Recenzja serialu

Obserwator (2022)
Paris Barclay
Max Winkler
Naomi Watts
Bobby Cannavale

Podglądacz z sąsiedztwa

Fundamentalny problem "Obserwatora" tkwi w tym, że twórcy nie potrafią wybrać, czy ma być on rasową, mroczną opowieścią z dreszczykiem, czy lekko ironizującym, zdystansowanym pastiszem
Podglądacz z sąsiedztwa
Co dziś najbardziej niepokoi amerykańską klasę średnią, która w żyje w dostatku na perfekcyjnie urządzonych przedmieściach? Co może przerażać pracowników wielkich korporacji przywdziewających dobrze skrojone garnitury i ich piękne żony, witające ich z uśmiechem na progu eleganckich domostw? Co budzi lęk zamożnych, ustatkowanych par wychowujących dzieci z dala od zgiełku metropolii i zapewniających im świetlane perspektywy? Serial "Obserwator" podpowiada, że poczucie bycia podglądanym i stojąca za nim świadomość utraty kontroli nad bezpieczeństwem swoim i bliskich. Jeśli zagrożenie znajduje się w pobliżu, tuż za oknem lub ogrodzeniem posesji, ale nie da się go zidentyfikować, odszukać i zneutralizować, stopniowo rozpada się iluzja panowania nad każdym elementem własnego życia i zbudowania trwałej fortecy – domu, gdzie ukryjemy się przed potencjalnie wrogim światem. Paranoiczny lęk wobec kogoś, kto stale obserwuje każdy nasz ruch i pragnie nam wyrządzić krzywdę, podszyty jest niechęcią do porzucenia tej bezpiecznej, komfortowej przystani. "Obserwator" nie poprzestaje oczywiście na diagnozowaniu jednego, konkretnego rodzaju strachu. Łączy go ze współczesnym kryzysem męskości ufundowanej na zdolności do zapewnienia rodzinie bezpieczeństwa, kryzysem małżeńskim spowodowanym zmieniającym się statusem kobiet i mężczyzn w społeczeństwie czy konfliktem pokoleń między nadwrażliwymi opiekunami a wybijającymi się na niepodległość nastolatkami. 


Dzieło Ryana Murphy'ego (czołowego dziś twórcy Netflixa odpowiedzialnego za niedawny sukces "Potwora: Historii Jeffreya Dahmera") bazuje na prawdziwej historii, która wydarzyła się w New Jersey w 2014 roku. Uznanemu, amerykańskiemu showrunnerowi nie zależy jednak w pierwszej kolejności na faktach i wiernej rekonstrukcji, choć szereg detali z tajemniczej i nierozwiązanej sprawy pokrywa się z fabułą. Serial inspiruje się szeroko opisywanymi w mediach wydarzeniami, by ostatecznie stworzyć autonomiczną narrację, która pomieściła i elementy kina grozy, i cechy thrillera paranoicznego, i nieoczywisty, czarny humor. W siedmiu odcinkach stajemy się świadkami absurdalnej sytuacji, która spotyka Deana i Norę Brannock. Małżeństwo wprowadza się wraz z córką i synem do wielkiego domu w Westfield, realizując marzenie o zerwaniu z nowojorskim molochem. Wszystko sprawia tu wrażenie idealnego: równo przystrzyżony trawnik, świeże, niezanieczyszczone powietrze, basen do własnej dyspozycji, widok na jezioro. Szczęście i spokój familii zakłóca jednak znaleziony w skrzynce list z pogróżkami podpisany przez niejakiego "Obserwatora". Dean i Nora będę szalenie zdeterminowani, by wyjaśnić, kto przekazał im złowróżbną wiadomość, ale poszukiwanie sprawcy w bliskim sąsiedztwie okaże się więcej niż skomplikowanym zadaniem.  

Fundamentalny problem "Obserwatora" tkwi w tym, że twórcy nie potrafią wybrać, czy ma być on rasową, mroczną opowieścią z dreszczykiem, czy lekko ironizującym, zdystansowanym pastiszem konwencji true crime, która na dobre rozgościła się na platformach streamingowych, przybierając formę dokumentalną i fabularną. Z jednej strony bowiem serial zagęszcza atmosferę chronicznej niepewności i osaczenia wypełniającą każdy zakamarek domu Brannocków, sprytnie przemyca horrorowe chwyty podbijające napięcie, podsuwa nam mylne tropy i coraz bardziej zatrważające opcje rozwiązania zagadki oraz kreśli panoramę zdziwaczałego, pełnego podejrzanych i nieprzyjaznych indywiduów sąsiedztwa. Idylliczny, pozbawiony skaz krajobraz Westfield zostaje błyskawicznie rozpruty, odsłaniając wstrząsające epizody z przeszłości jego mieszkańców, skrywane latami niesnaski i żale oraz rządzący tam egoizm utrudniający narodziny prawdziwej, wspierającej się wspólnoty. Twórcy zamieszali w fabularnym kotle teorie spiskowe rodem z "Dziecka Rosemary", motywy z filmów o nawiedzonych rezydencjach, a nawet wątek prywatnego detektywa z imaginarium noir, by wplątać widza i bohaterów w złożoną, wielopoziomową intrygę. Choć niektóre scenariuszowe rozwiązania wydają się naprawdę mało prawdopodobne, dramat prześladowanej rodziny ogląda się z rosnącym zafascynowaniem i niepokojem. Z drugiej strony, "Obserwator" co rusz posiłkuje się humorem sytuacyjnym i komizmem postaci albo piętrzy absurdalne sugestie i wyjaśnienia tak intensywnie, że nie sposób powstrzymać śmiechu. Ocierające się o karykaturę wizerunki ekscentrycznych sąsiadów bohaterów czy stanowczej bussines woman Karen celowo nie pozwalają ich traktować do końca poważnie. Mnożące się hipotezy o działającej na przedmieściach sekcie religijnej i podziemnej sieci tuneli, a także migające w głębi korytarza sylwetki i dobiegające znikąd dźwięki, to nic innego jak wytrawna gra autorów z oczekiwaniami odbiorcy znającego popkulturę na wylot. Niestety, mimo pewnej elastyczności i błyskotliwości, serial niemal przez cały czas stoi w rozkroku i nie okazuje się ani spełnionym dziełem z pogranicza grozy i kryminału ani satysfakcjonującą, postmodernistyczną zabawą. 


Nie zamierzam jednak wbijać krytycznego ostrza zbyt głęboko, bez obaw. Trzeba jasno zaznaczyć, że "Obserwator" jest dobrze opakowanym produktem rozrywkowym, który wywiązuje się ze swoich podstawowych zadań – w odpowiednich momentach przyprawia o szybsze bicie serca, w innych dostarcza niebanalną refleksję nad współczesną obsesją ochrony materialnego dobytku, chorobliwą chciwością i toksycznością pochopnych oskarżeń. Serialowi zdarza się też rozbawić nas w najmniej spodziewanych sytuacjach, gdy teoretycznie nie wypada rechotać, gdy pytamy sami siebie o stosowność naszych instynktownych, nagłych reakcji. A nawet jeśli z zasady nie znosicie podobnych historii, sporą przyjemność sprawia sama obserwacja plejady gwiazd ścierających się na ekranie. Efektownie wypada zwłaszcza aktorski pojedynek Bobby'ego Cannavale'a i Naomi Watts. On portretuje Deana jako człowieka pełnego paradoksów: trochę obłudnego i tracącego autorytet faceta w kryzysie, a trochę walczącego o bezpieczeństwo rodziny samca. Ona subtelnie akcentuje zaś wątpliwości Nory, która waha się między całkowitym uniezależnieniem się od partnera i czuwaniem nad gasnącym ogniskiem domowym. Na drugim planie błyszczą długo niewidziana Mia Farrow (znana z ikonicznych ról u Allena i Polańskiego) jako podstarzała, zakręcona na punkcie ochrony zabytków i przyrody Pearl oraz Jennifer Coolidge w autoironicznej roli Karen. Choć Murphy zgromadził w "Obserwatorze" pierwszorzędną obsadę, lekko rozczarował, a od równie zaprawionego w telewizyjnych bojach twórcy zawsze wiele się wymaga. Lukratywny kontrakt z Netflixem szybko zapewni mu jednak szansę, by znów przetestować złaknioną mocnych wrażeń widownię. Oby z nieco lepszym skutkiem.       
1 10
Moja ocena serialu:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones