Recenzja gry PC, PS4, Xbox One

Shadow of the Tomb Raider (2018)
Daniel Chayer-Bisson
Rémi Lacoste
Camilla Luddington
Karolina Gorczyca

Ciemna strona Wenus

W poprzedzającym premierę zwiastunie potrzeba transgresji nakazywała Larze recytować jeden z poematów Emily Dickinson – tuż po tym, jak podcięła komuś gardło, poprawiła serią z automatu, a
Recenzujemy "Shadow of the Tomb Raider"
"Przekraczanie granic jest istotą dojrzewania" – zapewnia Lara Croft, a twórcy "Shadow of The Tomb Raider" najchętniej wytatuowaliby te słowa na jej czole. W poprzedzającym premierę zwiastunie potrzeba transgresji nakazywała Larze recytować jeden z poematów Emily Dickinson – tuż po tym, jak podcięła komuś gardło, poprawiła serią z automatu, a następnie dała susa z kilkunastometrowego klifu. Wiersz "Nie mogłam stanąć i czekać na śmierć", rzecz o całkiem dosłownym pędzie ku autodestrukcji, rymuje się wprawdzie z doświadczeniami bohaterki, lecz jeszcze lepiej sprawdza się jako marketingowy haczyk. To subtelne niczym cios szpadlem ostrzeżenie, że Lara Croft przestała być grzeczną dziewczynką.


O tym, że żarty się skończyły, dowiadujemy się już w prologu gry. Tropiąc grube ryby z szemranej organizacji Trójca, Lara – butna i wsłuchana w podszepty ambicji – ściąga na wybrzeże Meksyku monstrualne tsunami. Mieszkańcy walczą o życie, woda zrywa dachy i słupy energetyczne, nadmorska mieścina błyskawicznie zamienia się w krainę rodem z obrazów Hieronima Boscha. Lara nie ma jednak czasu na cichą introspekcję. Kradnąc cenny artefakt, trąca palcem pierwszą kostkę domina: szykują się kolejne ofiary, jeszcze większe kataklizmy, zaś ich finałem będzie majańska impreza do białego rana, której nikt nie opuści żywy. Fabularną osią poprzedniej gry było pytanie o definicję obsesji; o to, jak daleko bohaterka będzie w stanie się posunąć, by powstrzymać fantomowego, oplatającego swoimi mackami cały świat wroga. Sednem tej – w której ołtarze i krwawe ofiary są motywem przewodnim – jest retoryczne pytanie, czy było warto.



Gdyby zgodnie z popularną teorią postać odmłodzonej Lary Croft miała swoje korzenie w Kinie Nowej Przygody, krytyka podobnego zwrotu byłaby zasadna – zwłaszcza jeśli z tego samego powodu urządzaliście połajanki "Indianie Jonesowi i Świątyni Zagłady". Tyle że nowa Lara nie jest bohaterką pastiszową, jej przygody nie są wzięte w miękki nawias ironii, wyzuto je z humoru i lekkości. W kinie to raczej Nolan niż Spielberg, w grach wideo – coś na antypodach serii "Uncharted", mimo powierzchownej zbieżności w mechanice zabawy. I chociaż"Shadow of The Tomb Raider"ociera się o kicz, zwłaszcza kiedy twórcy zapuszczają się na teren horroru albo mnożą etnograficzne ciekawostki, sercem gry pozostaje wspaniale napisana relacja bohaterki z jej przyjacielem Jonah. Facet był już królem trzeciego planu, później awansował na powiernika Lary, a teraz dostał najlepszą fuchę – jest chodzącym sumieniem dziewczyny, a w chwilach wolnych od ogłuszającej akcji próbuje wyprostować jej moralny kręgosłup. Oboje, świetnie zagrani przez Camillę Luddington i Earla Baylona, są wystarczającym powodem, by przymknąć oko na nierówną opowieść o zapasach z ciemną stroną mocy.



Fakt, że bohaterowie mówią o schorzeniach psychicznych oraz pradawnych bóstwach słońca z podobną powagą, jest być może największym sukcesem scenarzystów. Nie zapominajmy, że"Shadow of The Tomb Raider", pomimo znacznie mroczniejszego klimatu, to wciąż pompujący adrenalinę blockbuster, w którym śmigłowce spadają jak jesienne liście, starożytne budowle walą się w gruzy, a koncert na sto karabinów trwa w najlepsze. To wciąż gra, w której eksplozje robią za przecinki, zapomniane cywilizacje walczą o śmiercionośne artefakty, a grobowce potężnych władców są rzut kamieniem od turystycznych evergreenów. Peruwiańska dżungla – druga najważniejsza bohaterka gry – służy w tym świecie za spoiwo najróżniejszych artystycznych ambicji. Z jednej strony, trudno wyobrazić sobie przestrzeń, która lepiej eksponowałaby dzikość głównej bohaterki i metaforyzowała jej podróż do jądra ciemności. Z drugiej strony, to po prostu fajny plac zabaw dla wszystkich miłośników Predatora, Johna Rambo i Chucka Norrisa.


Na swoją wyprawę Lara zabrała kilka nowych gadżetów, w myśl zasady "przezorna zawsze ubezpieczona" odwiedziła również siłownię. Nauczyła się opuszczać na linach ze skalnych półek, wbijać czekan w płaszczyzny o sporym nachyleniu, a kiedy wymaga tego sytuacja – smarować błotem od stóp do głów i przylegać do ścian porośniętych bujnym pnączem. Nieszczęśnik, który przespaceruje się obok tak zakamuflowanej pani "archeolog", kończy z nożem w potylicy i czekanem w uchu, lecz i tak najgorzej mają pechowcy, których Lara przeszywa strzałą linową, a następnie wciąga na drzewo niczym worek ziemniaków. Możliwości jest oczywiście więcej, a panika, w którą bez względu na muskulaturę i uzbrojenie wpadają wrogowie, miło łechce naszą próżność. Alternatywą pozostaje strategia na orkiestrę dętą, czyli otwarta wymiana ognia, jednak z uwagi na tematykę gry,"Shadow of The Tomb Raider"częściej premiuje taktykę partyzancką. Strzały paraliżujące i usypiające, pistolety z tłumikiem, toksyny zwracające brata przeciw bratu – bądźcie kreatywni!


Odkrywanie pomników zaginionych kultur jest równie ekscytujące, chociaż pod względem mechaniki nie doczekało się nawet drobnej ewolucji. Wizytówką gry wciąż pozostają opcjonalne grobowce, czyli kilkuetapowe zagadki przestrzenno-logiczne, a także dodatkowe aktywności, wahające się od penetrowania krypt, przez zbieranie dokumentów i wykonywanie prostych misji kurierskich, po łowy na rzadką zwierzynę. Tereny, po których będziemy hasać, są spore i zróżnicowane, a jeśli z jakiegoś powodu uwielbiacie sekcje podwodne w grach wideo, w nowych przygodach Lary zakochacie się od pierwszego wejrzenia. To również, co nie powinno dziwić, najlepiej wyglądająca gra cyklu – egzotyczne landszafty robią spore wrażenie, zamglona dżungla wraz z całą jej fauną i florą przypomina żyjący organizm, a specjaliści od animacji nie podłożyli nogi scenarzystom, więc wszystkie sceny aktorskie wypadają wiarygodnie. Wisienką na torcie pozostaje legendarne inkaskie miasto Paititi – kamienny labirynt chat, świątyń, pól uprawnych oraz miejsc kultu, królestwo tysiąca barw, faktur i kształtów. Ergo – największa baza wypadowa w grze i zarazem spore pole do popisu dla grafików.



Jeżeli przez ostatnie kilka lat zastanawialiście się, iloma trupami Lara wyłożyła drogę ku światłu i prawdzie, cóż,"Shadow of The Tomb Raider"przynosi jedyną słuszną odpowiedź: było ich w sam raz. Koniec końców, trzeba poklepać bohaterkę po plecach, zrzucić wszystko na karb nieszczęśliwego dzieciństwa, a nas ugruntować w przekonaniu, że zmieniła świat na lepsze. Gdyby twórcy"Shadow of The Tomb Raider"mieli więcej odwagi, pozostaliby konsekwentni w swoim sceptycyzmie, a nam zbudowali strefę względnego dyskomfortu. Dostalibyśmy wówczas arcydzieło i zarazem słodko-gorzką kodę całej "inicjacyjnej" trylogii. A tak, mając świadomość, że to już "koniec początku", a Lara Croft poukładała sobie drabinkę priorytetów, jestem pełen obaw. Mam nadzieję, że nawet po sprokurowaniu i powstrzymaniu apokalipsy, nie zacznie uczyć się na swoich błędach.
1 10
Moja ocena:
8
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Shadow of the Tomb Raider" to kolejna jakże ciekawa odsłona przygód słynnej archeolog Lary Croft, będąca... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones