Recenzja filmu

Wyspa (2005)
Michael Bay
Ewan McGregor
Scarlett Johansson

Życie w niewoli...

Filmy s-f zawsze mogliśmy dzielić na dwa rodzaje. Na przykład - nic niewnoszące opowiastki o bohaterach latających swoimi statkami po wszystkich planetach i niszczących złowrogie plemienia czy
Filmy s-f zawsze mogliśmy dzielić na dwa rodzaje. Na przykład - nic niewnoszące opowiastki o bohaterach latających swoimi statkami po wszystkich planetach i niszczących złowrogie plemienia czy armie (patrz: "Kroniki Riddicka"). Z takimi filmami mieliśmy do czynienia mniej więcej do 1995 roku, gdy na ekrany kin weszło rewelacyjne dzieło Terry'ego Gilliama po tytułem "12 Małp". Było to fantastyczne pomieszanie thrilleru i s-f, które dzisiaj uważane jest wręcz za kultowe. Mniej więcej od tamtego czasu ludzie z Hollywood zaczęli wymyślać, że s-f nie musi być gatunkiem, w którym mielibyśmy do czynienia z potworami, latającymi statkami, czy podróżami po kosmosie. Mniej więcej od tamtej pory w kinie s-f można było dopatrzyć się porządnego morału. Scenariusze obfitowały w coraz większą ilość pomysłów, które były jak najbardziej realne do urzeczywistnienia nie w ciągu następnych tysięcy lat, a nawet po 50 czy 70 latach. Całą tą teorię potwierdził przebojowy film, na którym wzorowali się twórcy "Matrixa", mianowicie "Trzynaste piętro". Mniej więcej od roku '99 mieliśmy do czynienia z coraz to lepszymi produkcjami s-f. "Wyspa" jest jedną z najlepszych surrealistycznych historii osadzonej w niedalekiej przyszłości, mieliśmy już z takimi do czynienia w przypadku kompletnie niedocenianego "Equilibrium" Kurta Wimmera, w którym pokazana społeczność zażywała Prozium - lek pozbawiający ludzi emocji i uczuć. "Wyspa" opowiada o zamkniętej społeczności ludzi, ocalałych od skażenia środowiska, które panuje na zewnątrz bunkra, w którym żyją. Jedynym miejscem, nieskażonym jest tytułowa wyspa, na która jada tylko zwycięzcy specjalnej loterii. Pewnego razu jeden z ludzi przebywających z bunkrze odkrywa prawdę o wyspie i o wszystkim, co ich otacza. Prawdę, która zmusi go do ucieczki z bunkra, wraz ze swoją ukochaną. A prawda jest taka, że wszyscy żyjący w zamknięciu są klonami bogatych ludzi. Są tak naprawdę ich "polisą ubezpieczeniową" przedłużającą życie o dobrych parędziesiąt lat. Klony, które wygrywają losowania zabija się, a ich organy przeszczepia się ich wzorcowi, żeby go wyleczyć, albo po prostu ułatwić życie. Przyznam, że pomysł na film jest bardzo oryginalny i co więcej, możliwe, że i realny w ciągu najbliższych 100 lat. W "Wyspie" mamy ukazany problem społeczno - moralny a mianowicie coś, przez co niektórzy z nas cierpią już od wieków: Człowiek za pieniądze jest w stanie zrobić wszystko. Tym bardziej, gdy wiąże się to jeszcze z "zabawą" w Boga. Według większości widzów scenarzyści kompletnie zepsuli tak wspaniały pomysł na fabułę - akcją, czyli samą wielką ucieczką dwóch bohaterów: (Lincolna Six-Echo oraz Jordan Two-Delta), w których wcielili się Ewan McGregor znany nam już ze świetnej roli w filmie "Trainspotting" i Scarlett Johansson ("Między Słowami"). Jednak to właśnie o tym miał być ten film już od samego początku, o czym świadczyło samo powierzenie projektu najlepszemu chyba reżyserowi "epickiego" kina akcji, jakim jest Michael Bay ("Bad Boys", "Pearl Harbor", "Armageddon" czy nawet "Twierdza"). Biorąc się za stronę techniczną filmu najpierw trzeba podkreślić, że Michael Bay wywiązał się z powierzonego mu zadania wręcz znakomicie. Wspaniale oddał głębię postaci, uczucia, jakim darzyli się nawzajem główni bohaterowie i co najważniejsze sprawił, że widzowie siedzący w kinie byli zafascynowani filmem. Michael Bay jest jednym z reżyserów posiadających swój styl robienia filmów. Najbardziej charakterystycznym dla Baya w "Wyspie" scenami była z pewnością sekwencja wgniatającego w fotel pościgu mogącego swoim rozmachem być porównanym nawet do drugiej części kultowego "Matrixa". Mamy tu do czynienia z historią opowiedzianą w pełni od początku do końca, przy czym nie obchodzi się bez pary naprawdę inteligentnych i głębokich dialogów (mi osobiście najbardziej podobał się tekst z kobietą i kartą kredytową) więc scenarzyści tez zrobili swoje. Jak chodzi o wizualny wygląd całej produkcji to jak już podkreślałem efekty i cały rozmach wręcz olśniewa i zniewala co wskazuje na to że specjaliści musieli pracować dzień i noc bez przerwy żeby uzyskać takie efekty. Wszystkie to jest bardzo warte podziwu nie mówiąc już o wspaniałej muzyce Steve'a Jablonsky'ego, jednego z wybitniejszych kompozytorów Hollywood, cały efekt pracy Steve'a widzimy w finałowej scenie, gdy klony uciekają ze swojego bunkra, niektórych siedzących w kinie ta właśnie scena na pewno przyprawiła o dreszcze, ja osobiście oglądałem ją już parę razy i cały czas jestem pod wrażeniem. Co do gry aktorskiej to nie dość że mamy do czynienia z wieloma znanymi nazwiskami to można spokojnie powiedzieć, że aktorzy naprawdę się spisali. Dręczony wyrzutami sumienia skorumpowany gliniarz, w którego wciela się znany nam z "Gladiatora" i "Amistadu" Djimon Hounsou, Sean Bean grający Dr. Merricka odpowiedzialnego za wszystkie klony i wielu innych naprawdę dobrych aktorów nie wspominając już o głównej dwójce bohaterów spisało się naprawdę porządnie. Reasumując: "Wyspa" jest produkcją od początku do końca zapiętą na ostatni guzik. Można powiedzieć oczywiście, że główny, napędzający wszystko pomysł w pewnym momencie jest zrzucany na drugie tło, i zastąpiony brawurowymi popisami specjalistów od efektów specjalnych i samego reżysera, ale, nie okłamujmy się, od początku tak właśnie miało być. Jest to na pewno film komercyjny, przez co miał zarobić wiele pieniędzy, które na pewno zarobił. Sami fani Michaela Baya lecieli do kin przełykając ślinkę. Nie ma tutaj mowy o żadnej porażce czy tym bardziej nieudanej produkcji. "Wyspa" jest na pewno filmem wartym obejrzenia przynajmniej ze względu na to, w jakim kierunku idzie kino s-f. Jeżeli będziemy zasypywani takimi pomysłami, z jakimi mieliśmy już do czynienia w filmie "Ja, Robot", "Matrixie" czy "Equilibrium" to możemy spokojnie stwierdzić, że kino s-f robi się coraz bardziej "człowiecze" i widzimy w nim coraz więcej odwołań do tego, kim naprawdę jesteśmy teraz i kim możemy być za parę lat. Takie właśnie filmy potrafią zmusić do refleksji i są najbardziej efektownym i odnoszącym największe sukcesy protestem wobec ciągłego zasypywania nas nową technologią i wymyślania coraz większej ilości wynalazków mających zapewnić nam luksusowe życie, a tak naprawdę sprawiających, że to właśnie życie staje się nasza niewolą, wobec całej techniki, która dzisiaj rządzi naszym światem.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gdy idzie się do kina na film autorstwa osoby odpowiedzialnej za stos produkcji spod znaku "zabili go i... czytaj więcej
Chwytem reklamowym może być już dziś niemal wszystko. Nawet to co jest z samej swej definicji... czytaj więcej
Micheal Bay i klapa finansowa. Niemożliwe? A jednak! "Wyspa" to bodajże pierwsza superprodukcja owego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones