O tym, jaki film o templariuszach być nie powinien

<b>”Zaginiony skarb templariuszy”</b> to pierwsza część z trylogii. Philip LaZebnik, po takich animowanych hitach jak „Mulan” czy „Pocahontas” zaproponował nam film dla dzieci, który mnie niczym
”Zaginiony skarb templariuszy” to pierwsza część z trylogii. Philip LaZebnik, po takich animowanych hitach jak „Mulan” czy „Pocahontas” zaproponował nam film dla dzieci, który mnie niczym nie porwał. Program telewizyjny skusił mnie tytułem i gatunkiem przygodowym, więc miałam nadzieję na coś w stylu ”Poszukiwaczy bursztynowej komnaty”. Ta duńska produkcja opowiada o trójce nastoletnich przyjaciół, którzy w czasie wakacji postanawiają odnaleźć skarb templariuszy. Jeden z nich jest małym geniuszem, który poświęca letnie miesiące na naukę łaciny, żeby móc odczytywać inskrypcje w oryginale i to on właśnie stwierdza, że Arka Przymierza, którą w Jerozolimie znaleźli rycerze Chrystusowi, jest ukryta pod jednym z okrągłych kościołów na ich wyspie. Okazuje się jednak, że nie jest to zwykła zabawa, bo skarbem interesuje się też tajemniczy Zakon Smoka i zaczynają umierać ludzie. Templariusze to obok masonów chyba najpopularniejszy i najbardziej tajemniczy motyw wykorzystywany zarówno w literaturze, jak i kinematografii przez chociażby Dana Browna czy twórców „Skarbu narodów”, nie licząc oczywiście dziesiątek pomniejszych produkcji powieściowych i telewizyjnych. Wydawałoby się, że taki temat jest gwarancją ciekawego filmu, jednak okazuje się, że nie zawsze. W przypadku ”Zaginionego skarbu templariuszy” chwytliwy motyw nie chwycił. Reżyser na pewno miał dobre chęci. Film miejscami jest mroczny, bohaterowie znajdują się w niebezpiecznych sytuacjach, są sceny, które trzymają w napięciu. Dodatkowo w tle rozgrywa się historia Katrine (Julie Grundtvig Wester), której matka niedawno zmarła, a ojciec ma wobec niej zbyt duże wymagania. Bohaterowie dojrzewają, mają własne problemy, ale z jednakowym zapałem angażują się w poszukiwania skarbu mimo licznych niebezpieczeństw, które na nich czyhają. Co więc jest źle? Wrażenie po obejrzeniu filmu jest żadne. Już po pół godzinie widz jest znudzony i rozczarowany. Dlaczego? Jest to na pewno produkcja niskobudżetowa i widać to niestety po aktorstwie i zdjęciach, dwóch najważniejszych rzeczach zaraz po scenariuszu i reżyserii. Bohaterowie są trochę nienaturalni i widać, że grają swoje role, a nie są tymi osobami. Poza tym jak jest ciemno, to jest ciemno i nic poza tym, nie ma tu żadnej gry obrazem. Nie można tez wspomnieć o tym, że cała fabuła jest niezwykle naiwna. To, że jest to kino familijne, nie znaczy, że będą to oglądać tylko dzieci poniżej dziesiątego roku życia. Według mnie ten obraz niczym nie zainteresuje młodego widza. Dla małych jest zbyt monotonny, dla starszych zbyt prosty, a temat sugeruje, że jest to jednak film dla tych nieco starszych. Niestety zaprzepaszczono tu świetny pomysł na film. Wielka szkoda.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones