Recenzja filmu

Żółwik Sammy: W 50 lat dookoła świata (2010)
Wojciech Paszkowski
Ben Stassen
Yuri Lowenthal
Anthony Anderson

Żółwie opowieści

"Żółwik Sammy" jest niewątpliwie dobrą animacją, jednak nigdy nie zdobędzie takiego rozgłosu jak "Gdzie jest Nemo?" czy inne amerykańskie produkcje. Brak tutaj zakrojonej na szeroką skalę reklamy
"Żółwik Sammy" jest niewątpliwie dobrą animacją, jednak nigdy nie zdobędzie takiego rozgłosu jak "Gdzie jest Nemo?" czy inne amerykańskie produkcje. Brak tutaj zakrojonej na szeroką skalę reklamy i znanej wytwórni, która zapewni odpowiedni marketing.

Historia jest trochę ogólnikowa. Otóż 50 lat temu na pewnej wyspie żółwie morskie złożyły jaja. Nadszedł czas wylęgu i tak poznajemy Sammy’ego. Jest mały, jak to świeżo wylęgły żółw, zielony i nieco gamoniowaty. Szczęście nad nim nie czuwa i zostaje złapany przez wygłodniałą mewę. Nasz bohater nie jest taką fajtłapą, na jaką wygląda, i jednym sprytnym manewrem ratuje siebie i lecącą w pysku sąsiedniego ptaka żółwicę Karolę. W końcu ląduje na tratwie i tutaj zaczyna się jego wielka przygoda. Poznaje swojego przyjaciela Jaśka i spotyka ludzi. Przez cały ten czas nie zapomina o uratowanej kiedyś Karoli, w której zakochał się od pierwszego dnia życia.

Najpoważniejszym minusem filmu jest jego fabuła. Owszem, nie jest zbytnio skomplikowana i zawiła, ale nie o to chodzi. Obraz ma zaledwie siedemdziesiąt minut, przez co dostajemy całą masę różnych niedokończonych lub słabo rozwiniętych wątków. Wszystko robi wrażenie, jakby był to odcinek jakiejś serii dokumentalnej, w którym trzeba zmieścić się w wyznaczonym czasie, a nie film kinowy. Dodanie chociaż dwudziestu minut poprawiłoby ogólną ocenę całości. Z drugiej strony lepiej mieć film trochę za krótki niż niedopracowany.

Na największą uwagę zasługuje grafika. I chociaż animacja postaci jest trochę uboga, a projekty młodych żółwików są dość skromne, to cała reszta robi piorunujące wrażenie. Film można było oglądać w dwóch wersjach. Modnym ostatnio 3D i w standardowej formie. 3D nie oglądałem, więc nie mam pojęcia, jak to wygląda od strony efektów trójwymiarowych. Świat przedstawiony jest bajecznie kolorowy, trochę przejaskrawiony jednak nie jest to w żadnym wypadku minus. Podkreśla tylko przyjemne dla oka kolorowe plenery. Akcja dzieje się w różnych środowiskach, co wymusza, z korzyścią dla widza, zmianę środowiska i stanowi dobrą odskocznię od błękitnego oceanu.

Pozostałe aspekty strony technicznej w porządku. Ujęcia przyzwoite, wszystko dobrze widać, trudno się zgubić w tym co się dzieje. Muzyka ilościowo trochę uboga ale jest to wymuszone krótkim czasem projekcji. Dostajemy kilka przyzwoitych, wpadających w ucho piosenek dobrze komponujących się z obrazem. Zdecydowanie na plus.

Obraz oczywiście przeznaczony jest dla najmłodszych widzów. Historia prosta, nieskomplikowana, można powiedzieć, że trochę naiwna, kolorowe śliczne widoczki i zgrabna muzyka. Dzieci będą zachwycone. Film został skonstruowany w taki sposób, że starsi płytkość fabuły zrekompensują sobie stroną graficzną. Humor jakiś tam jest jednak dojrzalszych miłośników animacji może nie zaspokoić. Brakuje specjalnie błyskotliwych, humorystycznych dialogów.

"Żółwik Sammy" to lekka, przyjemna bajeczka dla całej rodziny. Nie nudzi, nie budzi irytacji, a zachwyca oprawą wizualną. Większość z widzów znajdzie tutaj coś dla siebie. Niestety krótki czas trwania czyni z tej animacji co najwyżej ubogiego krewnego szerzej znanego  "Gdzie jest Nemo?", a szkoda. Oceniam na 7 w skali dziesiętnej. Głównie przez tą nieszczęsną długość i bądź co bądź sporą schematyczność. Jedna z ciekawszych pozycji dla dzieci tego roku.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Mówi się, że animacje są dla małych dzieci. Jeśli tak, to ciągle mam w sobie coś z małego dziecka. Kiedy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones