Wstrząs dla mas

Jest Wigilia. Smutni ludzie w szarych swetrach siedzą w ponurym pokoju. W tle wybiedzone drzewko świąteczne. Pomarańcze i wyroby czekoladopodobne pod choinkę. To PRL. Co więcej to polski film o
Jest Wigilia. Smutni ludzie w szarych swetrach siedzą w ponurym pokoju. W tle wybiedzone drzewko świąteczne. Pomarańcze i wyroby czekoladopodobne pod choinkę. To PRL. Co więcej to polski film o tamtych czasach, więc prawdopodobnie nie obędzie się bez nadętych, patriotycznych przemów i motywów bohaterskiego cierpienia za ojczyznę.

Fabuła składa się z trzech głównych wątków. Pierwszym z nich, jest opowieść o rodzinie Drywów. Jej członkowie nie są bezpośrednio związani z wydarzeniami w Gdyni, z początku nie wykazują nawet większego zainteresowania tym, co się dzieje. Niestety, tragiczne zdarzenia dosięgną ich zdecydowanie najboleśniej. Druga historia to strajk robotników i jego konsekwencje. Trzecią część stanowi opis działań politycznych na najwyższych szczeblach władzy. Wszystkie wątki przeplatają się ze sobą, prowadząc do wstrząsającego finału.

Chcąc ukazać opisywanie wydarzenia jak najbardziej dosadnie, reżyser łączy materiały archiwalne z tamtych czasów z kreacjami aktorskimi. Antoni Krauze wiernie odtwarza dokumentalne zapisy. Niezwykle sugestywna jest scena, do której nawiązuje tytuł. Młody chłopak – Janek Wiśniewski zostaje trafiony. Pada na miejscu. Obecni przy zdarzeniu ludzie, decydują się przenieść jego ciało przez miasto, aby pokazać innym jak władza postępuje ze strajkującymi. Owijają go flagą, po chwili marszu ktoś przynosi drzwi, na których kładą martwego. Nieco dalej, inna osoba donosi krzyż i kładzie u stóp chłopaka. Powstaje symbol walki i bohaterstwa, męczeńskiej śmierci.

Standardowo, nie zabrakło sceny, w której służby porządkowe dręczą niewinnego uczestnika wydarzeń. Tak było w "Popiełuszce" i tak jest w "Czarnym Czwartku". Tu również ofiarą pada młody chłopak, skatowany bez powodu, jakby dla zabawy.

Antoni Krauze dobierając obsadę postawił na aktorów nieznanych nie tylko szerszej publiczności, ale generalnie anonimowych. W ten sposób nikt nie wybija się z tłumu postaci biorących udział w wydarzeniach. Wyjątek stanowią Wojciech Pszoniak w roli Władysława Gomułki i Piotr Fronczewski jako Zenon Kliszko, działacz polityczny i bliski współpracownik tego pierwszego. Pszoniak fenomenalnie przygotował się do zadania, udało mu się nawet naśladować charakterystyczną wymowę Gomułki. Fronczewski z kolei, to osoba obdarzona wielką charyzmą, która wzbudza respekt w każdej scenie z jego udziałem. Obaj panowie naprawdę dali radę.

Na "Czarny Czwartek" na pewno warto się wybrać. Nie jest to oczywiście kamień milowy w polskiej kinematografii, lecz nie takie były oczekiwania wobec obrazu. Główny cel, czyli w miarę obiektywne ukazanie tragicznych wydarzeń z grudnia 1970, został spełniony. Do tego świetna gra aktorska Fronczewskiego i Pszoniaka oraz dobrze zrealizowanie sceny samych zamieszek sprawiają, że filmem zainteresują się nie tylko historycy, ale także osoby mniej fascynujące się przeszłością. I na szczęście obyło się bez nachalnego patriotyzmu.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
O filmie "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" Antoniego Krauze mówiło się wiele, ja sam znając... czytaj więcej
Jak przekonać do filmu historycznego Polaków, ostatnimi czasy sukcesywnie przerzucających się na tanie... czytaj więcej
Na "Czarny Czwartek" ruszyłem do kina z dużymi nadziejami. Nie było zawodu, nie było rozczarowania, lecz... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones