Recenzja filmu

Wszyscy mają się dobrze (2009)
Kirk Jones
Robert De Niro
Drew Barrymore

Pan Focker w wydaniu sentymentalnym

Hollywood, oddane kultowi piękna i młodości, uparcie ignorujące otaczającą rzeczywistość, niezbyt chętnie zajmuje się ludźmi starszymi i ich problemami. Jeśli już, to raczej przedstawia emerytów
Hollywood, oddane kultowi piękna i młodości, uparcie ignorujące otaczającą rzeczywistość, niezbyt chętnie zajmuje się ludźmi starszymi i ich problemami. Jeśli już, to raczej przedstawia emerytów w tonacji groteskowo-komediowej (patrz "Pan Smith"). Miłą przeciwwagę dla wszelkich ekranowych ciach i amerykańskich piękności będzie stanowił Frank – bohater skromnego "Wszyscy mają się dobrze".

Frank, grany przez Roberta De Niro, to właściwie taki amerykański Everyman, tyle że już na emeryturze. Całe życie przepracował przy taśmie w fabryce. Wydaje się, że przede wszystkim dbał  o dobrobyt swojej rodziny – żony i czwórki pociech. Po śmierci żony nie pozostało mu wiele ponad zajmowanie się ogródkiem, ponieważ dzieci dawno już dorosły i wyprowadziły się w różne miejsca Stanów. Jak tytuł wskazuje, wszystkie mają się dobrze. Ale tylko pozornie. Gdy Frank niespodziewanie odwiedzi każde z nich, okaże się, że skrywają tajemnice, a poza tym, niespecjalnie potrafią (nie chcą?) nawiązać  kontakt ze starzejącym się ojcem.

Franka scenarzyści obdarowali kilkoma uroczo staroświeckimi cechami: używa aparatu analogowego, nie potrafi jeść pałeczkami, nie lata samolotami…  Całą Amerykę przemierza autobusami i pociągami, obserwując ciągnące się kilometrami kable komunikacyjne (przy produkcji takich pracował).  Odwiedza Nowy Jork, Chicago, Denver, Las Vegas. Obserwując jego relacje z dziećmi, można jednak dojść do wniosku, że ten nieszkodliwy starszy pan kiedyś potrafił zaleźć za skórę. Dzięki temu powstał obraz zrównoważony, nieprzesadnie sentymentalny (choć trochę rażą wstawki, w których Frank widzi swoje dorosłe dzieci ponownie w wieku pacholęcym).

Na czym może polegać siła tak skonstruowanego filmu? Chyba przede wszystkim na charyzmie odtwórcy głównej roli. W oryginalnej wersji filmu, nakręconej w 1991 roku przez Giuseppe Tornatorego, wystąpił Marcello Mastroianni. Tam główny bohater był urzędnikiem odpowiedzialnym za wypisywanie świadectw urodzenia. Znany aktor, kojarzony z konkretnym wizerunkiem (czy to amanta, czy gangstera) obnażający słabości zaawansowanego wieku, może stworzyć ciekawy kontrast, dobudować roli dodatkowy poziom interpretacji. Dlatego De Niro tak naprawdę nie musi wiele na ekranie robić, by utrzymać uwagę widza. Nie szarżuje, nie pokazuje zbytnio emocji (pomijając jedną kluczową scenę). Po prostu staje się starszym panem – trochę zmęczonym życiem, któremu może chwilami przechodzi przez myśl, że w życiu poniósł porażkę. Ale to przede wszystkim starszy pan troszczący się o szczęście dzieci.  Dlatego oglądając "Wszyscy mają się dobrze", częściowo odnosi się wrażenie, że obserwujemy słabą stronę ojca z "Poznaj mojego tatę". Opuszczony emeryt, który nie do końca potrafi pogodzić się z nieuchronnymi zmianami zachodzącymi w jego życiu. Kiedyś stawiał wygórowane wymagania dzieciom, nie potrafił ich w pełni zaakceptować, a teraz ponosi tego konsekwencje. Czy będziemy mu współczuć, czy jedynie popatrzymy na taką postać z litością? To już zależy od naszego indywidualnego podejścia. Ale jeśli ktoś po seansie "Wszyscy mają się dobrze" stwierdzi, że warto odwiedzić zaniedbywanych rodziców, to chyba będzie największy sukces tego filmu.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Hollywood nareszcie przestał się bać starości i przemijania! Jeszcze do niedawna interesujące dla... czytaj więcej
"Wszyscy mają się dobrze" – film Kirka Jonesa będącym remakiem włoskiego "Stanno tutti bene" to jeden z... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones