Recenzja filmu

Egzorcyzmy dnia siódmego (2021)
Justin P. Lange
Guy Pearce
Vadhir Derbez

W fabularnej matni

"Egzorcyzmy dnia siódmego" mogłyby się stać pilotem intrygującego serialu grozy. Jest tu miejsce na rozbudowanie mitologii, jest kilka postaci, które bez problemu skomplikowałyby prostą fabułę.
W fabularnej matni
Na dobry początek Jan Paweł II. Zdjęcia z amerykańskiej pielgrzymki papieża są prominentnym elementem prologu "Egzorcyzmów dnia siódmego". Obecność głowy Kościoła katolickiego nie ma jednak dla fabuły większego znaczenia. Przez cały film takich ozdobników będzie zresztą dużo więcej. Reżyser Justin P. Lange uznał, że są one jak kolorowe bombki: uatrakcyjniają zielone drzewko, zmieniając je w wyjątkową choinkę.

Filmowiec ma do pewnego stopnia rację. Ozdobniki, jak to ozdobniki, ukrywają do pewnego stopnia fakt, że coś jest wtórne i nijakie. Temu samemu służy bawienie się konwencją i oczekiwaniami widzów. Tworzą one iluzję dzieła świeżego, co w skostniałych gatunkach jest zawsze dobrze widziane. Twórcy powinni jednak pamiętać, że świeżość nie jest tożsama z jakością.


"Egzorcyzmy dnia siódmego" świetnie to ilustrują. Kiedy akcja rozkręca się, widz rzucony zostaje na znajome wody horrorów o opętaniach. Oto widzimy starego wygę, który egzorcyzmy uprawia od tak dawna, że siły piekielne zdają się nie kryć przed nim już żadnych tajemnicy. Oczywiście funkcjonuje nieco z boku formalnej struktury kościelnej. Jest outsiderem i buntownikiem. Ma trudny charakter, ale katolicka elita przymyka na to oko, ponieważ wykonuje zlecone mu zadania. Dołącza do niego młody ksiądz, prymus wśród tych, którzy o egzorcyzmach uczyli się z zakurzonych tomów. Teraz żółtodziób będzie miał okazję sprawdzić się pod okiem doświadczonego księdza.

Początkowo wszystko toczy się zgodnie z oczywistym rytmem tego rodzaju opowieści. Pierwsze starcie z demonem jest niczym zimny prysznic, który pokazuje młodemu adeptowi sztuki wypędzania Złego, jak niewiele wspólnego ma teoria z praktyką. Potem zaliczone zostaną kolejne klasyczne elementy opętańczej historii, na czele z młodym chłopakiem dokonującym koszmarnych rzeczy pod wpływem piekielnych istot. Większość widzów dość szybko zauważy jednak pewne fałszywe tony w snutej przez Lange'a gawędzie. Nie jest to trudne, ponieważ reżyserowi do poziomu mistrza oratorskiego kunsztu sporo brakuje, więc kolejne aluzje i tropy rozdziela dość twardą ręką.

Lange'owi mogło brakować finezji i umiejętności przygotowywania dobrej prezentacji, za to same pomysły miał bardzo dobre. "Egzorcyzmy dnia siódmego", wychodząc od znajomych sekwencji, powoli i nieubłaganie wciągają widzów w matnię. Reżyserowi udało się stworzyć zło, które nie jest tanią atrakcją halloweenowego parku rozrywki. Nie wyskakuje jak Filip z konopi, dostarczając pustych jump-scare'ów, ale zdaje się mieć plan, myśleć perspektywicznie, wyprzedzać działania swoich wrogów, eliminując ich w przewrotnie perfidny sposób.


Jest to bezsprzecznie największy atut filmu, ale stanowi również jego piętę achillesową. Mając do czynienia ze Złem działającym w wyrafinowany sposób, metodą małych kroków, oczywiste jest, że do jego pokonania potrzebna będzie cierpliwość i umiejętność tkania sieci, z której demoniczna siła nie zdoła się wyplątać. Niestety Lange poszedł drogą typową dla większości współczesnych filmów rozrywkowych, w których konflikt rozwiązywany jest w finałowej konfrontacji jeden na jednego. W "Egzorcyzmach dnia siódmego" takie działanie przekreśla jednak wysiłki reżysera, by uczynić swój film czymś więcej niż tylko kolejnym typowym horrorem. Oczywiście film nigdy nie mógłby konkurować z art-house'owymi przedstawicielami gatunku, miał jednak wszystko, by nie zniknąć w korowodzie setek podobnych opowieści. Naiwny finał tego potencjału zupełnie nie przekreślił. "Egzorcyzmy dnia siódmego" mogłyby się stać pilotem intrygującego serialu grozy. Jest tu miejsce na rozbudowanie mitologii, jest kilka postaci, które bez problemu skomplikowałyby prostą fabułę. Szkoda byłoby, gdyby na tym filmie miała się zakończyć ta opowieść.
1 10
Moja ocena:
5
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones