Recenzja filmu

Podróż czerwonego balonika (2007)
Hsiao-hsien Hou
Juliette Binoche

Zachwycić się zwyczajnością

Film Hsiao-hsien Hou jest jak łyk krystalicznie czystej wody z górskiego źródełka: koi nerwy i daje choć kilka chwil szczęścia.
Chiński reżyser Hsiao-hsien Hou postanowił odwdzięczyć się Francuzom zakochanym w jego filmach i nakręcił obraz inspirowany krótkometrażówką Alberta Lamorisse'a "Czerwony balonik". W ten sposób powstało dzieło piękne, głębokie, choć pozornie pozbawiony treści. Na pierwszy rzut oka "Podróż czerwonego balonika" to historia samotnej matki, jej syna i chińskiej opiekunki. Suzanne jest nieco roztrzepaną kobietą, której pasją jest teatr kukiełkowy. Zatrudnia ona w roli au pair młodą reżyserkę z Chin pogłębiającą we Francji swoją wiedzę o kinie. W tle zaś znajomi bohaterki wykorzystują jej naturę ponad miarę, a nieobecny mąż odzywa się z rzadka z odległej Kanady. Ich dni przemijają w monotonnym rytmie chwil szczęścia i smutku. Kiedy jednak przyjrzeć się bliżej dziełu Hou, od razu zauważa się, jak niewielkie znaczenia ma w istocie fabuła. Jest ona tylko pretekstem, którego celem jest zwrócenie uwagi widza na głębszą prawdę o życiu. Ową prawdę symbolizuje tytułowy balonik pojawiający się co jakiś czas, obdarzony zdawałoby się własną naturą, obserwujący, istniejący z boku. Choć ignorowany bądź wręcz niezauważany przez większość ludzi, jest on w rzeczywistości najważniejszym elementem życia bohaterów. Czerwony balonik symbolizuje magię i głębię, jaka kryje się w na pozór zwyczajnym i szarym życiu. Hou, w sposób niezwykle prosty i delikatny zarazem, pokazuje nam, że życie nie sprowadza się tylko do kariery, pieniędzy, mieszkania. Nie potrzebujemy tych wszystkich bibelotów i gadżetów, ponieważ prawdziwe piękno skrywa się w rzeczach najprostszych. Niestety dziś mało kogo stać na zatrzymanie się i zachwycenie zwyczajnością. Na szczęście jest sztuka, w której można odnaleźć choćby namiastkę harmonii bytu. "Podróż czerwonego balonika" to zatem z jednej strony manifest twórczy sześciokrotnego uczestnika festiwalu w Cannes, a z drugiej zaproszenie do chwili medytacji nad sobą i światem. Obraz urzeka prostotą narracji i jednoczesną perfekcją swej konstrukcji. Zaś Juliette Binoche, która znakomicie wyczuła konwencję, w swej pełnej życia kreacji staje się idealnym przewodnikiem po Tao. Film Hsiao-hsien Hou jest jak łyk krystalicznie czystej wody z górskiego źródełka: koi nerwy i daje choć kilka chwil szczęścia.
1 10
Moja ocena:
8
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones