Pogrobowcy

Assayas lekceważy scenopisarskie zasady bez ostentacji, mijając je niby od niechcenia. Dzięki temu w generalnie frustrującym weneckim konkursie "Wasp Network" wydało mi się bardzo sensowną próbą
Nie będę ukrywać: najnowszy film Oliviera Assayasa, debiutujący w weneckim konkursie zaledwie rok po premierze "Podwójnego życia" na tym samym festiwalu, nie spotkał się z ciepłym przyjęciem. Krytycy zrzędzą i obdarowują hojnie pałami; recenzenckie zestawienia zdecydowanie wygrywa inna konkursowa próba thrillera szpiegowskiego, spod ręki większego mistrza, to jest – Polańskiego. Ja jednak głosuję za Assayasem. Zostaliście ostrzeżeni. Jeśli uznacie, że jestem narratorką niewiarygodną, nic nie szkodzi. Assayas też jest narratorem niewiarygodnym. Na tym polega siła jego filmów – także tych ze środkowej półki.

Akcja "Wasp Network" rozgrywa się tuż po upadku Związku Radzieckiego na Kubie i Florydzie, w atmosferze oczekiwania, aż posypie się i reżim Fidela Castro. Na Kubie bieda aż piszczy: braki żywości, przerwy w dostarczaniu prądu. Główny bohater, pilot wojskowy Rene Gonzalez (Edgar Ramirez), ucieka do Stanów, pozostawiając w Hawanie żonę (Penelope Cruz) i kilkuletnią córeczkę. Nawiązuje kontakt z kubańską organizacją dążącą do obalenia Castro. Jego śladem podąża Juan Pablo Roqoue (Wagner Moura) – też pilot, też weteran z Angoli, flirciarz, który szybko nawiązuje kontakty z amerykańskim wywiadem.

Tyle jeśli chodzi o punkt wyjściowy fabuły – z naciskiem na "wyjściowy". Film oparty jest na faktach, konkretniej – książce brazylijskiego dziennikarza Fernando Moraisa, i kto chce, szybko może zapoznać się z całą intrygą za pomocą Google’a. Ale w końcu Assayas kręci film niejako sensacyjny, a historia nie jest szczególnie znana poza granicami Kuby, tak więc opowieść jest pełna zawijasów i pułapek, w które widz wpada na rozpędzie hollywoodzkich przyzwyczajeń, by kolejny raz zrewidować swoje sympatie i postrzeganie świata przedstawionego. W którą stronę ciążą polityczne sympatie Assayasa, chyba nie tak trudno zgadnąć – film rozpoczyna plansza informująca o amerykańskim embargo nałożonym na Kubę – ale historia tak naprawdę nie rozgrywa się pomiędzy światowym mocarstwem a krajem przegranej strony, w którym wszystko się sypie. "Wasp Network" nie opowiada o państwach, tylko o ludziach uwikłanych w politykę; Stany Zjednoczone mało Assayasa interesują, to film o "Ameryce", "demokracji" i "kapitalizmie" w głowach samych Kubańczyków, tych w Hawanie i tych na Florydzie. Miga archiwalne nagranie Fidela Castro, trochę śmiesznego, jak to bywa ze starymi dyktatorami; pojawiają się kombinatorzy spod ciemnej gwiazdy, zwykli kryminaliści, "prodemokratyczni" "ludzie interesu". Kwestie zdrady i patriotyzmu rozpatrywane są z perspektywy jednostek – bohaterstwo może być rodzinną katastrofą – a poza tym główni bohaterowie, pogrobowcy starej wojny, nie ratują świata. Intryga kręci się wokół ratowania chwiejnej, biednej gospodarki. Tylko tyle i aż tyle.

Assayas buduje thriller ze swojej starej skrzynki z narzędziami – nic więcej mu nie potrzeba. I chociaż film nie jest szczególnie ekscentryczny – gdzie "Wasp Network", a gdzie "Personal Shopper" – wodzi widza za nos w typowo assayasowski sposób. Francuz jest, jak już sobie powiedzieliśmy, narratorem niewiarygodnym: trochę się snuje, obserwuje z dystansu, nie podpowiada, co okaże się ważne w fabule, udaje zdekoncentrowanego, jakby sam nie wiedział, na czym się skupić.

Bohaterowie pojawiają się i znikają z opowieści w nieprzewidywalny sposób – ktoś, kto wydawał się głównym bohaterem, może wyparować bez śladu (niekoniecznie w stylu "Sils Marii"), kluczowy gracz pojawia się po połowie filmu, jak filip z konopii, ale też bez zbędnego huku. Jednocześnie Assayas lekceważy scenopisarskie zasady bez ostentacji, mijając je niby od niechcenia. Dzięki temu w generalnie frustrującym weneckim konkursie "Wasp Network" wydało mi się bardzo sensowną próbą kina gatunkowego – w swojej surowiźnie i dyscyplinie ukrywanej pod rzekomym rozkojarzeniem. Szpiegowski dramat, który sam skrada się na palcach, niepozorny jak każdy dobry tajny agent.
1 10
Moja ocena:
7
Laureatka IV edycji Konkursu "Powiększenie". Mieszka w Warszawie, później Grand Prix w Konkursie im. Krzysztofa Mętraka (2018). Kulturoznawczyni, pisze o serialach telewizyjnych, filmie, literaturze i... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones