Recenzja filmu

Kop głębiej (2011)
Konrad Szołajski
Dagmara Bąk
Adam Konowalski

Niemieckie kości muszą wrócić do domu!

"Kop głębiej" to filmowe święto absurdu na najniższym poziomie. Nie ma sensu pisać o tym, że po raz kolejny mamy do czynienia z komedią, która nie śmieszy.
W najnowszym filmie Konrada Szołajskiego "Kop głębiej" chodzi przede wszystkim o kości. Ludzkie szczątki są pochodzenia niemieckiego, znajdują się w polskim ogródku i rzeczywiście można na nich zrobić dobry interes.

Staruszek Hugo Schmidt wraca po latach do mazurskiej wsi. Przed wojną mieszkał tu ze swoimi rodzicami. Po wojnie został zmuszony do emigracji. Ostatnią rzeczą, jaką zrobił przed wyjazdem, było pochowanie zwłok matki i ojca w ogródku, obok domu. Teraz nareszcie przyszedł czas, żeby naprawić błędy przeszłości i wyprawić pogrzeb z prawdziwego zdarzenia. Dziadziowi towarzyszy jego niemiecki wnuczek Martin. Podróż ma rodzinny i sentymentalny charakter. Odkrywanie historii przodków, pokoleniowe pojednanie plus misja edukacyjna na polskiej ziemi. Wszystko, aby osiągnąć spokój sumienia i wypełnić czysto ludzkie obowiązki.

Na miejscu Niemców czeka niespodzianka. Polska rodzina z przesiedleńczymi tradycjami zajmuje dom i ziemię należącą kiedyś do Schmidta. W gospodarstwie brud i ubóstwo. Trzy pokolenia pod jednym dachem. Wszyscy czekają na cud. Rozmodlona-nawiedzona babuleńka, dziadzio-pijaczek, matka-oszustka i ojciec-brudny, wsiowy filozof. Jedyną "nieskalaną" duszyczką w tym piekle na ziemi jest wnuczka Ola. Dziewczyna właśnie dostała się na medycynę, ale bez pieniędzy nie ma szans na wyjazd.

"Kop głębiej" to filmowe święto absurdu na najniższym poziomie. Nie ma sensu pisać o tym, że po raz kolejny mamy do czynienia z komedią, która nie śmieszy. U Szołajskiego zwykła, sztampowa przypowieść o powrocie do ziemi przodków zmienia się w kuriozalną historię kryminalną, w której najważniejsze to zdobyć ludzkie kości i dostać upragnione kilka tysięcy złotych. Ksiądz z wykrywaczem metalu, dukający niemieckie słówka miejscowy policjant, "spaleni" rodzice i dziadkowie, którzy nie wiedzą, że na świecie prócz papierosów pali się również skręty, to zaledwie kropla w morzu banału, na jaki naraża nas reżyser.

Wizja współczesnej mazurskiej wsi w filmie Szołajskiego opiera się przede wszystkim na historycznych zaszłościach i wzajemnych, polsko-niemieckich "strachach". Rodzimi bohaterowie "Kop głębiej" przypominają wiejskich "zombie", którzy tylko czekają, żeby zarobić kilka groszy na dawnych właścicielach swojej ziemi. Niemcy to ułożeni, kulturalni ludzie, chcący spełnić moralne obowiązki bez względu na cenę. Te dwie zwaśnione grupy może pogodzić jedynie młode pokolenie, które nie tylko nie pamięta, ale też mówi wspólnym językiem i pali "trawkę". Wszystko w zgodzie z europejskimi standardami, które w Polsce nie wszędzie obowiązują.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones