Recenzja filmu

Dziewczyna we mgle (2017)
Donato Carrisi
Toni Servillo
Alessio Boni

Kto zabił Annę Lou?

Ukazanie ryzykownej gry pomiędzy inspektorem a przedstawicielami mediów stanowi istotny wątek mający wznieść "Dziewczynę…" ponad poziom konwencjonalnego kryminału. Carrisi wykorzystuje go do
Reżyserowanie filmu na podstawie własnej powieści to zadanie podwyższonego ryzyka. Przed kilkoma laty przekonał się o tym choćby Michel Houellebecq, którego "Możliwość wyspy" została zmiażdżona przez krytyków filmowych z całego świata. Donato Carrisi w "Dziewczynie we mgle" nie ma jednak ambicji na miarę autora uznawanego za jednego z najbardziej przenikliwych intelektualistów naszych czasów. Włoski pisarz w swym reżyserskim debiucie stara się – tylko albo aż – o dostarczenie nam niegłupiej rozrywki. Trzeba przyznać, że z tak zakrojonego zadania Carrisi wywiązuje się niemal bez zarzutu.



"Dziewczyna…" zaczyna się klimatycznie, lecz niespecjalnie oryginalnie. Akcja filmu toczy się w fikcyjnym miasteczku Avechot, które leży we włoskich Alpach, ale równie dobrze mogłoby znajdować się gdzieś pomiędzy Fargo a Twin Peaks. Miejscowość była niegdyś popularnym kurortem, lecz od tego czasu turyści porozjeżdżali się gdzie indziej, a tubylcy uciekli od rozczarowującej rzeczywistości w postępującą fiksację religijną. Wystarczy rzut oka na rozmodlonych bohaterów z wielkimi krzyżami na szyjach, filmowanych niczym członkowie sekty z "Dziecka Rosemary", by zorientować się, że społeczność ta skrywa mroczne tajemnice. I rzeczywiście – pewnego dnia znika bez śladu 16-letnia Anna Lou – wzorowa i pobożna uczennica. Wydarzenie to wywołuje popłoch w całej okolicy.

Gdy spodziewamy się, że "Dziewczyna…" na dobre ugrzęźnie w schematach opowieści o złu czającym się za fasadą prowincjonalnego spokoju, Carrisi serwuje nam pierwszą z wielu niespodzianek. Bardziej niż samo rozwiązanie zagadki reżysera wydaje się interesować wyznaczona do tego celu osoba. Inspektor Vogel, w brawurowej interpretacji Toniego Servillo, ma w sobie coś z najsłynniejszego bohatera wykreowanego przez włoskiego gwiazdora – Jepa Gambardelli z "Wielkiego piękna". Choć aktor zamienił tym razem jaskrawe marynarki na elegancki czarny płaszcz, zachował zaprezentowany już w filmie Paola Sorrentino magnetyzm spojrzenia i rozsadzającą ekran charyzmę. Vogel, podobnie jak Jep, wydaje się przekonany, że "wszystko jest sztuczką", a najważniejszą cechę charakteru stanowi umiejętność zwrócenia na siebie uwagi.



Ekscentryczne zachowanie Vogela wzbudza niemałe kontrowersje. Dzieje się tak choćby w scenie, gdy inspektor staje na centralnym placu miasteczka i zaczyna rytmicznie klaskać, przyciągając uwagę całej okolicy. Jak wyjaśnia później, zrobił to, by udowodnić, że w takim miejscu jak Avechot żadne wydarzenie nie może przejść niezauważone, a ktokolwiek porwał Annę Lou musi być w zmowie z mieszkańcami. Vogel jest zatem geniuszem, którego niekonwencjonalne metody mogą okazać się jedynym ratunkiem dla coraz bardziej komplikującego się śledztwa? A może to narcyz skupiony jedynie na uzyskaniu rozgłosu? Wątpliwości te przybierają na sile zwłaszcza, gdy Vogel chętnie zaczyna korzystać z pomocy szturmujących Avechot dziennikarzy.

Ukazanie ryzykownej gry pomiędzy inspektorem a przedstawicielami mediów stanowi istotny wątek mający wznieść "Dziewczynę…" ponad poziom konwencjonalnego kryminału. Carrisi wykorzystuje go do napiętnowania ludzkiej pogoni za sensacją i nadawania przestępstwom rangi newsowych spektakli. Nawet jeśli włoski film nie wydaje się pod tym względem specjalnie odkrywczy, nie sposób zaprzeczyć, że ukazany w nim mechanizm co jakiś czas potwierdza swoją upiorną aktualność (wystarczy wyjrzeć na własne podwórko i przyjrzeć się wrzawie wokół "sprawy Tomasza Komendy").

Niestety, pod koniec filmu Carrisi wpada we własne sidła i sprawia wrażenie, jakby chciał na siłę uatrakcyjnić snutą przez siebie opowieść. Im bliżej le grande finale, kolejne zwroty akcji – do tej pory znakomicie kontrolowane przez reżysera – wydają się coraz bardziej efekciarskie i wydumane. Towarzyszący ostatecznemu rozwiązaniu zagadki niedosyt intelektualny w pełni rekompensują jednak gwarantowane przez "Dziewczynę…" emocje. Trudno bowiem o lepszy komplement dla filmu sytuującego się na pograniczu kryminału i thrillera niż ciarki, które przechodzą nam po plecach w kilku kulminacyjnych momentach seansu.
1 10
Moja ocena:
7
Krytyk filmowy, dziennikarz. Współgospodarz programu "Weekendowy Magazyn Filmowy" w TVP 1, autor nominowanego do nagrody PISF-u bloga "Cinema Enchante". Od znanej polskiej reżyserki usłyszał o sobie:... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones