Recenzja filmu

Milczenie Lorny (2008)
Jean-Pierre Dardenne
Luc Dardenne
Arta Dobroshi
Jérémie Renier

Przemilczane człowieczeństwo

Zastanawiałeś się kiedyś, czym jest dla Ciebie normalne życie? Ile musiałbyś poświęcić, aby je zdobyć? I co byłbyś w stanie zrobić, aby je odzyskać, gdybyś je kiedyś utracił? Lorna (Arta
Zastanawiałeś się kiedyś, czym jest dla Ciebie normalne życie? Ile musiałbyś poświęcić, aby je zdobyć? I co byłbyś w stanie zrobić, aby je odzyskać, gdybyś je kiedyś utracił?

Lorna (Arta Dobroshi) to imigrantka, która właśnie otrzymała belgijskie obywatelstwo. Jest o krok od normalności, tak bardzo upragnionej. Ma pracę, ukochanego za granicą, wiedzie typowy, zdawałoby się, żywot. Jak się jednak okazuje, jej współlokator to mężczyzna przez nią opłacony, z którym małżeństwo miało jej dać nowy dowód tożsamości. Nie byłoby w tym nic dziwnego, przecież to dość powszechny proceder, gdyby nie fakt, że Claudy (Jérémie Renier) jest narkomanem, a Lorna nie planuje rozwodu, lecz upozorowanie śmierci z powodu przedawkowania.

Oczywiście imigrant nigdy nie jest tak naprawdę sam. I tak Lorna nie działa w pojedynkę. Właściwie nie działa w ogóle – wykonuje tylko polecenia. Jest uwikłana w system iście niewolniczy, gdzie sympatie narodowościowe czy miłość to, jak się ma okazać, tylko pozory. Nie wiążą jej łańcuchy, mogłaby protestować, ale tego nie robi. Usidla ją nadzieja lepszego jutra i ułuda, że kiedyś ten koszmar musi się skończyć. Pytanie tylko kiedy? Skoro fikcyjne owdowienie pociąga za sobą kolejne fikcyjne małżeństwo, gdzie jest koniec?

Oglądając "Milczenie Lorny", zastanawiamy się, jakie są koszty naszych marzeń, jak daleko można zajść, aby ulżyć sobie w tej udręce codzienności, w pościgu za szczęściem. Zdaje się ono prowadzić do całkowitego zatracenia się. Zostajemy skonfrontowani z zatarciem się granicy między człowieczeństwem a bezdusznością. Doznajemy tego złowieszczego oświecenia, że nosimy w sobie gen autodestrukcji, że pogoń za tym, co tak ludzkie, może doprowadzić do zabicia humanizmu.

Jakkolwiek dramatyczne by nie było przesłanie filmu, jest ono opowiedziane nad wyraz spokojnie, bez histerii, bez rozpaczy. To ten dystans i cisza sprawiają, iż jest to dzieło tak dojmujące i uderzające. Tym bardziej odczucia widza są tak skrajnie odmienne. Rodzi się cichy gniew, sprzeciw: jak można tak z zimna krwią, z takim wyrachowaniem? Jednak w miarę postępującego rozpadu w bohaterce także narasta poczucie litości, potem zrozumienie własnej krzywdy. Gdy Lorna zaczyna walczyć o siebie, w nas pojawia się nadzieja.

Choć nie jest to film na miarę wielkich dzieł i wielkich pytań Kieślowskiego czy innych jemu podobnych, jednak z całą pewnością przypomina, że na nas, zamkniętych w bezpiecznych granicach Unii Europejskiej i jej dobrobytu, świat się nie zamyka. A nawet gdyby tak było, walkę o nas samych musimy staczać nieustannie. Szczególnie, jeśli zwrócić uwagę na pewne zjawiska takie jak liberalizacja prawa aborcyjnego, wzrost handlu narkotykami, rozprzestrzenianie się przestępczości zorganizowanej, wkraczającej w zwyczajne, zdawałoby się do tej pory odizolowane, życie. Reżyser stara się uświadomić, jak granica dramatycznych wyborów przybliża się i powoli wkracza w codzienność. Bez nachalności, ale niezwykle skutecznie pokazuje, jak moralna szarość pochłania coraz więcej z tego, co do tej pory było nietykalne. Pyta, jaką każdy z nas przybierze postawę wobec nowej rzeczywistości, delikatnie uczula i przygotowuje. Nie do życia, do akceptacji faktu, że coraz trudniej żyć dobrze, w zgodzie z sobą.

"Milczenie Lorny" to historia indywidualnych zmagań, w której twórca stara się nie ujawniać pochodzenia bohaterki najdłużej, jak to możliwe, by wnieść do filmu element uniwersalizmu opowieści, nadania jej charakteru rozmycia czasoprzestrzeni, aby uciec od zbędnych dywagacji nad polityką imigracyjną, ksenofobii, aby nie narażać się na jałowe dysputy mogące rozmyć sedno sprawy. Nie udało się to całkowicie, ale warto docenić starania, bo samo dzieło wiele wnosi do dorobku współczesnych portretów przeciwko upadkowi kondycji człowieka. To film ważny, niezwykle wrażliwy i przewrotnie przerywający milczenie. Jak rzadko który skłania do rozmowy, głównie z samym sobą.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Milczeć można na głos. Główna bohaterka "Milczenia Lorny" wcale nie jest milczkiem, mówi dużo i mówić się... czytaj więcej
Bracia Dardenne po praz kolejny postanowili nam udowodnić, że epidemia relatywizmu moralnego szerzy się w... czytaj więcej
Na wstępie od razu przyznam się, że jest to pierwszy film braci Dardenne, jaki obejrzałem. Dlatego nie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones