Recenzja filmu

Maksymalne przyspieszenie (1986)
Stephen King
Emilio Estevez
Pat Hingle

Mocny Beton

Każdy widz wie, że filmy bywają różne, jedne to wybitne dzieła, inne totalne nieporozumienia. Gdzieś między nimi egzystuje inna kategoria - kategoria Betonu, filmu zwykle będącego horrorem,
Każdy widz wie, że filmy bywają różne, jedne to wybitne dzieła, inne totalne nieporozumienia. Gdzieś między nimi egzystuje inna kategoria - kategoria Betonu, filmu zwykle będącego horrorem, thrillerem, filmem SF lub sensacyjnym, który mimo tego, że jest słaby, nielogiczny, fabularnie prosty jak budowa cepa, wywołuje u widza dość pozytywne wrażenia i sprawia, że widz chętnie obejrzy go n-ty raz, by poprawić sobie humor. Czasami z sentymentu, a czasami ze względu na jego urok. Właśnie takim filmem jest dla mnie "Maksymalne przyspieszenie".

Fabularnie jest zbyt skomplikowana, nie jest też zbyt nowatorska. Kosmiczna moc  zaczyna kierować wszelkim sprzętem elektrycznym, elektronicznym, mechanicznym itd, generalnie wszelkimi maszynami stworzonymi przez człowieka. Wyjątkowego pecha w tej sytuacji ma załoga i klienci stacji benzynowej "Dixie Doy", bo właśnie tę stację kierowane przez siły kosmiczne ciężarówki wybrały sobie za "jadłodajnię", zresztą wybrały fatalnie, bo jak się okazało, właściciel tej stacji miał w piwnicy arsenał godny sił zbrojnych niedużego państwa z wyrzutniami rakiet na czele. Ludzie ze stacji muszą więc stoczyć heroiczny bój z maszynami.

Za niesamowity plus tej produkcji należy uznać muzykę. King wybrał wspaniałych twórców, australijskich rockandrollowców z zespołu AC/DC. Ich muzyka, którą świetnie wkomponowano w film, to kolejny argument za tym, by obejrzeć "Maksymalne przyspieszenie".

Film ten, jak wspomniałem na początku, jest Betonem, typowym kinem klasy B, jednakże nie jest tak zły, jak produkcje typu "Zabójcze mrówki/małpy/węże/pszczoły/komary". To raczej przyjemny obraz do obejrzenia w sobotni wieczór - dość śmieszny, wręcz komediowy, nawet jeśli efekt nie był zamierzony. Nie należy się po nim spodziewać ani świetnej fabuły, ani genialnej gry aktorskiej, ani tym bardziej mistrzowskiego mrocznego klimatu pokroju serii "Obcy", chociaż klimat ma, charakterystyczny dla kina klasy B - tandety i kiczu. Można o nim powiedzieć, że to Beton bardzo mocny, wręcz zbrojony i można zaliczyć go do klasyki gatunku, obok takich "arcydzieł" jak: "Martwica Mózgu" seria "Martwe zło" czy sensacyjne "Komando". Dzieło to skierowane jest przede wszystkim dla ludzi nie podchodzących do kina śmiertelnie poważnie, dla fanów Betonu.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Maximum Overdrive" - brzmi nieźle, prawda? A co ten tytuł tak naprawdę znaczy? W gruncie rzeczy - nic.... czytaj więcej
Wielu pisarzy i aktorów marzy, by stanąć za kamerą. Tego też zapragnął Stephen King i zrealizował... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones