Recenzja filmu

Koniec z Hollywood (2002)
Woody Allen
Woody Allen
Téa Leoni

Koniec z Hollywood

Woody Allen jest jednym z moich ulubionych reżyserów. Przyznam, że nie znam się zbytnio w tej materii i nie rozróżniam poszczególnych twórców, ale tego pana zapamiętałem od razu - co zresztą
Woody Allen jest jednym z moich ulubionych reżyserów. Przyznam, że nie znam się zbytnio w tej materii i nie rozróżniam poszczególnych twórców, ale tego pana zapamiętałem od razu - co zresztą bardzo dobrze o nim świadczy. Pierwszym filmem jego autorstwa, jaki wpadł mi w oko, był nieziemski "Zelig". "Koniec z Hollywood" niestety nie jest, według mnie, tak dobre, ale również trzyma wysoki poziom. Film obraca się wokół jednego bohatera - byłego genialnego reżysera filmowego, który teraz trzyma się na powierzchni, kręcąc szmirowate reklamówki w Kanadzie. Po powrocie do Nowego Jorku - jego ukochanego miasta - los się jednak życzliwie uśmiecha. Jego młodsza o czterdzieści lat dziewczyna, Lori (Debra Messing) przekazuje mu informacje, iż dostał angaż. Ma nakręcić mroczny film w sceneriach rodzinnego miasta. Jedynym haczykiem jest osoba jego szefa, który jest... mężem jego byłej żony. Produkcja ta nie byłaby niczym specjalnym, gdyby nie tradycyjne Allenowskie zawiązanie akcji. Val Waxman (Woody Allen) traci wzrok - podczas kręcenia pierwszej sceny filmu! Przyznam, że się świetnie ubawiłem podczas oglądania, choć niektóre sceny wydawały mi się zbyt długie, przez co oglądanie mogło się zrobić męczące. Nie mniej jednak, słuchanie tekstów ślepego reżysera jest świetną pożywką dla mózgu - jak wiadomo Woody preferuje bardziej wyszukane dowcipy. Chociażby imiona trzech postaci: Val, Hal i Al - może przypadkowa zbieżność, a może zamierzony efekt. Zastanawiało mnie jeszcze nazwisko producenta filmowego - Hal Yager (Treat Williams). Czyżby nawiązanie do superkomputera z "Odyseji kosmicznej" oraz "Star Treka", w którym ziemski Voyager, został przechrzczony na Vger? Nie ma tu za bardzo co pisać o montażu i dźwięku. Jest po prostu poprawny i można mu nic zarzucić. Jednak "Koniec z Hollywood" po prostu nie jest filmem, po którym można by się było spodziewać jakiś fajerwerków - i dobrze zresztą. Jest to kawał solidnej, reżyserskiej roboty, godnej nazwiska Allena. Można spokojnie polecić fanom tego autora, jak również amatorom wytrawnych komedii.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Przyszedł oto dzień, w którym pierwszy raz w pełnym stopniu zachłysnąłem się nowym filmem Woody'ego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones