Recenzja filmu

Sezon na misia 2 (2008)
Matthew O'Callaghan
Todd Wilderman
Joel McHale
Olivia Hack

Oczko nie odpadło temu misiu

Mamy tu prostą historyjkę dla dzieci, promującą niegłupio proste wartości i gdzieś na marginesie kilka fajnych motywów, które uczynią seans zupełnie znośnym dla starszych.
Marketing płata figle. Wymyślając tytuł filmu, nie zawsze bierze się pod uwagę potencjalny sequel. I tak, akcja "Madagaskaru 2" dzieje się w większości w Afryce, a w "Sezonie na misia 2" tak sezon, jak i miś grają role wybitnie drugorzędne. Głównym bohaterem jest piesek, co niegdyś porzucił domowe wygody na rzecz rozkoszy lasu, a teraz zostaje odnaleziony i uprowadzony z dzikiego raju przez byłą właścicielkę. Z odsieczą ruszają mu dzicy przyjaciele. Jest wśród nich co prawda miś Boguś, ale jego partia w tym filmie to nawet nie drugie skrzypce – te należą do jego rogatego przyjaciela Elliota, który przeżywa podczas poszukiwań kawalerskie rozterki: poślubić piękną Gizelę czy poprzestać na lubieniu. Stawką wszak – jak się zdaje – jest przyrodzona rogaczom dzikość i wolność. Warte wzmianki są przynajmniej jeszcze dwa aspekty marketingowe. Po pierwsze, "Sezon na misia 2" nie jest rozpasanym, wysokobudżetowym show, tylko dość skromną produkcją, odcinającą kupony od oryginału. Na rynku anglojęzycznym film, omijając kina, trafił bezpośrednio na rynek wideo. Gwiazdy, które w pierwowzorze użyczyły postaciom głosu, zastąpiono "tańszymi odpowiednikami", a o stronie wizualnej, wspinając się na szczyty języka dyplomatycznego, można powiedzieć, że obywa się bez fajerwerków. Inna sprawa, że to zdecydowanie nie jest jeden z tych misiów, które co minutę puszczają zawadiacko oczko do dorosłego odbiorcy. Dość paradoksalnie, ta druga okoliczność jest największą zaletą filmu, który szczęśliwie pozbawiony jest coraz częstszej w animacjach wkurzającej schizofrenii, by dogodzić jednocześnie każdemu, kto jest w stanie kupić bilet (bądź wymusić na kimś jego kupno). Ot, mamy tu prostą historyjkę dla dzieci, promującą niegłupio proste wartości i gdzieś na marginesie porozrzucanych kilka całkiem fajnych motywów, które uczynią seans zupełnie znośnym dla starszych. Mój początkowy sceptycyzm wywołany ubogą stroną graficzną z czasem się skruszył i cichutko parę razy sobie parsknąłem. Ale jeśli na seansie nie będzie obok Was siedziało kilkuletnie usprawiedliwienie kinowej wyprawy, spokojnie możecie sobie darować.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '82. Urodzony w Grudziądzu. Nie odnalazł się jako elektronik, zagubił jako filmoznawca (poznański UAM). Jako wolny strzelec współpracuje lub współpracował z różnymi redakcjami, z czego... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones