Recenzja filmu

1956 Wolność i miłość (2006)
Krisztina Goda
Kata Dobó
Iván Fenyő

Sport, seks i wielka historia

Epicki portret epoki prosto z Węgier. Historyczny fresk zrobiony według najlepszych hollywoodzkich standardów, czyli przepis na to, jak przekuwać własne traumy w boksofficowe złoto.
Epicki portret epoki prosto z Węgier. Historyczny fresk zrobiony według najlepszych hollywoodzkich standardów, czyli przepis na to, jak przekuwać własne traumy w boksoffice'owe złoto. Film Krisztiny Gody pełni na Węgrzech podobną funkcję, co nasz "Katyń", próbuje zmierzyć się z rodzimą historią, ubierając ją w komercyjnie atrakcyjny kostium. Jednak w przeciwieństwie do filmu Wajdy, w "1956" czuć puls prawdziwego kina. Tytułowa data jest dla nas wspólna. Pamiętając o wydarzeniach poznańskiego czerwca, zapominamy jednak często, że dla Węgrów rok 1956 okazał się znacznie bardziej krwawy i brzemienny w skutkach. W odpowiedzi na studenckie protesty Armia Radziecka wkroczyła do Budapesztu i dokonała masakry ludności cywilnej, rodzące się powstanie. To właśnie te wydarzenia uznawane są przez historyków za pierwszy znaczący sprzeciw wobec komunistycznej ideologii. Film Gody próbuje zmierzyć się z tą traumą, powstał obraz "ku pokrzepieniu serc", może i lekko kiczowaty, ale co z tego, skoro po prostu działa. Nie mogło być inaczej, skoro za scenariusz wziął się tu niejaki Joe Eszterhas. Kilkanaście lat temu jego nazwisko gwarantowało krociowe zyski. Po sukcesie "Nagiego instynktu" mógł przebierać w ofertach, stał się jednym z najgorętszych nazwisk Hollywood. Po finansowej i artystycznej klapie "Showgirls" wiodło mu się już tylko gorzej, stąd pewnie decyzja o powrocie do rodzinnych Węgier. Eszterhas pozostał jednak sobą i przeniósł na rodzinny grunt najlepsze tradycje z Fabryki Snów. Wie dobrze, że nic nie sprzedaje się lepiej niż sport, seks i wielka epicka historia. "1956 - Wolność i Miłość" (oryginalny tytuł brzmi "Dzieci chwały") opowiada historię słynnego meczu piłki wodnej na olimpiadzie w Melbourne. Rozegrany między Węgrami a Rosjanami krótko po budapeszteńskiej pacyfikacji,przeszedł do historii jako jedna z najbardziej brutalnych rozgrywek w historii tego sportu i jednocześnie symbol walczących Węgier. Film skupia się na relacji jednego z piłkarzy i młodej rewolucjonistki. Karcsi zostaje przez nią wciągnięty w sam środek historycznych wydarzeń - to, co początkowo wydaje się tylko zabawą, z czasem zmusi go do dokonania wyboru: kariera sportowa czy walka o wolność. Wiem, że brzmi to patetycznie i lekko nadęcie, ale taki właśnie jest ten film. Eszterhas składa tę historię ze znanych klisz i zgranych filmowych opozycji. Miłość czy kariera? Historia czy prywatność? Symboliczne zwycięstwo czy realne działanie. Wydarzenia historyczne są tu klimatycznym decorum dla miłosnej relacji. Wszystko jest odpowiednio podniosłe, innym razem liryczne. Świat przedstawiony jest czarno-biały. Rosjanie są butni i brutalni, Węgrzy szlachetni i sprawiedliwi. Wszystkie te uproszczenia jednak nie przeszkadzają. Film Gody nie ukrywa bowiem, w jakim celu powstał i na jakich produkcjach się wzoruje. Jest zrobionym z rozmachem, sprawnie wyreżyserowanym widowiskiem, które po prostu świetnie się ogląda. Rzemieślniczą perełką bez artystycznych ambicji, na której nasi "macherzy od losu" powinni się wzorować. Skoro Węgier potrafi, dlaczego my nie?
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones