Recenzja filmu

Joker: Folie à Deux (2024)
Todd Phillips
Joaquin Phoenix
Lady Gaga

Film niedoceniony ale może tak jest lepiej

Do mnogości interpretacji tego filmu z przyjemnością dodam własną - choćby żeby zwiększyć przeciwwagę dla interpretacji nie dostrzegających w nim właściwie niczego. Na początek odrobina
Do mnogości interpretacji tego filmu z przyjemnością dodam własną - choćby żeby zwiększyć przeciwwagę dla interpretacji nie dostrzegających w nim właściwie niczego.

Na początek odrobina teorii, cytat z Książki "Antygrupa" Morrisa Nitsuna,
dotyczy instynktu śmierci, zwanego przez Freuda Tanatosem, o którym wg mnie jest ten film. Jak i każdy inny film o Jokerze (i wiele wiele innych, ani na Punisherze nie zaczynając, ani na Disney'owskiej Maleficent nie kończąc).

"Życie niesie ze sobą zmagania, konflikty i niepokój, a instynkt śmierci mieści w sobie tęsknotę, aby ono ustało. Wiąże się to z zasadą nirwany – fantazją o osiągnięciu spokoju poprzez pozostawanie w stanie nieporuszonym. Instynkt śmierci jest oczywiście częścią dualistycznej teorii instynktów, w której Tanatos (instynkt śmierci) istnieje obok Erosa (instynktu życia). Wymaga to szczególnego podkreślenia, ponieważ krytycy instynktu śmierci często widzą w nim stan oderwany, wszechogarniający, co jest dalekie od intencji Freuda. To właśnie przepływ i konflikt między instynktami życia i śmierci stanowią sedno ludzkiej egzystencji."

"Instynkt śmierci wiąże się ze zjawiskiem agresji, które opisywałem we wcześniejszej części rozdziału. Agresja to instynkt śmierci skierowany na zewnątrz. Melanie Klein  (1946,1952), która dogłębnie badała ten aspekt, twierdzi, że część instynktu śmierci zostaje wyprojektowana na obiekt zewnętrzny, który tym samym staje się prześladowcą; pozostała część, zatrzymana w granicach ego, kieruje agresję przeciw prześladowcy. W ten sposób instynkt śmierci odpowiada jednocześnie za pragnienie unicestwienia oraz za lęk przed unicestwieniem, a również, paradoksalnie, za siłę umożliwiającą przeciwstawienie się temu lękowi i pokonanie go. Jest to kolejne zagadnienie, które warto podkreślić: agresję narodzoną z instynktu śmierci można postrzegać jako destrukcyjną, ale również jako służącą ochronie instynktu życia."

Zawiłe? Nie jeśli się obejrzy Jokera, jest dokładną ilustracją opisanych zjawisk.

Arthur Fleck, którego czara cierpienia została przelana, dochodzi do stanu pogardy wobec własnego życia. Jednocześnie jednak ową mroczną, złowrogą energię, postrzega w otaczającym go świecie i sam zwraca przeciwko niemu przepełnioną nią część siebie. Świat staje się oprawcą a bezwzględna agresja chroni jego życie. Joker jest wcielonym Tanatosem Arthura Flecka, w rozszczepieniowej, psychotycznej wersji. I dokładnie tak jak pisze Morris Nitsun, Joker pozwala Arthurowi pokonać lęk i paradoksalnie uchwycić skrawek woli życia. Co istotne, nie tylko wg Freuda; instynkt śmierci jest uniwersalny = jest w każdym z nas.

Spychany gdzieś głęboko, skąd nie przeszkadza w codzienności; przerażający, nieświadomy i uniwersalny, uzbierany w tych chętnie zapominanych momentach, kiedy najbardziej cierpimy.

Tak jak uniwersalny jest problem egzystencjalny istnienia zła – każdy z nas zawiódł się na przyjacielu, został oszukany, wszyscy jesteśmy poprzez media świadkami wojen i zbrodni – to w nas uderza – w tak mało spektakularną, ale podstawową potrzebę, jak zaufanie. Pytanie, które gdzieś w głębi zadajemy sobie w tych gorzkich momentach, to; czy mogę ufać ludziom? A kiedy już pozwolimy oczom widzieć (tą czarną część yin – yang), to pojawiają się pytania o to jak żyć w świecie realnie naznaczonym złem?  

Joker to opowieść poruszająca te nieświadome i przeważnie głęboko schowane, najbardziej bolesne, miejsca naszych serc, blizny po kryzysach i zawodach. "Joker: Folie à Deux" bardzo sprawnie wyciąga te blizny na wierzch, naciska stłuczone tkanki, podważa krawędzie blizn i otwiera rany. To jeden z tych filmów, który może nieść za sobą potężne emocjonalne doświadczenie. Sięga do myśli i uczuć tak bolesnych, że wolimy je od siebie odciąć, upchnąć w ciasnym pudełeczku, w najdalszym kącie piwnicy podświadomości, gdzie tworzą swoje małe, całkiem mroczne przestrzenie; odcięte od nadziei, realizmu i miłości. Tam mieszczą się nie zadane na głos, ale i nie odrzucone ostatecznie pytania, jak; a może jednak świat jest całkiem zły? Jeśli mu na to pozwolimy, Todd Phillips dostanie się do małego, dobrze chronionego pudełeczka, żeby grzebać w naszej ciemności.

„Lęk podstawowy” – pozostałość po dziecięcej bezradności – to również uniwersalne ludzkie doświadczenie, oznacza „poczucie, że jest się małym, nieważnym, bezradnym, opuszczonym człowiekiem, który czuje się zagrożony w świecie nastawionym na wykorzystanie, oszukanie, atakowanie, poniżanie, zdradę i zawiść”. "Joker" Todda Phillipsa jest fantazją o spełnieniu tego lęku.

Rozwój akcji zastaje Arthura w więzieniu, jego świat jest co najmniej tak podły jak był. To obraz człowieka złamanego życiem i na swój sposób z tym pogodzonego – niosącego przepełnioną czarę cierpienia, bez uciekania od swojej wrażliwości dalej niż w lekkie dysocjacje, świat wyobraźni. Czasem mam wrażenie, jakby Arthur stał na granicy światów; swojego i tego wokół, każdorazowo podejmując decyzję czy chce ją przekroczyć. Nic dziwnego; mamy do czynienia z człowiekiem, który światu całkiem przestał ufać. Ten cierpiący, wrażliwy Arthur, jest spokojny, pokorny i autentyczny.

Sporo fundamentalnych zasobów jak na światowy symbol nieudacznika. Potrafi wpuścić do swojego życia Erosa. Wiele osób, które przeszły kryzys zaufania panicznie go unika – chcą ukryć poranione serce w pancerzu – intuicyjnie czując, że jest ono na krawędzi i może nie znieść kolejnej rany. Nie tyle bólu, co ostatecznej utraty zaufania i nadziei. Zaufania do ludzi i nadziei na bezpieczną bliskość.

Arthur ryzykuje wiarę, że w jego mroku zajaśniał promyk światła i „rzuca się w miłość”.

Do kobiety, która maluje mu maskę, żeby się z nim kochać i którą sam nazywa „małą udawaczką”. Zaczyna się Freudowski taniec Tanatosa i Erosa; miłość, wyznawana szeptanymi piosenkami, wymianą traumatycznych opowieści i nieprzewidywalnymi czynami – wciąga urokiem uczucia spajającego serca wspólną raną. Eros przyjemnie rozkołysał nastrój filmu love bombingiem i wzlotami nadziei, by – zgodnie z teorią Freuda – przekazać prowadzenie tańca Tanatosowi.

Agitowany przez Quinzel i strigerowany opisem własnych traum, Arthur, ponownie wciela się w Jokera, mimochodem ilustrując kluczową tezę zwolnionej obrony. Umyka to uwadze przysięgłych. Także to, jak chwilę później, Joker zostaje rozbrojony narzędziem tak delikatnym jak empatia – wobec dawnego kolegi z pracy i świadka jego zbrodni.

To pierwszy moment, w którym Tanatos zaczyna się kłócić z wrażliwym cierpieniem, które miał stłumić. Jakby zaczepiona przez kolegę wrażliwość Arthura nie potrafiła utrzymać maski.

Przez ten ulotny moment prowadzi Eros, podważając wieko mechanizmu obronnego, jakim w gruncie rzeczy jest instynkt śmierci. Tanatos ostro kontruje i niemal natychmiast brutalna seria życiowych ciosów, do reszty zdziera obronną maskę Jokera; dosłownie i w przenośni.

Arthur staje się ofiarą bewzględnego ataku, przyjaźnie dotąd nastawionych strażników, zostaje obnażony, upokorzony, jego maska symbolicznie starta i nie możemy mieć pewności czy to wszystko. Jest też świadkiem morderstwa zaprzyjaźnionego więźnia, być może jedynej osoby, która była mu autentycznie życzliwa i sprawiała wrażenie niewinnej.

Te ciosy uderzają nie tylko w serce, ale i znów w zaufanie.
Ci, którzy zdawali się dobrzy i przychylni – odrażająco krzywdzą,
Przyjaciele odchodzą,
Niewinni giną,
Siła Arthura zostaje zmiażdżona – nie może ufać sobie ani nikomu innemu.
Człowiek, który kryzys zaufania ma już za sobą, być może żyje jego skrawkami, który reanimował obumarłe serce dzięki miłości, stracił swoje skrawki, stracił właściwie wszystko poza „tą jedną osobą, która go potrzebuje”.  Zrezygnował też z obrony rozszczepienia – tej broniącej go agresji w formie Jokera – pozwalając, by cierpienie swobodnie przelewało kruche naczynie jego wrażliwości. 
 
Arthur przyznaje się do winy, publicznie wyrzeka się Jokera, później zrezygnuje z pomocy jego wyznawców. Może ten moment mógłby być tryumfem Erosa – gdyby Quinezel tak znacząco nie opuściła sali rozpraw.
 
I to jest moment, w którym układ taneczny Todda Phillipsa, zaczyna się wyraźnie różnić z Freudowskim oryginałem. Część Tanatosa nastawiona na obronę jednostki – Joker – umiera w sądzie, a może poprzedniej nocy w więzieniu – a ta będąca projekcją świata–prześladowcy, ożywa w formie osaczającej destrukcyjnej siły. Widzimy złamanego człowieka, który rezygnuje nawet z psychotycznych obron, i napierającego na niego kolejne ciosy.

Jego skrucha nie zostaje doceniona, społeczeństwo skazuje Arthura Flecka.
Jednak kulminacyjny cios to ten, na który wszyscy czekali, o którym Arthur śnił już od połowy filmu, wiedząc w głębi, że to ten go zabije. Quinzel opuszcza Arthura.
Może więc do litanii zawiedzionego zaufania dołożyć najcięższe ogniwo;
- miłość to kłamstwo.  
Reanimowane przez Erosa serce zostaje przebite jego strzałą. Tanatos wchłania Erosa i razem zadają ostateczny cios. Zdecydowanie wbrew teorii psychoanalizy; taniec się zakończył; człowiek odarty z obronnej agresji doświadczył absolutnego zła, które okazało się realne – spełniając lęk podstawowy. Arthur Fleck pokazał miękki brzuch – i został w niego ugodzony – wielokrotnie.  Nie tylko metaforycznie ale i w głęboko symbolicznym obrazie.. i dźwięku, którego Todd Phillips nam nie oszczędził.

W "Joker: Folie à Deux" Todda Phillipsa ustaje taniec Erosa z Tanatosem – ten drugi zwycięża, czemu tak kategorycznie sprzeciwiał się Freud. Jakby film zamykała pointa; śmierć pokonała miłość, odwrotna do Jezusowego „miłość pokonała śmierć”.  Jakby autor z taoistycznego symbolu równowagi między dobrem a złem, wymazał całe yang – cofając się jeszcze po tą małą, białą kropeczkę w polu yin – by stworzyć „psychologicznym horror”, w którym fascynująco i wdzięcznie wciąga nas w historię, realizującą najmroczniejsze ludzkie lęki.

Poruszył mroczne, głęboko schowane pytania – nie tylko nie pomagając znaleźć na nie odpowiedzi, ale wręcz tworząc świat, w którym nie jest ona możliwa, który okazuje się zły, tak zły, że zaufanie i nadzieja umierają a odsłonięta wrażliwość zostaje złamana jakąś horrendalną ilość razy.

Świat, w którym nie ma; sensu, dobra, nadziei, w którym miłość musi zawieść, niewinność przegrać, przyjaciel umrzeć, dobro skorodować lub okazać się maską, w którym nie ma szansy obrony.

Jakby na egzystencjalne pytanie o istnienie zła odpowiedział; istnieje zło, nic poza i ono Cię zniszczy. Po co?  Na to pytanie odpowiedź zna Todd Phillips, a każdy z nas może gdybać.

Myślę, że to film dla osób, które albo mają blisko do przepełnionej czary cierpienia albo potrafią i chcą przyjmować różne doświadczenia wewnętrzne, także te, które nie wydają się atrakcyjne. Myślę też, że dla tych pierwszych ten film może być niebezpieczny.

Na pewno nie jest dla tych, którzy nie tolerują własnej słabości i tym tłumaczyłabym ilość pogardliwych i agresywnych komentarzy, nie doceniających realnego kunsztu "Joker: Folie à Deux". Podejrzewam, że wielu zareagowało na ten obraz mechanizmami obronnymi, chroniącymi dostęp do poruszanych kwestii – i chyba się z tego cieszę. Mi osobiście film się podobał, bo potrafi obudzić doświadczenie emocjonalne, natomiast skrytykowałabym go za to, że w swoim ostatecznym wymiarze sprzedaje nam bardzo mroczne kłamstwo. Tym niebezpieczniejsze, że będące częścią prawdy.

Tak, zło jest, ale jest też i dobro.  Ludzie zawodzą zaufanie ale też okazują się go godni. Przyjaciele nie zawsze umierają, miłość na zawsze zawodzi, dobrzy ludzie istnieją – warto ich zauważać, życie może mieć sens a jeśli jesteś szczęściarzem to zrozumiesz też, co mam na myśli, mówiąc, że istnieje Bóg.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Joker: Folie à Deux
Dobrze pamiętam ten deszczowy, październikowy dzień, w którym wybrałem się do jednego z wrocławskich kin,... czytaj więcej
Recenzja Joker: Folie à Deux
Kontynuacja "Jokera" z 2019, będącego wielkim sukcesem, zarówno pod względem artystycznym, jak i zdobytej... czytaj więcej
Recenzja Joker: Folie à Deux
Arthur Fleck oczekuje na rozprawę sądową, będąc osadzonym w więzieniu dla obłąkanych w Arkham. Tam też... czytaj więcej