Recenzja wyd. DVD filmu

Redukcja (2006)
Christopher Smith
Toby Stephens
Claudie Blakley

Zwolnienia grupowe

Kto świetnie bawił się podczas seansu znakomitego "Shaun of the Dead" Edgara Wrighta, ten oglądając "Redukcję", poczuje się jak w domu - to ten sam kinowy klimat.
Któż z nas nie marzy o pracy w wielkiej korporacji, najlepiej takiej międzynarodowej, której produkty sprzedawane są na całym świecie. Być trybikiem w wielkiej machinie. Wzdychać głęboko na samą myśl o tych wszystkich dobrodziejstwach, jakie oferuje FIRMA. Ten wyśniony własny boks z biurkiem zawalonym stertą papierów czy niezapomniane wyjazdy integracyjne. Odbyć podróż życia do jakiegoś odległego zakątku globu z grupą współpracowników, z którymi na co dzień dzielimy smutki i radości zawodowego życia.

Pracownicy Palisade, potężnej firmy zbrojeniowej, zostali właśnie wysłani do hotelu znajdującego się w malowniczych węgierskich lasach, by jeszcze bardziej zacieśnić łączące ich więzy. Niestety, nie wszystko jest tak, jak powinno. A to kierowca autobusu nagle odmawia dalszego kierowania, a to pensjonat nie wygląda jak w folderze. Jednym słowem proza szarego korporacyjnego żywota. Prawdziwe kłopoty zaczną się, gdy nasi bohaterowie odkryją, że w okolicy nie są sami.



Na wstępie należy uczciwie zaznaczyć, że dzieło Anglika to nie jest typowy bezmyślny slasher, w którym przy akompaniamencie hektolitrów tryskającej krwi po kolei  skreślać będziemy z listy żyjących kolejnych bohaterów i na tym skończy się nasza zabawa. Widzowie oczekujący tego typu rozrywki będą najprawdopodobniej rozczarowani tym, co zobaczą na ekranie. Christopher Smith oferuje nam bowiem, w swoim drugim pełnometrażowym filmie w karierze, zdecydowanie więcej.

Kto świetnie bawił się podczas seansu znakomitego "Shaun of the Dead" Edgara Wrighta, ten oglądając "Redukcję", poczuje się jak w domu – to ten sam kinowy klimat. Tak jak u niedoszłego reżysera "Ant-Mana" groza w perfekcyjnych proporcjach mieszała się z humorem i groteską, tak i u Smitha będziemy się raczej śmiać niż zakrywać głowę kocem, chociaż… Co prawda pomiędzy tymi dwoma obrazami jest różnica co najmniej jednej bądź dwóch klas, to jednak i twórca "Severance" ma też kilka asów w rękawie. Sam scenariusz jest niezwykle przewrotny i pod płaszczykiem niewyszukanego slashera stanowi w zasadzie przestrogę dla tych, którzy nawet zupełnie nieświadomie czynią zło – strzeżcie się, bo w najmniej spodziewanym momencie może ono do was wrócić w dość niespodziewanej formie.



Jest w filmie co najmniej kilka scen plasujących Anglika w segmencie twórców obdarzonych kapitalną filmową wyobraźnią. Sekwencja, w której kolejni wycieczkowicze snują wizje na temat historii miejsca swojego pobytu – rewelacja. Nie sposób nie zaśmiać się oglądając sposób, w jaki ranny zostaje pierwszy pracownik – piękne przełamanie konwencji slashera. Smith co i rusz igra z oczekiwaniami widza, rozprawia się kliszami, a przy tym nie pozwala mu się nudzić nawet przez chwilę. Z wielkim wyczuciem bawi się również gatunkową schematycznością swoich postaci. Całość jest też zaskakująco dobrze zagrana. Śledząc poczynania Danny Dyera i spółki, trudno pozbyć się wrażenia, że momentami aktorzy podczas kręcenia "Redukcji" musieli mieć niezły ubaw.

Obraz Christophera Smitha stanowi doprawdy wybuchową mieszankę, która daje całą masę filmowej frajdy. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak wyśmienicie bawiłem się, oglądając kino z tego gatunku. Gromkie brawa jak najbardziej zasłużone.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Praca w korporacji ma to do siebie, że angażuje całego człowieka. Prawdziwa firma zapewni nam nie tylko... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones