Mroczny dramat psychologiczny o odpowiedzialności i poczuciu winy, komentarz do okrutnych realiów wojny w Iraku i solidne kino kryminalne w jednym Oto najnowsze, ambitne dzieło twórcy "Miasta
Irackie dziecko. Amerykański żołnierz. Właścicielka dobermana. Każde z nich ma prawo, by żyć. Każde z nich ma nadzieję na lepsze jutro. Każde z nich błaga o pomoc. Lecz każde z nich pocieszenie możne znaleźć jedynie u Boga. Człowiek głuchy jest na błagania innych... Paul Haggis raz jeszcze prowadzi nas po mrocznych ścieżkach doliny Straszliwego Boga. W pierwszym po "Mieście gniewu" obrazie kinowym ludzie nawet kiedy kochają, niezdolni są pomóc bliźniemu. Świat zamieszkują grzesznicy, którzy błądzą szukając po omacku drogi rozgrzeszenia za swą ignorancję, tchórzostwo, zaślepienie i wygodnictwo. Hank Deerfield to weteran wojenny, emerytowany oficer żandarmerii, którego pewnej nocy budzi telefon informujący go o dezercji syna. Już wtedy Hank przeczuwa, lecz myśl tę skrzętnie od siebie odrzuca, że telefon ten jest konsekwencją wcześniejszego telefonu. Niewiele myśląc wyrusza do bazy oddziału syna i już wkrótce dowiaduje się, że jego syn wcale nie zdezerterował. Pocieszenie trwa chwilę, gdyż okazuje się, że Mike został zamordowany, a jego ciało poćwiartowano i spalono. Niechętnie prowadzone przez żandarmerię śledztwo, później przeniesione do policji, zacznie powoli odkrywać mroczną stronę wojskowego życia. Hank, sam niezbyt święty, z coraz większym niedowierzaniem poznaje prawdę o tym, jak wygląda służba w Iraku i jaką cenę płacą za nią młodzi Amerykanie. Jednak przede wszystkim odkryje, iż za los syna to on odpowiada, kiedy bowiem Mike wyciągnął rękę po pomoc, Hank mu tej pomocy odmówił. "W Dolinie Elah" to kolejny ambitny, wielowarstwowy obraz Paula Haggisa. To znakomite kino, lecz nie aż tak dobre jak "Miasto gniewu". Reżyser spróbował bowiem opowiedzieć kilka historii w jednym filmie i nie do końca udało mu się nad materiałem zapanować. Z jednej strony jest to kolejny obraz opowiadający o koszmarze wojny i zmianach w psychice, jakie wywołują one u żołnierzy. Z drugiej strony "W Dolinie Elah", to również klasyczna opowieść kryminalna o starym doświadczonym gliniarzu i nowym, ambitnym lecz jeszcze zielonym policjancie (a w tym przypadku policjantce). Jest to także dramat psychologiczny wnikający w relacje rodzic-dziecko czy więzi koleżeńskie. Haggis próbuje wszystkie te wątki spleść w jeden gruby warkocz. I w tych staraniach ponosi porażkę. Co chwilę pojawiają się elementy niepotrzebne, trącące sztucznością lub wymuszoną poetyckością. Powtarzanie dwa razy historii z Księgi Samuela czy wątek z Salwadorczykiem i flagą Stanów Zjednoczonych to zupełnie niepotrzebne dodatki rozsadzające rzeczywistą historię. Jednak Haggis jest reżyserem niezwykle sprawnym, dzięki czemu stworzył obraz i tak znacznie lepszy od tego, co normalnie kręci się w Hollywood. Duża w tym zasługa obsady aktorskiej. Tommy Lee Jones jest oczywiście bezbłędny potwierdzając, że 2007 rok był naprawdę jego rokiem. Nie zawiodła też Charlize Theron, a nawet Jason Patric. W zasadzie, poza statystami, wszyscy w tym filmie tworzą wyraziste, mocne kreacje, co pozwala "W Dolinie Elah" prześlizgnąć się ponad wszelkimi przeszkodami.
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu