Debiut reżyserski Rebecci Lenkiewicz, autorki scenariuszy do “Idy” czy “Jednym głosem”, zapowiadał się obiecująco. Ekranizacja powieści Deborah Levy przenosi matkę i córkę, Rose (Fiona Shaw) i
Debiut reżyserski Rebecci Lenkiewicz, autorki scenariuszy do “Idy” czy “Jednym głosem”, zapowiadał się obiecująco. Ekranizacja powieści Deborah Levy przenosi matkę i córkę, Rose (Fiona Shaw) i Sofię (Emma Mackey), do rozgrzanej słońcem Almeríi, gdzie szukają pomocy u enigmatycznego doktora Gómeza (Vincent Perez). Równolegle Sofia odkrywa własną niezależność, wikłając się w romans z artystką Ingrid (Vicky Krieps). Tematyka miała więc potencjał, by stać się mocnym dramatem.
Nikos Nikolopoulos
Film broni się jednak głównie obsadą. Emma Mackey potrafi oddać stłumioną frustrację i drobne pęknięcia w emocjach bohaterki, Shaw z pasją kreuje kapryśną, momentami zabawną, momentami bolesną Rose, a Krieps wnosi oddech wolności, nawet jeśli jej postać pozostaje powierzchownie zarysowana. Aktorzy starają się tchnąć życie w materiał, który nie daje im wiele do grania.
Największym problemem "Słonego lata" jest narracja. Próba przełożenia wewnętrznej, pierwszoosobowej powieści na język kina kończy się brakiem wyrazistych motywacji i słabo nakreślonymi bohaterami. Film mnoży symbole, sugeruje traumy i skomplikowane relacje, ale ostatecznie nie pogłębia żadnego z tych wątków. Historia miłości Sofii i Ingrid urywa się, nim nabiera wiarygodności, a relacja matki i córki rozładowuje się dopiero w finałowych minutach – zbyt późno, by nadać całości wagę.
Nikos Nikolopoulos
Nikos Nikolopoulos
Lenkiewicz potrafi stworzyć sugestywną atmosferę: plaże, upał i wszechobecny niepokój budują nastrój, który jednak szybko okazuje się fasadą. Film staje się ociężały, ospały, i choć co pewien czas rozbłyska talentem aktorskim, brakuje mu dramaturgicznej energii. W rezultacie "Słone lato" pozostaje ładnym obrazkiem o wielkich ambicjach, który rozpływa się w letnim marazmie.