Recenzja filmu

Nieściszalni (2010)
Ola Simonsson
Johannes Stjärne Nilsson
Bengt Nilsson
Sanna Persson

Muzyczna wendeta

Ola Simonsson i Johannes Stjärne Nilsson, reżyserzy i scenarzyści "Brzmienia hałasu", stworzyli coś tak dobrego, że owacjami po zakończonym seansie mogliby się podzielić ze wszystkimi twórcami
Tego filmu nie powinny oglądać osoby bez poczucia humoru i słuchu muzycznego. Cała reszta będzie nim zachwycona. Ola Simonsson i Johannes Stjärne Nilsson, reżyserzy i scenarzyści "Nieściszalnych" (wcześniejszy tytuł: "Brzmienie hałasu"), stworzyli coś tak dobrego, że owacjami po zakończonym seansie mogliby się podzielić ze wszystkimi twórcami prezentującymi swoje filmy na tegorocznym WFF.

Już sam pomysł na film Szwedzi mieli interesujący. Oto grupa muzyków planuje wyrafinowaną wendetę na mieście, które swoimi niewyszukanymi dźwiękami rani ich uszy i poczucie dobrego smaku. Są geniuszami, którzy z przedmiotów codziennego (i mniej codziennego) użytku wydobywają harmonię i tworzą z niej genialne kompozycje. Nie brakuje im inteligencji i błyskotliwych pomysłów. Ich zemsta mogłaby zaszokować świat, gdyby na ich drodze nie stanął  policjant o znamiennym imieniu Amadeusz. Poznajemy go jako kilkuletniego chłopca siedzącego przy pianinie, ale – jak sam informuje widzów chwilę później – na tym etapie jego muzyczna kariera się zakończyła. Amadeusz, jako jedyny w rodzinie wybitnych muzyków, nie ma słuchu, a jedyne, czego pragnie, to cisza.

Powyższy opis jest bardzo ogólnym zarysem fabuły. W filmie Simonssona i Nilssona dzieje się  naprawdę dużo, a każdy wątek prowadzony jest z dużym wyczuciem i dbałością o szczegóły. Sceny, w których "sześciu perkusistów" realizuje czterostopniowy plan zemsty, to prawdziwe muzyczne majstersztyki. Ale nie tylko tytułowymi "brzmieniami hałasu" widzowie będą urzeczeni.  Doskonałe poczucie humoru twórców filmu zapewnia przez co najmniej pierwszą połowę seansu nieprzerwaną falę śmiechu; nie, nie śmiechu - raczej rechotu aż do łez. Później autorzy "Nieściszalnych" dają trochę odpocząć obolałym brzuchom widzów, ale ich ciepła opowieść sprawi, że uśmiech nie zejdzie z twarzy aż do końca projekcji.

Jeśli podobał Wam się "Bazyl, człowiek z kulą w głowie" Jean-Pierre'a Jeuneta, "Nieściszalni" powinni Was – nie bez przesady – zachwycić. Czuję, że powinnam na tym skończyć, bo sama jestem zawstydzona swoim uniesieniem i nadmiarem entuzjastycznych epitetów pod adresem filmu. Krótko: jestem przekonana, że się Wam spodoba.
1 10
Moja ocena:
8
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
I jednego głuchego gliniarza. To on, Amadeusz Warnebring, sprawia, że film nie jest jedynie rozwinięciem... czytaj więcej
Dobry pomysł to połowa sukcesu. Koncept filmu o muzykach, którzy dźwiękami chcą sterroryzować miasto,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones