Recenzja filmu

Sekret (2012)
Przemysław Wojcieszek
Tomasz Tyndyk
Agnieszka Podsiadlik

W sekrecie przed wnukami

Manifest zapomnianych, przemilczanych i niewygodnych spraw w "Sekrecie" wypada sztucznie, trąci brakiem autentyzmu i przede wszystkim wydaje się bezcelowy. 
Na początku mamy krzyk, który będzie co jakiś czas powtarzany. Tak, żeby nikt nie zapomniał, że chodzi o rzeczy ważne. Następnie poznajemy troje bohaterów uwikłanych w przeszłość, zagubionych współcześnie, szukających jakiegokolwiek rozwiązania. W filmie Przemysława Wojcieszka, który miał swoją premierę na tegorocznym festiwalu w Berlinie, pojawia się większość tych nieprzepracowanych dla polskiego społeczeństwa tematów. Wszystko jest w bardzo skondensowanej formie, tak żeby choć odrobinę obnażyć komunikacyjną niemoc.

Tytułowy "Sekret" to wojenna przeszłość pana Jana (Marek Kępiński), który prawdopodobnie przyczynił się do śmierci Żydów w okresie II Wojny Światowej. Dziadek zamieszkujący maleńką chatkę pod lasem przeżył okupację w partyzantce, był więźniem stalinowskim, więc jest uznawany za lokalnego bohatera. Jego wnuczek Ksawery (Tomasz Tyndyk) odwiedza go wraz z przyjaciółką, Karoliną (Agnieszka Podsiadlik). Młodzi od samego początku zachowują się dziwnie. Szepty, kłótnie, duszenia w wannie i tańce pod lasem. Wszystko dlatego, że Karolina odkryła niechlubną przeszłość miłego pana Jana. Jego gościnność i szeroki uśmiech nie przekonują dziewczyny. Karolina uczy się jidysz, zna żydowską kulturę sprzed wojny, bada archiwa i szuka bezcennych śladów. Jest przekonana, że Jan to morderca, który musi wreszcie ponieść karę.

Jeszcze bardziej tajemniczą postacią jest Ksawery, gej i drag queen, dla którego dziadek jest jedyną rodziną, choć czasami przykrym obowiązkiem. Przymuszony przez koleżankę opornie próbuje odkryć rodzinne tajemnice. Jak na złość dziadek unika odpowiedzi na niewygodne pytania. Ksawery odreagowuje stresy i koszmary z przeszłości rodziny tańcem na scenie. Chyba tam czuje się naprawdę wolny.

Film Przemka Wojcieszka to manifest wszystkiego, co społecznie ukryte i niewygodne. Tabu, które nawzajem się przeplatają, które zostają połączone na siłę w całość, aby drastycznie przełamać milczenie. Siłą sprawczą jest młodość zogniskowana w postaciach Ksawerego i Karoliny. Para narwańców rzucających górnolotne frazy o martwocie języka jidysz, odkupieniu dawnych win i ukaraniu morderców pojawia się jak gdyby znikąd. Jakby odgrywali przypisane im z góry role nowoczesnych ostatnich sprawiedliwych, którzy atakują tajemniczą sprawę sprzed lat kompletnie bez celu. Może gdyby usunąć kontekst stosunków polsko-żydowskich i skoncentrować się jedynie na pokoleniu młodych ludzi nieświadomie recytujących hasła i slogany, byłoby lepiej.

W "Sekrecie" nie da się przejść obojętnie obok formy filmowej. Napięcie między głównymi bohaterami, którzy borykają się z przeszłością, odbijając ją wręcz masochistycznie na współczesności, Wojcieszek próbuje uzyskać za pomocą kilku stylistycznych zabiegów. Wspomniany wyżej leitmotiv krzyku to dopiero wierzchołek góry lodowej. Co jakiś czas akcję przerywa scenka szatkowania ryb przy industrialnych dźwiękach. Plus występ drag queen Ksawerego na scenie w blasku świateł. Wszystko na zasadzie przerywania głównej narracji.

Zbierając w całość porozrzucane elementy "Sekretu" można odnieść wrażenie, że jest to całkowicie niekompatybilna historia, w której bunt i przerywanie tabu przyjmuje formę zabawy infantylnych dzieciaków z wielkiego miasta. Manifest zapomnianych, przemilczanych i niewygodnych spraw w "Sekrecie" wypada sztucznie, trąci brakiem autentyzmu i przede wszystkim wydaje się bezcelowy.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones