Recenzja filmu

Będziesz legendą, człowieku (2012)
Marcin Koszałka
Damien Perquis
Marcin Wasilewski

Przeżyjmy to jeszcze raz

Koszałka nie sili się, by obudować mistrzostwa Europy jakąś Wielką Metaforą. Nie uderza też w patriotyczne tony. W jego dokumencie sceny z boiska, trybun czy strefy kibica zajmują niewiele
Świetny dokumentalista Marcin Koszałka bierze pod lupę Euro 2012. Jego czujna kamera towarzyszy piłkarzom naszej reprezentacji w najbardziej intymnych sytuacjach: na treningach, po meczach, które nie poszły zgodnie z planem, a wreszcie w towarzystwie rodziny. Reżyserowi udało się zgrabnie połączyć zobowiązania wobec sponsorów ("zróbmy film o mistrzostwach") z artystycznymi obsesjami, które pielęgnuje od czasów pamiętnego debiutu "Takiego pięknego syna urodziłam".

"Będziesz legendą, człowieku" ma dwóch bohaterów: Damiena Perquisa i Marcina Wasilewskiego. Pierwszy – wychowany we Francji potomek polskich imigrantów - próbuje zdobyć akceptację otoczenia traktującego go jako "farbowanego lisa". Drugi to jeden z najbardziej doświadczonych zawodników kadry, dla którego zeszłoroczne Euro było – jak sam twierdzi – ostatnim wielkim turniejem w karierze. Rolę mimowolnego komentatora ekranowych zdarzeń w stylu Statlera i Waldorfa z "Muppetów" pełni szef PZPN Grzegorz Lato.

Koszałka nie sili się, by obudować mistrzostwa Europy jakąś Wielką Metaforą. Nie uderza też w patriotyczne tony. W jego dokumencie sceny z boiska, trybun czy strefy kibica zajmują niewiele miejsca, choć jednocześnie pozwalają autorowi wyszaleć się formalnie. To, co interesuje reżysera najbardziej – kondycja psychiczna piłkarzy, ich niepokoje, świadomość ciążącej odpowiedzialności – udaje się zazwyczaj odnaleźć gdzieś na uboczu. W pustej szatni, pokoju hotelowym albo gabinecie odnowy biologicznej. Sportowcy nie boją się w obecności filmowców soczyście zakląć, rzucić niewybrednym  żartem bądź dosadnie wyrazić opinię. Najszczersi są jednak w pojedynkę. Jak Wasilewski, który opowiada o konflikcie z ojcem i starzeniu się. Dla dokumentalisty te tematy to chleb powszedni. Jego najciekawsze dzieła zawsze traktowały o międzypokoleniowych napięciach, zmaganiu się ze słabnącym ciałem i przekraczaniu granic możliwości.

Jednym z najlepszych momentów w filmie jest ten, w którym Koszałka montuje na przemian materiały archiwalne z Mundialu z 1974 roku z obrazkami z loży VIP-owskiej Euro. W obu widać Latę – wczoraj zadziornego napastnika i króla strzelców, dziś wbitego w garnitur, zadowolonego z siebie roztytego pana prezesa. Reżyser pyta retorycznie, gdzie skończą współczesne gwiazdy reprezentacji? Kiedy usłyszą ostatni gwizdek?
1 10
Moja ocena:
8
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
O czym jest film, do którego recenzji właśnie zasiadłem? To pytanie zadawałem sobie od pierwszej do... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones