokazała, że potrafi przyćmić nawet największe nazwiska Hollywood. Myślę, że za parę lat może powtórzyć sukces Jennifer Lawrence.



"Dziadek do orzechów i cztery królestwa" to produkcja, która raczej nie zagrzeje sobie miejsca w naszych sercach. Jeśli tak mają wyglądać "świeże" pomysły największej wytwórni świata, to już chyba lepiej, żeby przerobili wszystkie swoje animacje na filmy aktorskie. Patrząc na najbliższe plany Disneya, tak się może właśnie stać. Na pewno zapewni im to ogromny dochód, ale czy o takie kino familijne walczyliśmy?
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones