Recenzja filmu

Siekierezada (1985)
Witold Leszczyński
Edward Żentara
Ludwik Pak

Poza elipsą

"Tam poza elipsą bardzo rzadko się bywa, przeważnie jest się tu – na wisience".  Zdanie wypowiedziane w końcowych fazach filmu przez Michała Kątnego (Daniel Olbrychski) widz może odbierać jako
"Tam poza elipsą bardzo rzadko się bywa, przeważnie jest się tu – na wisience".  Zdanie wypowiedziane w końcowych fazach filmu przez Michała Kątnego (Daniel Olbrychski) widz może odbierać jako pewien rodzaj zakamuflowanej odpowiedzi na dręczące głównego bohatera wątpliwości, pytania, na które nikt z otaczających go osób nie potrafi odpowiedzieć. My, oglądając film, nie jesteśmy w dużo lepszej sytuacji niż wspomniani kamraci Jana Pradery (Edward Żentara). Także niewiele wiemy o nowym pracowniku sezonowym na ścince.  On sam wydaje się niechętny do mówienia o sobie, a jednocześnie sprawia wrażenie kogoś niezwykle otwartego na kontakt z innymi ludźmi. Pojawiająca się w jednej scenie kobieta niekoniecznie jest tą, która go porzuciła, czy tą, od której on zdecydował się odejść. Nie pada ani jedno słowo mogące nam to sugerować. Możemy jedynie domniemywać, czym lub kim jest tajemnicza "Gałązka Jabłoni".  Za tym określeniem ukrywać się może ukochana kobieta, ale także może chodzić tu o Boga, którego oziębłości Pradera nie potrafi już znieść lub, po prostu, zatracane coraz bardziej poczucie sensu egzystencji. W moim odczuciu każdy widz po zakończonym seansie inaczej zinterpretuje tęsknotę Janka Pradery za "Gałązką Jabłoni" i nada tej tęsknocie zgoła odmienne znaczenie.

W dziele Witolda Leszczyńskiego mistrzowski popis aktorstwa bez wątpienia zaserwowali nam Żentara i Olbrychski. Ten pierwszy z powodzeniem wcielił się w postać człowieka ambiwalentnego, cierpiącego z powodu swojej samotności w tłumie, a jednocześnie godzącego się na taki stan rzeczy. Mimika twarzy aktora doskonale oddaje charakter "buntownika najłagodniejszego z możliwych". Postać Michała Kątnego grana przez Olbrychskiego jest dopowiedzeniem tego, o czym Pradera zdecydował się milczeć. Na uwagę zasługuje szczególnie scena, w której gajowy wyraźnie kpi z Kątnego, a ten z lekkim uśmieszkiem podtrzymuje tę kpinę. Tymczasem, najprawdopodobniej całkiem szczerze, relacjonuje on przykre wydarzenia ze swojego życia. Tak przynajmniej odbiera to siedzący obok,  z mocno przejętą miną, Pradera i każdy wrażliwy widz.

Występująca na początku i na końcu filmu muzyka Vivaldiego amplifikuje udrękę jednostki wiedzącej, co jest wartościowe, a co zasługuje na wzgardę i skazanej przez to na samotność. To ona jest według mnie głównym fundamentem filmu, przez co dzieło w odbiorze nie jest łatwe. Z ust niektórych postaci wydobywają się nierzadko słowa świadczące o wielkim rozgoryczeniu, marazmie, braku jakichkolwiek perspektyw, nie wpływa to jednak na postawę prezentowaną przez głównego bohatera i to największa z przesłanek, nie zawsze widoczna od razu, że zaliczam "Siekierezadę" do filmów z wartościowym dla nas, oglądających, przesłaniem. 
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
[center]UWAGA, SPOILERY! [/center][center]TA RECENZJA ZAWIERA TREŚCI ZDRADZAJĄCE FABUŁĘ.[/center][center]... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones