Recenzja filmu

Ułaskawienie (2018)
Jan Jakub Kolski
Grażyna Błęcka-Kolska
Jan Jankowski

Skoro nie może być lepiej, to może wystarczy, że jest dobrze?

Może to nie jest film, który cynicznego, współczesnego, nowoczesnego, instagramowego, youtubowego, wojennego lub plemiennego (niepotrzebne skreślić, potrzebne dodać) widza porwie, i który
Obejrzałem film Jana Jakuba Kolskiego "Ułaskawienie", o którym reżyser sam powiedział, że dopiero cztery lata temu po tragicznej śmierci swojej córki, dojrzał wystarczająco, by móc go nakręcić. Film, jak większość, inspirowany historiami rodzinnymi reżysera, ale jakiś taki inny.

Ze strasznie trudną do przyjęcia emocjonalnie (zinternalizowania) tezą, że nie ma "my" i "oni", że wszyscy jesteśmy "my". Że zło i dobro nie mają narodowości. Niemiec (rzecz dzieje się trochę podczas II wojny a bardziej po) może zabijać i Niemiec może ratować życie. A Polak może być dobry i Polak może też być zły. Że ten sam człowiek może raz stać po dobrej stronie, a raz po złej. Że nie ma co osądzać ludzkich wyborów. Że ludzie sami nie wiedzą czy wybrali dobrze. Że chcąc dobrze można robić niewyobrażalne zło i na odwrót. Że nie umiemy żyć, a jednak żyjemy.

I choć można było ten film nakręcić bardziej spektakularnie, po hollywoodzku wręcz i mogłoby powstać z tego międzynarodowe arcydzieło, to ani budżet tego nie umożliwił, ani reżyser, który, jak sam mówi, jakkolwiek by się nie starał, to i tak zawsze robi filmy polskie.

Na szczęście w przypadku "Ułaskawienia" słyszałem w nim mnóstwo bardzo pięknych melodii polskiej szkoły filmowej z Andrzejem Wajdą na czele.
Kino drogi z rozkładającymi się zwłokami syna, Żołnierza Wyklętego, wiezionymi przez rodziców, by je uchronić przed niekończącymi ekshumacjami, by pochować je "w spokojnej ziemi, gdzieś na górze", jest moim zdaniem ideą tak silną jak "Kanał" – ideą Żołnierza Wyklętego, którego dziś jedni głupcy próbują wynieść na nie wiadomo jakie ołtarze i odmieniają przez wszystkie przypadki, a drudzy głupcy próbują ponownie opluć, zabić i skazać na zapomnienie.

A przecież Żołnierze Wyklęci to byli tylko ludzie, próbujący żyć, choć nie wiedzieli, jak to się robi. Próbujący robić coś, w co wierzyli. Że o ojczyznę się walczy. Do końca. Młodzi ludzie, którzy powinni żyć, a nie umierać. Tyle, że żyli w bardzo nieżyciowych, śmiertelnych czasach. I w tym też ten film jest trochę z Wajdy, ale tego najlepszego, kiedy nie gloryfikował bohaterstwa za wszelką cenę. Kino drogi, na której nie ma Boga, bo gdyby był, to przecież nie dopuściłby do Auschwitz, a jednak On tyle samo na niej jest, co go nie ma. Kino, w którym dwie bardzo dojrzałe, znające się doskonale, żyjące ze sobą latami, kochające się (na pewno kiedyś) i doświadczone życiem osoby rozmawiają ze sobą mniej więcej tymi słowami:

Kim ty jesteś, człowieku? 
Nie wiem. A Ty? 
Też nie wiem. Muszę siebie poszukać w sobie.

Zgadzam się z decyzją jury z Gdańska 2018, że ten scenariusz jest świetny. Zasługiwał na główną nagrodę. Jest w tym filmie tyle dobra, że to nie do ogarnięcia. A jednocześnie to dobry film.
Coś, co mnie kompletnie położyło na łopatki, to napisana specjalnie dla Krzysztofa Globisza rola. Po udarze mózgu, który Krzysztof Globisz przeżył, słabo mówiącego i niezgrabnie poruszającego się aktora, jego przyjaciel Jan Jakub Kolski zaprosił na plan filmowy, aby zagrał wspaniały epizod. Co to może znaczyć dla aktora żyjącego do tej pory graniem, mogę sobie tylko wyobrazić. To najlepsza definicja i realizacja przyjaźni, jaką poznałem. Zrobię wszystko, by moje przyjaźnie były tej skali, choć wszystkim swoim przyjaciołom życzę, aby nigdy nie musieli jej doświadczać.

Grażyna Błęcka-Kolska zagrała trudną rolę. Czułem całe napięcie sytuacyjne, życiowe, ale utkała z tego coś przejmującego i prawdziwego. Jan Jankowski dzielnie jej towarzyszył i też z uznaniem myślę o jego kreacji.

Może to nie jest film, który cynicznego, współczesnego, nowoczesnego, instagramowego, youtubowego, wojennego lub plemiennego (niepotrzebne skreślić, potrzebne dodać) widza porwie, i który przejdzie do legendy polskiej kinematografii. Ale im dłużej na temat tego filmu myślę, tym bardziej go przeżywam i doceniam. To jest bardzo ważny i dobry film. Chciałbym, aby nasze dzieci były uczone na nim historii, bycia człowiekiem i bycia obywatelem. Żylibyśmy w lepszej Polsce, w lepszej Europie, w lepszym świecie. Tak. Dobro jest mało filmowe. Ale za to jak wielkie!

Krótko mówiąc, pomimo kilku zastrzeżeń, bardzo pozytywnie zaskoczył mnie Jan Jakub Kolski i jego "Ułaskawienie". W skali Pawlaka: warto.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jan Jakub Kolski wraca w swoim najnowszym filmie do Popielaw i kina prywatnej mitologii, zakorzenionej w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones