Zaczyna się jak parodia kucharskich popisów rodem z telewizji śniadaniowej. Tłuste włosy i tłuste żarcie, brudne ręce i jeszcze brudniejsza kuchnia, ryba i frytki, skwierczące w głębokim oleju. W sam raz na niewybredne podniebienia klientów tytułowej knajpy, należącej do mieszkającego w Niemczech Greka, Zinosa (Adam Bousdoukos). Menadżer z przypadku ma jednak większe problemy niż żywnościowe nawyki niemieckiego narodu. Jego dziewczyna, po niekończących się kłótniach, wyjeżdża pracować do Szanghaju, brat-skazaniec wychodzi na wolność i panoszy się w ciasnym (ale własnym) kącie Zinosa, zaś były kolega ze szkolnej ławy, pragnący odkupić knajpę, nasyła na bohatera sanepid. Matką wszystkich nieszczęść okazuje się jednak bolesna przepuklina kręgosłupa. Zupa z torebki, życie w proszku, dzień jak co dzień. Do czasu.
Dystrybutor nie bez kozery reklamuje nowy film Fatiha Akina jako komedię. Ton, którym turecki reżyser, zwany słusznie "sumieniem" multikulturowych Niemiec, opowiada o perypetiach Zinosa, nie pozostawia żadnych wątpliwości: nie będzie to kolejna historia nieprzekraczalnych barier i komunikacyjnej indolencji wielonarodowego społeczeństwa. Utwór promuje retoryczne pytanie: "Muzyka, miłość, taniec. Czego chcieć więcej!?". I jak rzadko kiedy, jest ono niezłą recenzją całości. Obraz Akina jest zabawny, roztańczony (kapitalny soundtrack i pomysłowe wykorzystanie muzyki źródłowej) i wygrany bez fałszywych nut. Że jest to teren dla reżysera nowy, pokazują nieliczne fragmenty, gdy rozpoczyna się tłuczenie stylistycznym kilofem. Kiedy artystę zawodzi poczucie humoru, zaczyna on szukać podpórki w postaci kliszowych postaci i scen (zgranych do cna motywów komediowych nie brakuje, przoduje urzędniczka skarbowa, zamieniona przez afrodyzjaki w wulkan seksu). Kiedy jednak nie czuje desperackiej potrzeby zabawienia widza, wychodzi mu całkiem apetyczna komedia o zapuszczaniu korzeni poprzez kolektywny wysiłek. Jego bohaterowie zachowują się jak dzieci we mgle, poruszają się w życiu po omacku. Jeśli czynią zło, to tylko ze słabości, nigdy z wyrachowania. Łatwo im kibicować, jeszcze łatwiej wierzyć w ich triumf.
Sednem nowej konwencji, przyjętej przez pochmurnego zazwyczaj Akina, jest rola Birola Ünela, tureckiego aktora znanego z "Głową w mur". Tutaj gra on przegiętego kucharza-furiata, który zostaje wyrzucony z ekskluzywnej knajpy za obrażanie klientów, a następnie znajduje zatrudnienie u Zinosa. Jest zasymilowanym Turkiem, który znalazł swoje miejsce w systemie. Odkrył coś, w czym jest dobry i na czym mu zależy. Autentycznym problemem nie jest dla niego płynna tożsamość kulturowa, ale to, że grubas przy stoliku numer dwa robi sobie z żołądka śmietnik. Tak samo dla Akina najważniejsze jest smaganie bacikiem ironii tych, którzy nie słyszą muzyki, nie tańczą i nie kochają.
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu