Czytając fora poświęcone zarówno pierwszej, jak i drugiej części "Obcy kontra Predator", w oczy rzucają się głównie dwie reakcje: zrezygnowanie lub całkowita nienawiść. Pierwszy "AvP" nakręcony
Czytając fora poświęcone zarówno pierwszej, jak i drugiej części "Obcy kontra Predator", w oczy rzucają się głównie dwie reakcje: zrezygnowanie lub całkowita nienawiść. Pierwszy "AvP" nakręcony przez niesłanego Paula W.S. Andersona był zwykłą, komercyjną bajeczką. Efekt końcowy wyszedł tragiczny, zdecydowanie poniżej przeciętnej. "Requiem" wypadło równie tragicznie. Jego reżyserzy, bracia Colin i Greg Strause, uznali najwyraźniej szereg zarzutów dotyczących jedynki za sugestie do swego dzieła. Jedynie Predatora ukazano w lepszy sposób. Ogólnie obie części charakteryzowały się jednak mdłymi dialogami, olbrzymim poziomem głupoty, brakiem klimatu, niekompetencją w przedstawieniu tytułowych antagonistów oraz irytującymi postaciami.
Po tej podwójnej zdradzie fani prosili o film, który wreszcie udanie połączy losy Obcego i Predatora. W odpowiedzi usłyszeli o kolejnych pomysłach braci Strause. Chcieli oni, by "Obcy kontra Predator 3" przypominał "Park Jurajski", a Obcy były rozmiarów dinozaurów. Mimo to nastąpiło podwójne szczęśliwe zakończenie. Pomysł na "Obcy kontra Predator 3" upadł, a na utyskiwania fanów odpowiedział Alex A. Popov. Po okresie dwuletniej produkcji i budżecie w wysokości jedynie 500 dolarów w 2010 roku zrealizował "Alien vs Predator: Redemption".
Fabuła została osadzona w kosmosie. Film rozpoczyna się wiadomością z USS Sulaco, statku kosmicznego, wykorzystywanego jako genetyczna stacja badawcza. W nagraniu wideo naukowiec wyjaśnia, że właśnie weszli w posiadanie niemal nieuszkodzonego ciała Predatora z rozbitego statku kosmicznego. Chwilę po rozpoczęciu nadawania, z ciała martwego Yautja, wykluwa się Predalien i kontakt z USS Sulaco nagle zostaje przerwany. Wiadomość zostaje jednak przechwycona przez Predatorów. W efekcie jeden z Łowców zostaje wysłany na Sulaco...
W następstwie niskiego budżetu oraz faktu niemal jednoosobowej ekipy produkcyjnej "AvP: Redemption" nie jest rzecz jasna filmem idealnym. Obraz trwa jedynie 22 minuty, a efekty komputerowe są zdecydowanie poniżej poziomu tych z wielkiego ekranu. W przeciwieństwie do innych dobrze wykonanych, fanowskich produkcji jak np. "The Calm", "Redemption" używa efektów CGI niemal do wszystkiego. Równocześnie występują w nim jednak aktorzy. Trudno zatem nie zauważyć, że obserwujemy kogoś walczącego na tle zielonego ekranu. Dodatkowo dość długo trwa początek ukazujący przygotowania i reakcję Predatora na wydarzenia mające miejsce na Sulaco. Są to jedyne zarzuty, o których warto wspomnieć.
W przeciwieństwie do dwóch oficjalnych filmów w "AvP: Redemption" nie ma prawie dialogów ani ludzi. Nacisk postawiono na tytułowych przeciwników. Predator jest inteligentny, profesjonalnie przygotowany, wytrzymały i nie popełnia błędów. Obcych jest dużo i zawsze podejmują twardą walkę. W przeciwieństwie do "Requiem" Predalien także robi znacznie więcej, niż tylko używanie gęby do brutalnego, oralnego gwałtu na oddziale położniczym.
Alex A. Popov nie zapomniał także o odpowiednim klimacie swej produkcji. Wnętrza statku są bardzo dobrze zaprojektowane oraz minimalistycznie oświetlone. Dzięki temu, gdy widzimy Predatora, przemieszczającego się z pozoru po opustoszałym Sulaco, cały czas mamy wrażenie, że nieustannie jest śledzony lub za chwilę zostanie zaatakowany. Dodatkowo takie przeczucia potęguje ostrożne poruszanie się Łowcy. Na uwagę zasługuje także wykonany w domu oraz bez efektów komputerowych kostium Predatora, który wypadł równie dobrze, co w wysokobudżetowych produkcjach.
Same walki także dostarczają sporo rozrywki, a kończą się zawsze w niezwykle brutalny i zarazem miły sposób. Z kolejnymi minutami rośnie także ich eskalacja poprzez zestawienie coraz trudniejszych oponentów. Wszystko to prowadzi do, będącego swoistym hołdem dla starszych produkcji, klasycznego zakończenia.
Pomimo moich uwag odnoście CGI "AvP: Redemption" wypada naprawdę dobrze. Odbiorami docelowymi są osoby rozczarowane poziomem oficjalnych produkcji i to właśnie one, w pierwszej kolejności, powinny się z nim zapoznać. Pamiętając o fakcie amatorskości, powinny docenić jego naprawdę solidny poziom. "AvP: Redemption" został zrealizowany przez fana i dla fanów zarazem, i to widać gołym okiem.