Recenzja filmu

Do zaliczenia (2013)
Maggie Carey
Aubrey Plaza
Johnny Simmons

Zalicz ich wszystkich!

Już pobieżny zarys fabuły daje doskonałe wyobrażenie o tym, czego możemy się spodziewać po filmie Carey. Trochę sprośnych, koszarowych żartów, dużo wyświechtanych klisz i klimat rodem z serii
W przypadku komedii dla nastolatków utyskiwanie na obleśne żarty, szowinizm, przewidywalną fabułę i nadmiar seksualnych podtekstów całkowicie mija się z celem. Taki już urok wakacyjnych produkcyjniaków, że programowo obrażają inteligencję widzów, żenują niewybrednymi dowcipami. "Do zaliczenia" nie jest wyjątkiem – debiutująca Maggie Carey opowiada historię znaną z dziesiątek głupawych komedii, częściej zawstydza, niż bawi, a tym, co raz po raz ratuje jej film, są aktorskie kreacje.

Brandy Clarke (Aubrey Plaza) właśnie kończy liceum. Jest najlepszą uczennicą, redaktorką szkolnej gazetki i przewodniczącą wszystkich możliwych samorządów. Córeczka tatusia (zabawny Clark Gregg), która dotąd żyła pod kloszem, postanawia zrzucić łaszki grzecznej dziewczynki i w czasie wakacji zdobyć zasób seksualnych doświadczeń, dzięki któremu przetrwa studenckie hulanki. Zamiast ewolucji wybiera rewolucję i wykonuje skok na głęboką wodę. Brandy nie interesują romantyczne uniesienia i pierwsze pocałunki – tworzy listę seksualnych doświadczeń, które z dziewicy mają uczynić prawdziwą rozpustnicę i w przyspieszonym trybie odbywa lekcje seksualnego wychowania.

Już pobieżny zarys fabuły daje doskonałe wyobrażenie o tym, czego możemy się spodziewać po filmie Carey. Trochę sprośnych, koszarowych żartów, dużo wyświechtanych klisz i klimat rodem z serii "American Pie" – to wszystko, co ma do zaoferowania "Do zaliczenia". Powiedzieć, że jest to film zły, to nic nie powiedzieć. Problem w tym, że debiut Carey taki właśnie miał być – przewidywalny i konwencjonalny. Amerykańska reżyserka stworzyła bowiem film dla miłośników gatunku, którzy w pełni akceptują ten typ filmowych opowiastek.

Jeśli coś wyróżnia jej film z natłoku wakacyjnych komedii, to Aubrey Plaza świetnie bawiąca się rolą nastoletniej kujonki. Kiedy dodamy do tego kilka całkiem smakowitych dowcipów na temat muzyki lat 90. (dostaje się i Pearl Jamowi, i Nirvanie), wymienimy chyba wszystkie plusy komedii Maggie Carey. Komedii mało śmiesznej, całkowicie przewidywalnej  i do bólu szowinistycznej.
1 10
Moja ocena:
3
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones