Recenzja filmu

Poradnik pozytywnego myślenia (2012)
David O. Russell
Bradley Cooper
Jennifer Lawrence

Światełko w tunelu

Russell – bardzo po amerykańsku – pokazuje konieczność pozytywnego ukierunkowania tej negatywnej energii, szukania (jak mówi Pat) "światełka w tunelu". Stąd też świetna scena z wyrzuceniem
Było już? Jasne, że było. Kryzysy zażegnywane w rodzinnym gronie wbrew wewnętrznym patologiom to temat przeciętnej amerykańskiej słodko-gorzkiej "niezależnej" komedii. Ile podobnych filmów gości co roku w programie Festiwalu Sundance? Od jakiegoś czasu tego typu produkcje mają również swoje stałe miejsce w wyścigu oscarowym. "Fighter", poprzedni film Davida O. Russella, mimo sportowego naddatku, też jakoś wpisywał się w tę tendencję. Ale dopiero "Poradnik pozytywnego myślenia" przynosi podręcznikową realizację wzorca. O talencie reżysera świadczy fakt, że potrafi on wynieść ten cokolwiek używany materiał ponad przeciętną.

Elementy składowe są dobrze znane i w różnych konfiguracjach powracają w kolejnych podobnych do siebie filmach. Również tu. Jest epizod w szpitalu psychiatrycznym, z obowiązkową sceną udawanego połykania tabletki. Jest trauma, poczucie winy i seanse z psychoterapeutą. Są trudne relacje na linii ojciec-syn. Jest niedoskonały, ale wyzwalający publiczny występ bohaterów (pamiętacie "Małą Miss"?). I – przede wszystkim – jest kolejna "Manic Pixie Dream Girl". Ten uknuty przez pewnego krytyka termin określa niezbędną w realizowanej tu konwencji postać ekscentrycznej, postrzelonej dziewczyny. Szkopuł w tym, że nie jest to postać z krwi i kości, a raczej mechanizm fabularny służący wyzwoleniu głównego (męskiego) bohatera od jego nerwic. Sztandarowy przykład? Postać kreowana przez Natalie Portman w "Powrocie do Garden State".

Ową "maniakalną" dziewczyną jest tu oczywiście Tiffany (Jennifer Lawrence) i momentami jest ona zbyt przejaskrawiona (patrz: scena, gdy przegaduje Roberta De Niro). Mimo to Lawrence całkiem nieźle wypada w tej roli. Cóż, jednym z głównych talentów Russella jest w końcu zarządzanie aktorskim zespołem. Nie bez powodu "Poradnik" to kolejny jego film z rzędu zbierający oscarowe nominacje dla (niemal) wszystkich głównych wykonawców. I przy okazji kolejny portret dysfunkcyjnej rodziny z fundamentem w osobie silnej kobiety. Jacki Weaver zresztą była już podobną szarą eminencją w "Królestwie zwierząt". Ale tutaj jest w tym suflerowaniu bardziej dyskretna, a familijne konflikty łagodzi smutnym uśmiechem i… przekąskami. Aktorsko brylują jednak przede wszystkim mężczyźni. Bradley Cooper po raz pierwszy dostaje szansę zagrania czegoś więcej niż szelmowskiego uśmieszku i uroku osobistego. Jego Pat to zmagający się z chorobą dwubiegunową facet zdeterminowany, by naprawić błędy przeszłości. Pozytywna filozofia bohatera nieraz jednak prowadzi go na manowce. Cooper jest świetny w emanowaniu ambiwalentną energią – nigdy nie wiemy, czy wyniknie z niej jakiś cud czy kolejna katastrofa. Robert De Niro jako opętany nerwicą natręctw i skłonny do napadów agresji Pat Senior to kolejny wulkan w stanie niepewnego spoczynku, wypadek czekający na wydarzenie się. Pod maską twardziela skrywa wrażliwość, której nie potrafi wyrazić inaczej niż w przejawach obsesyjnej kontroli. Ten typ to specjalność De Niro – nie ma więc mowy o rewolucji – ale dawno nie widzieliśmy go w czymś tak rasowym. Gdy wszystkie te cztery osobowości spotykają się we wspólnej scenie, z ekranu sypią się iskry.

W ich krzesaniu pomaga oczywiście pełen żywych dialogów (np. kolejne gafy popełniane przez szczerego do bólu Pata) zwarty scenariusz i szybkie tempo prowadzenia narracji. Kamera wciąż buja się w pijackim tańcu, odzwierciedlającym skołowanie Pata. Powracają szybkie najazdy, zbliżenia na twarz którejś z postaci – skracające dystans i wchodzące z butami w prywatność. To wtargnięcie jest Russellowi konieczne do analizy rodzinnych więzi w czasach kryzysu. Neurozy dręczące familię Solitanów mogą być bardziej ewidentne niż u innych, ale nie znaczy to, że ma je ona na wyłączność. Złe emocje podkręca rzeczywistość gospodarcza rozpięta między potrzebą posiadania nowego iPoda a trudami wiązania końca z końcem, prowadzącymi na przykład do hazardu oraz innych prób sublimacji. Przyjaciel Pata zwierza mu się, że wytchnienie od napędzanych ekonomicznym dołkiem stresów dają mu jedynie chwile spędzone w garażu na słuchaniu Metalliki i wyżywaniu się na sprzętach domowych. Russell – bardzo po amerykańsku – pokazuje konieczność pozytywnego ukierunkowania tej negatywnej energii, szukania (jak mówi Pat) "światełka w tunelu". Stąd też świetna scena z wyrzuceniem przez okno "Pożegnania z bronią" Hemingwaya – na znak protestu wobec brakującego tej powieści happy endu. Ta recenzja jednak happy end ma. Wszystko już było? Ba. Ale rzadko w tak dobrym wydaniu.
1 10
Moja ocena:
8
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Szkoda, że tego typu filmy nie pojawiają się w kinowych repertuarach w okolicach walentynek. Zamiast... czytaj więcej
Pat Solitano (Bradley Cooper) nie miał ostatnio dobrej passy. Spędził 8 miesięcy w zakładzie... czytaj więcej
W jaki sposób odrodzić krytykowany zewsząd gatunek filmowy, zwany komediami romantycznymi? Na to pytanie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones