Recenzja filmu

Król Trupiogłowy (1986)
George Pavlou
David Dukes
Ronan Wilmot

Przebudzenie zła

"Rawhead Rex" jest ekranizacją jednego z opowiadań Clive'a Barkera, które pochodzi z trzeciej części "Księgi krwi". Reżyserii filmu podjął się George Pavlou, jednak Clive Barker czuwał nad
"Rawhead Rex" jest ekranizacją jednego z opowiadań Clive'a Barkera, które pochodzi z trzeciej części "Księgi krwi". Reżyserii filmu podjął się George Pavlou, jednak Clive Barker czuwał nad przebiegiem prac. Napisał bowiem do niego scenariusz, lecz nie miał większego wpływu na samą realizację.  Na wstępie muszę nadmienić, że fabuła jest bardzo ciekawa i jednocześnie wciągająca. Głównym bohaterem filmu jest Howard Hallenbeck, pisarz, który przyjeżdża wraz z rodziną do niewielkiego miasteczka w Irlandii. Interesują go miejsca dawnych kultów, które kiedyś były tu odprawiane. Chce napisać na ten temat książkę, jednak szybko zauważa, że tutejsi mieszkańcy zachowują się bardzo dziwnie i nie są zbyt przyjaźnie do niego nastawieni. Wkrótce dochodzi do dziwnego wydarzenia - w miasteczku rozpętana zostaje burza. Okazuje się, że tutejszy rolnik, który chciał usunąć ze swojego pola olbrzymi kamień, narusza spokój bestii od dawna spoczywającej pod ziemią. Rozwścieczone monstrum wyrusza w miasto, aby zabijać... Jak już wcześniej wspomniałem, fabuła jest naprawdę interesująca. Z ciekawością śledzi się dalszy przebieg wydarzeń filmu. Napięcie starannie budowane od początku potęgują nieprzyjazne krajobrazy irlandzkiej prowincji, które powodują uczucie niepewności i co ciekawe atmosferę osaczenia. Pozytywnie wypada także kościół oraz witraże, które odwzorowano bardzo starannie. Scenariusz napisany przez Clive'a Barkera również należy zaliczyć do udanych. Aktorstwo jak to zwykle w tego typu produkcjach bywa jest bardzo przeciętne. Nikt niczym specjalnie się nie wyróżnił za wyjątkiem David Dukesa, który wcielił się w postać głównego bohatera. Jako jedyny wybił się ponad przeciętność pod względem aktorstwa i starannie odtworzył obraz zdesperowanego ojca po utracie syna. Kolejną zaletą filmu jest muzyka autorstwa Colina Townsa, która mimo iż nie odgrywa większej roli, stanowi mocne ogniwo całości. Przeplatają się tu motywy nacechowane harmonią, ale i chaosem. Są to bardzo proste kompozycje, jednak trzeba przyznać, że wpadają w ucho. Główną ujmą całej produkcji jest chyba postać tytułowego potwora. Trupiogłowy, w którego wcielił się mierzący 211 centymetrów Heinrich von Schellendorf, może 20 lat temu potrafił wzbudzić postrach wśród widzów, jednak teraz jego wygląd może wywołać jedynie ironiczny śmiech. Wygląda on niestety bardzo sztucznie, żeby nie powiedzieć tandetnie. Momentami może się wydawać, że kostium został zlepiony jakąś tanią gumą. Do tego należy dodać oczy, które przypominały raczej czerwone żarówki. Ma to swój urok, ale strachu w tym niestety za grosz. Zakończenie wydaje się sztampowe i co tu dużo ukrywać przewidywalne. Sama końcówka pozostawiła oczywiście otwartą furtkę dla powstania kontynuacji, której nikt do tej pory się nie podjął. Efektów gore nie uświadczymy tutaj zbyt wiele, jednak na ich wykonanie raczej nie można narzekać. W pamięć za to zapada scena, w której to tytułowy "bohater" oddaje mocz na jednego z księży. Nietuzinkowy, a zarazem śmieszny to pomysł, ale obowiązkowo trzeba tu wspomnieć, że literacki pierwowzór charakteryzuje się zdecydowanie bardziej odpychającymi scenami, a jego całość ma nader bluźnierczy wydźwięk. Film został pozbawiony przez twórców bardziej kontrowersyjnych sekwencji, ale to chyba dobrze, bo trudno by sobie wyobrazić, aby niektóre z nich brylowały na ekranie. Z powyższego opisu łatwo wysnuć wniosek, że "Rawhead Rex" to produkcja niezmiernie kiczowata i co by nie mówić przez większość już zapomniana. Wielu osobom mnóstwo rozwiązań zawartych w filmie z pewnością nie przypadnie do gustu, dlatego poleciłbym im obejrzenie nieco lepiej wykonanych "monster movie" jak choćby powstały 2 lata później "Dyniogłowy" Stana Winstona. Jestem jednak przekonany, że koneserzy gatunku dostrzegą tu jakieś pozytywy i z całego seansu po prostu mogą być usatysfakcjonowani. Mi w szczególności do gustu przypadł klimat całej opowieści, bo reszta raczej nie jest rozrywką wysokich lotów.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones