Na ratunek w trzech wymiarach

Nowa premiera Imaksa to kolejna odsłona misji pt. "Jak bawić, edukować i zarobić jednocześnie dużą kasę"
Dzieciaki mają dobrze. Wolno im bezkarnie wyciągać ręce w stronę ekranu na pokazie trójwymiarowych "Delfinów i wielorybów". Dorośli mogą co najwyżej ukradkiem wysuwać dłoń w nadziei, że uda im się jednak złapać płetwę humbaka. Nowa premiera Imaksa to kolejna odsłona misji pt. „Jak bawić, edukować i zarobić jednocześnie dużą kasę”. Pojawił się też nowy motyw – wraz z wprowadzeniem filmu na ekrany rozpoczęła się ekologiczna akcja, która ma na celu ocalenie zagrożonych gatunków morskich ssaków. Produkcja trwała ponad trzy lata, a w realizację zaprzęgnięto kilkanaście międzynarodowych ekspedycji pod wodzą legendarnego Jean-Michela Cousteau. Zgoda, podwodne zdjęcia robią duże wrażenie. Dzięki trójwymiarowym efektom jesteśmy w stanie niemal namacalnie przyjrzeć się wielorybom. Jednak po pewnym czasie, gdy „wypływające” z ekranu stworzonka przestaną robić wrażenie, pozostanie jedynie dość schematyczny film dokumentalny, gdzie kolejne obrazy komentuje monotonnym głosem Wojciech Malajkat. A zresztą, chyba jak zwykle czepiam się bez powodu. Najmłodsi, do których "Delfiny i wieloryby" są skierowane, bawili się znakomicie. Po seansie trudno było nie postawić nogi na jakiejś kupce popcornu. Jeśli jeszcze dzieci przejmą się losem zwierzaków i postanowią wesprzeć akcję ratunkową, wszystko będzie w porządku. Kino interwencyjne nie musi być od razu arcydziełem sztuki, prawda?
1 10
Moja ocena:
6
Redaktor naczelny Filmwebu. Członek Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI oraz Koła Piśmiennictwa w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich. O kinie opowiada regularnie na antenach... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?