Recenzja gry 3DS

Pokemon Sun (2016)
Shigeru Ohmori

Pikachu i strażnik wielkiej tajemnicy

Dacie wiarę, że Pokemony świętują w tym roku swoje dwudziestolecie? Od stycznia Nintendo i The Pokemon Company świętowały tę rocznicę specjalnymi wydarzeniami, rozdawaniem limitowanych Pokemonów
"Pokemon Sun & Moon" - przeczytaj naszą recenzję
Dacie wiarę, że Pokemony świętują w tym roku swoje dwudziestolecie? Od stycznia Nintendo i The Pokemon Company świętowały tę rocznicę specjalnymi wydarzeniami, rozdawaniem limitowanych Pokemonów i nowymi liniami zabawek, a zwieńczeniem fety miała być listopadowa premiera nowych gier na 3DSa – "Pokemon Sun" i "Pokemon Moon". W międzyczasie wydarzyło się jednak coś, co wywróciło świat Pikachu i spółki do góry nogami – globalne szaleństwo na punkcie "Pokemon GO", w którym oficjalnie wzięło udział ponad pół miliarda ludzi.



Przed "Pokemon Sun&Moon" postawiono trudne zadanie. Gra, bo to praktycznie ten sam tytuł w dwóch delikatnie różniących się od siebie wersjach, musiała nie tylko zaspokoić pokemonowe potrzeby starych wiernych serii wyjadaczy, ale i być na tyle świeża i otwarta, aby zachęcić do siebie nowych trenerów. Choć nikt tego nie mówi na głos, to gry z głównego nurtu serii "Pokemon" od początku były hardkorowymi jRPG-ami z masą statystyk, lewelowania, grindu, zbieractwa i turowymi walkami. Seria miała wzloty i upadki, jednak od pewnego czasu widać było, że jedynym pomysłem Game Freak (deweloper) na przyciąganie nowych graczy było sukcesywne zniżanie poziomu trudności, co może i obniżało próg wejścia, jednak niesamowicie złościło oddanych fanów będących z Pokemonami od początku. Nie da sięteżukryć, że w ostatnich grach zamiast na innowacje, postawiono na odcinanie kuponów. Na szczęście ktoś jednak wpadł na pomysł, aby z okazji jubileuszu dać deweloperom trochę luzu i pozwolić na odrobinę szaleństwa. Efektem tego są właśnie wydane na Nintendo 3DSa gry. Takie same, choć inne. Hołdujące starej szkole, ale i niesamowicie świeże.



Naszą przygodę zaczynamy w momencie przeprowadzki głównego bohatera do wzorowanego na Hawajach regionu Alola. Mapa gry to cztery całkiem pokaźnych rozmiarów wyspy, które będziemy odkrywali wraz z postępami w zabawie. Każda wyspa ma swój specyficzny klimat, inną zabudowę, motyw przewodni oraz występujące tylko na niej Pokemony. Ze względu na przywiązanie mieszkańców wysp do religii i tradycji, do góry nogami została wywrócona mechanika przemierzania świata i odhaczania naszych postępów. Do tej pory w grach "Pokemon" sprawa była jasna – rozpoczynaliśmy przygodę, pokonywaliśmy ośmiu trenerów dzierżących odznaki, po drodze rozprawialiśmy się z jakąś grupą przestępczą i finalnie podbijaliśmy Ligę Pokemon. Pierwszy szok? W"Pokemon Sun&Moon"zniknęły odznaki i sale treningowe, a ich miejsce zastąpiły specjalne próby. Każda wyspa ma swój zestaw zróżnicowanych testów, a każdy z nich zakończony jest walką z silnym pokemonem. Kiedy już przejdziemy wszystkie próby danej wyspy, stajemy oko w oko z rządzącym wyspą kahuną, a po pokonaniu go ruszamy dalej. Wspomniane próby oscylują w okół samych Pokemonów, jednak nie są prostym "podejdź i pokonaj". Są w nich zagadki logiczne, szukanie ukrytych obiektów czy znajdowanie różnic. Co też bardzo ważne, gra utrzymuje znane z poprzednich odsłon ograniczenie poziomu doświadczenia, jaki mogą mieć nasze pokemony, jednak teraz zwiększenie tego limitu następuje dopiero po walce z kahuną, co również utrudnia zabawę (nie możemy za bardzo grindować, bo Pokemony przestaną wykonywać nasze polecenia). Nie zapomniano oczywiście o zwrocie fabularnym i złym "Team Skull", którego członkowie wyglądają jak ostatnie ofiary, jednak wiąże się z nim naprawdę ciekawa historia.



Dużo interesujących zmian dotknęło to, co najważniejsze w Pokemonach, czyli walkę. Najbardziej w kość da Wam z pewnością zdolność dzikich stworów do wołania o pomoc. Kiedy już znajdziecie upragnionego Pikachu i zjedziecie mu pasek życia do połowy, elektryczny szczur zacznie wołać na pomoc swoich kolegów – staniecie wtedy w nierównym pojedynku dwóch na jednego. Niektóre losowe starcia w trawie potrafią przez to trwać nawet po kilkanaście minut! Mała zmiana, która naprawdę cieszy, to wyświetlanie na dolnym ekranie informacji o tym, jak skuteczne są nasze ataki w stosunku do przeciwnika. By ta opcja zadziałała, musimy raz już spotkać danego stworka, tak odnotował go nasz Pokedex, jednak uwierzcie mi – to rewelacyjne udogodnienie. Nowością w samej walce są też "Z-Kryształy", które otrzymujemy za wykonywanie poszczególnych prób. Większość kryształów przypisana jest poszczególnym żywiołom i dając – przykładowo – ognistemu Pokemonowi ognisty "Firium-Z", nasz stwór będzie mógł wyprowadzić raz podczas walki efektowny i jednocześnie efektywny ognisty atak. W grze znalazło sięteż kilka kryształów dedykowanych konkretnym stworkom, jak "Pikanium-Z" czy "Snorlaxium-Z", które wyciągają pełną moc z naszego ulubieńca. Ważną nowością jest też umiejętność Pokemonów do tymczasowej transformacji na czas walki – jeśli na przykład nasz Greninja wyprowadzi silny atak, to dostaniemy komunikat, że zamienia się on na czas walki w dużo mocniejszego Ash-Greninję.



Kluczowe dla walki i utrzymania dobrego zespołu jest również dbanie o Pokemony. Pomiędzy pojedynkami mamy dostęp do specjalnego menu, w którym możemy karmić stworki kolorowymi fasolkami, pieścić jej stylusem po dotykowym ekranie czy też suszyć/czyścić/myć, jeśli oberwało im siępodczas walki. Nasza więź z Pokemonem opisywana jest trzema statystykami i jeśli udaje się nam utrzymywać na wysokim poziomie, to nasz stwór podczas walki może zdobyć więcej doświadczenia, częściej będzie unikał ataków i zadawał ciosy krytyczne, a kiedy przeciwnik rzuci w niego czymś zmieniającym status, to ten "licząc na naszą aprobatę”, będzie próbował pozbyć się trucizny, paraliżu czy oszołomienia.

Główne zasady walki pozostały oczywiście niezmienione – to wciąż turowa zabawa w "papier, kamień, nożyce". Największe zmiany zaszły w oprawie graficznej tytułu. Najważniejsze – pożegnano się ze stylem "chibi" i teraz wszystkie postacie są proporcjonalne, ludzkie, po prostu normalne. Koniec też z zafiksowaną na stałe w jednym miejscu kamerą – widok z"Pokemon Sun&Moon"wciąż się zmienia, oddalając i przybliżając obraz czy też zmieniając kąty, z których obserwujemy akcję. Idzie to w parze z przeniesieniem sterowania wyłącznie na analoga i pełną, 360-stopniową kontrolą nad bohaterem. Tak, "Pokemony" zaczęły przypominać wydawane na innych platformach gry akcji. Zmiany dotknęły również przerywników filmowych, który stały się, nomen omen, bardziej filmowe. Zresztą pierwsze półtorej godziny to praktycznie przechodzenie od jednego do drugiego przerywnika.



Nowa generacja gier to też nowa generacja stworków. W interaktywnym i pełniącym rolę bardzo fajnej mapy (cały czas widocznej na dolnym ekranie) Pokedeksie mamy do zapełnienia 300 pozycji, z czego około 80 to nowe stworki, a reszta to mieszanka z poprzednich odsłon. Nie zabrakło oczywiście ukochanego przez graczy Pikachu, wraz z jego poprzednią formą Pichu. Bardzo fajnym pomysłem było zmodyfikowanie wielu istniejących Pokemonów, w efekcie czego w"Pokemon Sun&Moon"natrafimy na występującego jedynie w regionie Alola lodowego Vulpixa czy psychicznego Raichu. Co zaś się tyczy nowych stworków, to mam mieszane odczucia. Niektóre z nich zaprojektowano rewelacyjnie, jak na przykład duszka Mimikyu czy słodkiego Togedemaru, ale trafiają się też niezłe dziwactwa. Niezrozumiałą decyzją jest za to usunięcia z gry National Pokedexu – do tej pory, kończąc główną przygodę otrzymywaliśmy rozbudowany Pokedex z możliwością zarejestrowania w nim wszystkich stworków, jakie kiedykolwiek powstały.

Do gry najbardziej przekonało mnie jednak poczucie niesamowitej przygody, w jakiej bierzemy udział. Gra stała się bardziej przystępna, skupiając się w większej mierze na drodze, jaką musi przebyć nasz bohater. Próby, dialogi, przerywniki filmowe, nowe rodzaje walk – to wszystko wpływa na odbiór gry. Gry z jednej strony takiej samej jak poprzednie, a jednak zupełnie innej i świeżej. Gry, w której ukończenie głównego wątku zajęło mi prawie 40 godzin i ani przez chwilę nie czułem znużenia, które towarzyszyło mi podczas grania w "Pokemon X/Y"."Pokemon Sun&Moon"ma zresztą do zaoferowania znacznie więcej – ja opisałem zaledwie kilka najciekawszych. Całą resztę najlepiej odkryć samemu.



"Pokemon Sun&Moon"jest idealnym zwieńczeniem tego szalonego dla Pokemonów roku. Gra dumnie wprowadziła serię w nowe czasy i zaserwowała jej tak potrzebne od dawna zmiany. Choć oddani fani mogą początkowo kręcić nosami, to jestem przekonany, że finalnie spędzą przy tym tytule długie godziny. Nowi gracze, których do kieszonkowych stworków przyciągnęło "Pokemon GO, również się tu bez problemu odnajdą. Niski próg wejścia i atrakcyjna oprawa graficzna na pewno i w tym pomogą. Game Freak jakimś cudem udało się połączyć stare z nowym, tak aby zrobić dobrze każdemu. Gdyby tylko animacja podczas niektórych walk tak bardzo nieklatkowała, to byłoby już w ogóle super.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones